Emocjonujemy się kolejną odsłoną wojny polsko-polskiej i aresztowaniem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (albo Mariusza K. i Macieja W. zdaniem jednej ze stron politycznego sporu), a tymczasem wiele wskazuje, że w ciszy umiera najbardziej ambitny projekt rozwojowy w całej dotychczasowej historii Polski – Centralny Port Komunikacyjny (CPK). Odłóżmy na bok rozważania i prawnicze dywagacje o zasadności aresztowania, a także wątpliwości odnośnie prezydenckiego ułaskawienia dwójki wymienionych byłych(?) posłów i skoncentrujmy się na sytuacji wokół CPK – i budowy pierwszej jakże potrzebnej – polskiej elektrowni atomowej.

Na wstępie podkreślam, że nie jestem ekspertem od ruchu lotniczego i energetyki. Interesuje mnie głównie kontekst polityczny i perspektywy kontynuacji projektów zainicjowanych przez poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości. Merytoryczną ocenę zasadności budowy CPK i przeciąganiu decyzji o budowie elektrowni atomowej w Polsce pozostawiam ekspertom, których w niniejszym tekście przywołuje. 

W serwisie informacyjnym zastępującym „Wiadomości” 9 stycznia pojawił się bardzo krytyczny materiał o CPK. Skupiono się w nim głównie na aspekcie wywłaszczeń i gdzie w rolę mieszkańca zatroskanego losem żyznej i życiodajnej ziemi, z której mają być wywłaszczeni pod CPK wcielił się były poseł PO-PSL i spiritus movens inicjatywy StopCPK. To kolejny tendencyjny i urągający podstawowym zasadom dziennikarskiego obiektywizmu materiał w TVP i być może zapowiedź kampanii obliczonej na zdyskredytowanie projektu CPK. Niewiele ma to wspólnego z głoszoną przez nową koalicję rządzącą dobrą zmianą w mediach publicznych. 

Ponadto przeciwnicy CPK szermują argumentami o megalomanii i ogromnych środkach finansowych niezbędnych do jego budowy. Spójrzmy na fakty. Hub komunikacyjny – CPK w przewidywanym kształcie byłby dopiero dwunastym tego typu lotniskiem w Europie. Na megalomanię to nie wygląda. Jednomyślność wśród ekspertów panuje tylko w kwestii tego, że lotnisko Chopina na Okęciu jest przeładowane i niewystarczające względem szybko rosnących potrzeb. Dotyczy to także lotniska w Modlinie. Podobnie jest z argumentem o horrendalnych środkach finansowych na budowę CPK. W rzeczywistości potrzebny jeszcze wkład państwa polskiego ma wynosić ok. 5,5 mld (dla porównania roczny koszt programu 500 + to 40 mld), a resztę pokryją zagraniczni prywatni inwestorzy tacy jak m.in. francuskie konsorcjum Vinci, które wykazuje chęć partycypacji w tym projekcie. Co ważne, szprychy kolejowe okalające lotnisko w Baranowie i rozsiane na całą Polskę zostały wpisane na unijną listę TEN-T, co oznacza, że będą sfinansowane ze środków Unii Europejskiej. 

Zdjęcie

Źródło: Na podstawie opracowania A. Banucha dostępnego: https://twitter.com/ABanucha/status/1722424048649433388 

Zdaniem analityka rynku lotniczego Macieja Wilka „CPK ma bardzo dobrą lokalizację, która w wielu segmentach może stanowić naszą przewagę konkurencyjną. Projektowi zrzuca się gigantomanie, natomiast podstawowe wskaźniki ekonomiczne wskazują na istotny niedorozwój Polski w zakresie infrastruktury lotniskowej”. Podobnie uważa analityk Andrzej Banucha, który, dowodzi, „że dzięki kolejowym szprychom CPK będzie najbardziej inkluzywnym projektem w historii Polski. Przyniesie on Polsce duże zyski budżetowe z ruchu towarowego, czyli cargo, a także blisko 200 tysięcy nowych miejsc pracy”. Wspomnieć należy także, że wedle różnych szacunków planowany hub komunikacyjny w kilka lat przyniesie zyski z ceł i VAT przewyższające koszty budowy. 

Niestety na nic te wszystkie argumenty, jeżeli strona rządowa zdaje się unikać poważnej społecznej i merytorycznej dyskusji na temat CPK. Dla nowej koalicji rządzącej swoistym „grzechem pierworodnym” tego projektu jest już sam fakt, że był on jednym z flagowych pomysłów rządu Zjednoczonej Prawicy. Tym bardziej że dezynwoltura, z jaką pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek podchodzi do argumentów i nawoływań ekspertów o rzetelną debatę o CPK nie wróży niczego dobrego. Nawet uzasadnione jest pokuszenie się o tezę, że postawiono już krzyżyk na projekcie CPK. Teraz tylko „odpowiednio” tę decyzje należy przekazać Polakom i poprzedzić ją ogłoszeniem, że „audyt” spółki CPK dostarczył informacje o niegospodarności. 

Pewną rysą na szerokim obrazie możliwych korzyści płynących z CPK jest wybór sfinansowania (400 tys. złotych) renowacji zabytkowego ołtarza w kościele w Wiskitkach przez spółkę Centralny Port Komunikacyjny w ramach CSR – Społecznej Odpowiedzialności Biznesu, co należy uznać za niefortunny. Dostarcza on przeciwnikom CPK kolejny argument za wycofaniem się z realizacji tego projektu. Potwierdzają to słowa pełnomocnika M. Laska, który w „Gazecie Wyborczej” stwierdził, że „ta sytuacja utwierdza mnie w przekonaniu, że konieczne są pilne zmiany i niezbędny jest jej szczegółowy audyt. Widzimy właśnie kolejny dowód na to, że mozolnie budowana, od kilku lat mitologia wielkiego projektu CPK, to jedynie pretekst, zasłona dymna dla niepohamowanego wydawania środków publicznych na lewo i prawo”. Zapewne także w TVP nie przepuszczą takiej okazji do ataku na CPK i należy spodziewać się następnych materiałów utrzymanych w tonie krytycyzmu wobec tego projektu. 

Co gorsza, pod znakiem zapytania stanęła także szybka budowa elektrowni atomowej w Polsce. Premier Donald Tusk na konferencji prasowej 9 stycznia 2023 roku podważył sensowność lokalizacji elektrowni atomowej w Choczewie na Pomorzu. Mimo że lider Koalicji Obywatelskiej jednoznacznie opowiedział się za tym, że atom to przyszłość polskiej transformacji energetycznej. Podkreślić należy, że zmiana miejsca lokalizacji pierwszej elektrowni atomowej w Polsce opóźnia jej budowę o kilka lat! Nie trzeba nikomu przypominać, jakie wyzwania stoją przed polskim systemem energetycznym. 

Wiele wskazuje, że premier Tusk wybrał zaspokojenie oczekiwań części elektoratu żądnego rozliczeń polityków PiS kosztem realizacji CPK. Los elektrowni atomowej nie jest jeszcze jednak przesądzony, ale zapewne trzeba będzie odciąć się od decyzji podjętych w tym zakresie przez rząd Mateusza Morawieckiego. Nie po to latami wmawiano wyborcom KO, że rząd PiS to dyktatura, autorytaryzm, reżim i Bóg jeden wie, jakie jeszcze określenia z bogatego repertuaru rodzimej „kultury przesady”, aby teraz kontynuować projekty polityczne rywali. Jak zwykle w takich sytuacjach tylko Polski i Polaków szkoda, że tak licznie popierają te marnej jakości igrzyska rozliczeń. Szczególnie w sytuacji, gdy za naszą wschodnią granicą od prawie dwóch lat trwa pełnoskalowa wojna. 

Niestety naszą nadwiślańską tradycją jest zasada dyskontynuacji pomysłów poprzednich ekip rządzących (chlubnym wyjątkiem w tej materii jest jedynie gazoport w Świnoujściu). Otwartym pozostawiam pytanie, czy rząd premiera Donalda Tuska może wznieść się ponad partyjną wojenkę – pomyśleć horyzontalnie o przyszłości Polski, jej rozwoju – i wzmocnieniu pozycji w Europie? A Centralny Port Komunikacyjny i jak najszybsza budowa elektrowni atomowej są do tego jednymi z najlepszych instrumentów!

Nietrudno odgadnąć, kto najbardziej zyskałby na wygaszeniu projektu CPK i wieloletnim opóźnieniu budowy elektrowni atomowej w Polsce. Nasz sąsiad zza Odry. Nie jest to oczywiście żaden wróg Polski, jak głosiła w przesadzony na wskroś sposób TVP pod rządami PiS. Niemcy to nasz ważny partner handlowy, co jednak nie oznacza, że nasze wszystkie interesy narodowe pokrywają się z niemieckimi. Są liczne pola rywalizacji. Jednakże z całą stanowczością powinno wybrzmieć: budowa CPK i elektrowni atomowej to polska racja stanu! Każda inna decyzja nowej koalicji rządzącej niż kontynuowania obu przedsięwzięć powinna być odebrana w kategoriach krótkowzroczności i politycznego infantylizmu.