Czołem! Odpowiadając Robertowi na jego komentarz o treści: “Wróciłeś” pod ostatnim postem na facebooku, tradycyjnie nieco się rozpisałem. A skoro jest to odpowiedź szersza niźli jedno zdanie, uznałem, że może warto wyświetlić się (o i ile jeszcze jakiś zasięg organiczny istnieje) szerszej grupie dawnych sympatyków i opublikować ją na portalu publicystycznym w formie niniejszej notatki wyrwanej z kart wirtualnego pamiętnika. Ad rem.

Osobisty powrót to zdecydowanie za mocne określenie, ale publicystyczny.pl jako przestrzeń do niezależnej publikacji wciąż jest dla moich redaktorów dostępny. To jedno z głównych założeń, jakie zawsze mi przyświecało i choć ostatnio nie było zbyt wielu chętnych, to taka możliwość jest. Staram się, na ile mogę, pilnować działania strony i rachunków, bo nawet przy braku świeżej publicystyki, bardzo zależy mi na tym, by te dziesiątki wartościowych artykułów poświęconych historii, społeczeństwu i niebieżącej polityce, nadal były dla Was dostępne do lektury. Co ciekawe, nawet w trakcie lat suchych, zaglądają do nas tysiące osób, którym kłaniam się nisko i ślę publicystyczne pozdrowienia.

Ja sam nie wykluczam powrotu do  “jakiejś” formy działalności okołopublicystycznej, ale raczej nie na zasadach dzisiejszego rynku medialnego, nawet tego niegłównonurtowego, który w mojej ocenie, niesamowicie się sprymitywizował. Dumne konserwatywne portale publikują newsy rodem z serwisów plotkarskich (ZOBACZ KTO! TYLKO U NAS. ZDJĘCIA!) a niezależni dziennikarze jawnie wspierają polityków i partie polityczne. Tylko oczywiście – niezależnie. Czasem nawet niezależnie od rozumu i godności.

Na pewno nie chcę być małpką, która gada i kiwa główką jak jej wrzucą pieniążek, a żeby móc w znaczący sposób poświęcić się znów publicystyce, muszę pierwej odbudować zdrowie i kapitał. Przez około 10 lat oddawałem dziennikarstwu wszystko co mogłem a jest nawet taka teoria, że procesy odbudowy często potrzebują co najmniej tyle samo czasu, co trwało psucie lub zaniedbania, by przynieść pozytywne skutki. Mam nadzieję, że stanie się to szybciej, ale to zdecydowanie jeszcze nie jest ten moment. Tym bardziej, że nie zwykłem choćby stawać obok oportunizmu czy kompromisów. 

Dobrodziejstwa legislacyjne ustępującej władzy, jak możesz się domyślać, nie ułatwiają też w ostatnich latach tego Wielkiego Narodowego Osobistego Publicystycznego Planu Odbudowy (tytułowy WNOPPO), ale zdecydowanie bardziej chciałem odnotować choćby jedną szpileczkę, niż w jakikolwiek sposób się uskarżać. Tym bardziej, że wielu, w walce o najbardziej podstawowe prawa, płaciło ostatnio najwyższą, a nie tylko inflacyjną, cenę. 

Być może ludowi, kiedy tylko odzyska wzrok po oślepieniu blaskiem niedawnego Święta Demokracji a głód wyostrzy nieco jego zdolności poznawcze, znudzą ciągłe igrzyska, choć w owym scenariuszu nie pokładam zbyt wielkich nadziei. Mimo wszystko, póki oddycham, staram się je zachować, czego i Wam życzę. 

Obyście byli szczęśliwsi od Augusta i lepsi od Trajana. Wszystkiego dobrego i wielu sił w czasach przełomu reżimów.