Członkostwo Polski w organizacjach międzynarodowych, bezpieczeństwo socjalne, wiek emerytalny czy wreszcie zwiększenie kompetencji głowy głowy państwa, adekwatnie do mandatu Prezydenta, uzyskanego z rąk narodu, w wyborach powszechnych. To tylko niektóre z pomysłów, artykułowanych w kontekście debaty nad “konstytucją na miarę rzeczywistości XXI wieku”.

Podczas wczorajszego kongresu, pod hasłem “Wspólnie o konstytucji na Narodowym”, podsumowano dotychczasowe zabiegi konsultacyjne, stanowiące swoiste preludium dla referendum konstytucyjnego i “napisania” przez Suwerena nowej ustawy zasadniczej.

Obecnie obowiązująca konstytucja ma 21 lat i z pewnością potrzebuje, co najmniej, aktualizacji. Choć żółto-brązowe barwy, w jakich pomalowana została polska scena polityczna, wcale przez te “lata wolności” nie wyblakły, to realia międzynarodowe, instytucjonalne czy ustrojowe wołają donośnie o swoje miejsce w nowej konstytucji.

Już na etapie konsultacji i prezentacji ewentualnych pomysłów z łatwością możemy dostrzec ich wymiar marketingowy. To zrozumiałe, że nowa ustawa zasadnicza powinna odpowiadać aktualnym wyzwaniom, niemniej zastanówmy się, czy kwestie, dotyczące chociażby osób niepełnosprawnych, znalazłyby swoje miejsce wśród głównych propozycji, gdyby nie obecny protest w Sejmie. Podobnych pytań jest wiele, lecz niezależnie od konkretnych zapisów, możemy już teraz zauważyć tendencję, by konstytucja regulowała niemal każdą dziedzinę naszego życia, w najdrobniejszych szczegółach. W takim przypadku, zawęża się pole do interpretacji poszczególnych artykułów, gdzie swoje umocowanie znalazły liczne dyskusje czy spory, chociażby ten kompetencyjny. Z drugiej strony, zbyt szczegółowe ujęcie problemu, ogranicza pole manewru w momencie, gdy sytuacja ulega zmianie. I tu znowu, “Jeden Rabin…”, możemy mówić o plusach dodatnich i plusach ujemnych takiego rozwiązania. Przykładowo, myśl stojąca za konstytucyjnym określeniem wieku emerytalnego jest taka, by chronić specjalną procedurą, przed ewentualnością kolejnych zmian, jego obecną wysokość. Nie zapominajmy jednak, że sytuacja demograficzna prędzej czy później wymusi ponowne podwyższenie wieku emerytalnego. Prawo i Sprawiedliwość, cofając zmiany z czasów koalicji PO-PSL, kierowało się przecież kalkulacją polityczną i chęcią spełnienia wyborczej obietnicy, nie zważając na przesłanki ekonomiczne.

Widzimy zatem, że sny o prostej i elastycznej ustawie zasadniczej, nie doczekają się raczej urealnienia. Warto w tym miejscu wspomnieć chociażby Konstytucję Stanów Zjednoczonych z 1987 roku (w życie weszła 2 lata później), zawierającą jedynie 7 artykułów (w tym 27 poprawek), ale nie od dziś wiemy, że zapatrzenie żoliborskich panów na Wujka Sama ma jedynie wybiórczy charakter.

Niespełna rok temu, nagrałem specjalny odcinek vloga publicystycznego, poświęcony materii konstytucyjnej, w którym, prócz rysu historycznego, przedstawiłem, możliwie najzwięźlej, swoje zastrzeżenia wobec obowiązującej ustawy zasadniczej jak i zapowiadanego już wówczas referendum. Jako że moje zasadnicze (nomen omen) uwagi nie uległy zmianie, polecam obejrzenie załączonego niżej filmu w formie uzupełnienia dla tego felietonu. Wyjaśniam w nim między innymi, dlaczego przy “wspólnym pisaniu nowej konstytucji” stawiam znak zapytania.

WSPÓLNIE O KONSTYTUCJI?___________________________▪️link do tekstu:▪️polub Łukasz Romańczuk i publicystyczny.pl, by nie przegapić kolejnych materiałów▪️udostępnij film/felieton, jeśli zgadzasz się z moją opinią

Opublikowany przez Łukasz Romańczuk 27 kwietnia 2018