Truizmem jest stwierdzenie, że rosyjska agresja na Ukrainę, rozpoczęta 24 lutego 2022 roku, zmieniła świat i współczesne stosunki międzynarodowe. Także na płaszczyźnie stosunków polsko-ukraińskich widać wyraźną zmianę. Polskie władze od początku wojny aktywnie zaangażowały się zarówno w dyplomatyczną, jak i militarną pomoc dla Ukrainy. Nie ulega wątpliwości, że relacje polsko-ukraińskie są najlepsze w historii. Mimo trudnej wspólnej przeszłości relacje te mogą przybrać kształt trwałego polsko-ukraińskiego zbliżenia, które w obliczu rosyjskiego zagrożenia może odgrywać decydującą rolę w Europie Środkowo-Wschodniej. Nie może jednak to nastąpić kosztem prawdy i historycznych zniekształceń. Wydaje się, że ostatnie obchody rocznicy „krwawej niedzieli” 11 lipca 1943 roku przyniosły częściową odpowiedź na kilka nurtujących pytań odnośnie intencji strony ukraińskiej i możliwych scenariuszy rozwoju wypadków.

Stosunki na linii Warszawa-Kijów przed 24 lutego 2022 roku były nader skomplikowane i pełne nieufności, która była w głównej mierze uwarunkowana zagmatwaną przeszłością obu narodów. Szczególnie uwidoczniło się to podczas prezydentury Petro Poroszenki, którego polityka historyczna oparta była na próbie wytworzenia swoistej symetrycznej odpowiedzialności za wzajemne mordy Polaków i Ukraińców. Według ukraińskiego prezydenta historia miała być podporządkowana bieżącej walce politycznej. Nad Dnieprem coraz szersze kręgi zataczał kult Stepana Bandery i Ukraińskiej Powstańczej Armii, co implikowało, że relacje z Polakami nie mogły wznieść się wyższy poziom. Sytuacja w tym zakresie zmieniła dopiero po agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. 

Polski rząd i zwykli Polacy od początku rosyjskiej inwazji mocno zaangażowali się w pomoc Ukrainie. Polskie władze stanowczo opowiedziały się po stronie Ukrainy, dostarczając zaatakowanemu państwu broń i pomoc humanitarną. Natomiast Polacy bezinteresownie przyjmując pod swoje dachy setki tysięcy uchodźców z Ukrainy,  jednoznacznie dowiedli, że głoszone od lat przez Gazetę Wyborczą et consortes filipiki o polskim szowinizmie i ksenofobii są całkowicie wyssane z palca. Pierwszą poważną rysą na monolicie naszych coraz lepszych relacji ze wschodnim sąsiadem były haniebne słowa ambasadora Ukrainy w Niemczech Andrija Melnyka, który w wypowiedzi dla niemieckiej prasy relatywizował ukraińskie zbrodnie na Polakach, twierdząc, że „takich samych masakr na Wołyniu dokonywali również Polacy, […] a ofiarą Polaków padło wówczas kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców”. Mimo że ambasador Melnyk został odwołany z funkcji, jego słowa odbiły się głębokim echem w Polsce. 

Wydaje się, że kilka odpowiedzi na temat przyszłości polsko-ukraińskiego przymierza dostarczyły obchody rocznicy ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Co istotne, po raz pierwszy w historii w obchodach rocznicy rzezi wołyńskiej wziął udział ambasador Ukrainy w Polsce. Owszem wielu liczyło, że 11 lipca prezydent Żeleński wygłosi jakieś przemówienie, w które wplecione zostaną pojednawcze wątki i historyczne refleksje strony ukraińskiej. Nadzieje te niestety okazały się płonne. Wiele wskazuje na to, że pewnym myśleniem życzeniowym jest oczekiwanie, że wojna z Rosją dostarczy Ukraińcom nowy panteon bohaterów, który w dalekiej perspektywie wyprze gloryfikację UPA i stanie się prawdziwym mitem założycielskim państwa ukraińskiego. 

Ożywione dyskusje wywołał także artykuł Marka Budzisza sprzed kilku tygodni „Pora na postawienie kwestii polsko-ukraińskiego państwa federacyjnego. Potrzebne są odważne decyzje”. Publicysta „Sieci” dowodzi, że należy na poważnie rozważyć scenariusz przyszłej federacji pomiędzy Polską a Ukrainą. Recepcja postulatów Budzisza znalazła się pod znacznym ogniem krytyki zarówno polskiej prawicy, jak i lewicy, którzy wręcz twierdzili, że wysuwanie takich koncepcji szkodzi relacjom pomiędzy obydwoma państwami. Co ważne, sam autor przekonuje, że jego tekst ma stanowić swego rodzaju intelektualny asumpt i zaowocować wzmożoną debatą nad kształtem przyszłych relacji polsko-ukraińskich. 

Dalsze rozważania nad polsko-ukraińskim zbliżeniem warto poprzedzić krótką charakterystyką historycznych przesłanek i geopolitycznych uwarunkowań federacji Polski z Ukrainą. Bliskie relacje polsko-ukraińskie mają odwoływać się do wielokulturowej I Rzeczypospolitej, co miało stanowić dodatkowy tożsamościowo-historyczny zwornik współpracy.  Także w federacyjnych planach Józefa Piłsudskiego sprawa Ukrainy odgrywała pierwszorzędne znaczenie. Miała ona być ważnym elementem tzw. Międzymorza,  czyli przestrzeni geopolitycznej położonej między trzema morzami: Bałtyckim, Adriatyckim i Czarnym. Warto podkreślić, że główną przeszkodą w realizacji tej koncepcji były rozbieżne interesy państw Europy Środkowo-Wschodniej i historyczne zaszłości między nimi. Co ważne, znalezienie się Ukrainy pod rosyjskimi protektoratem w rzeczywistości oznaczało brak jakichkolwiek widoków na realizację koncepcji Międzymorza. 

Nie ulega jednak wątpliwości, że połączony potencjał Polski i Ukrainy w praktyce może stanowić siłę zdolną przeciwstawić się próbom imperialnej restauracji imperium rosyjskiego. Co więcej, tylko ścisła współpraca polsko-ukraińska może być alternatywą dla idei ruskiego miru, przyjętą oficjalnie i propagowaną przez Federację Rosyjską jako remedium dla Zachodu, która jest kolejnym wcieleniem idei Moskwy jako trzeciego Rzymu. W praktyce koncepcja Międzymorza ma zmuszać Rosję na skoncentrowanie swoich wysiłków i zainteresowania na kierunku azjatyckim.

Na marginesie warto przytoczyć w tym miejscu pogląd Zbigniewa Brzezińskiego, który na początku lat 90. ubiegłego wieku sygnalizował, że jeżeli Federacja Rosyjska odzyska kontrolę nad  ziemiami ukraińskimi automatycznie przekształci się w potężne imperium łączące Europę i Azję. Innymi słowy, utrata niepodległości przez Ukrainę niosłaby ze sobą głębokie konsekwencje dla całej Europy Wschodniej, przekształcając Polskę w sworzeń geopolityczny. 

Mimo że wiele przemawia za tym, że federacja Polski i Ukrainy mogła stanowić skuteczną tamę dla imperialnych dążeń Federacji Rosyjskiej, to jej realizacja pozostaje tylko w sferze pobożnych życzeń. W interesie Polski leży porażka Rosji, która przez lata nie będzie zdolna do odbudowy swojego potencjału militarnego. Wszelkie rachuby i wysiłki polskiej dyplomacji powinny być ukierunkowane, aby starać się wypracować trwałe porozumienie pomiędzy Polską i Ukrainą. Należy się zarazem zgodzić z opinią Marka Budzisza, że w praktyce Kreml na poziomie strategicznym traktuje obecnie Polskę i Ukrainę jako jedność. Stąd też polską racją stanu są jak najlepsze i bliskie relacje z Ukrainą. 

Warto odnotować, że pozytywne sygnały świadczące o częściowej zmianie podejścia do polsko-ukraińskich relacji i potrzebie normalizacji płyną także z Kijowa. Świadczą o tym m.in. słowa byłego szefa ukraińskiego odpowiednika IPN, a obecnie deputowanego do Rady Najwyższej Ukrainy – Wołodymyra Wiatrowycza, znanego z wielu negatywnych opinii wobec Polaków i przeciwnika przeprowadzenia prac ekshumacyjnych na Wołyniu. Napisał on, że „przemówienie prezydenta Dudy utwierdza w przekonaniu, że Ukraińcy i Polacy wyciągnęli wnioski z przeszłości. Oczywiście musimy uważać na konflikty, aby nigdy się nie powtórzyły. Ale nie zapominajmy wspólnych zwycięstw”. Co więcej, Wiatrowycz podaje przykłady z historii, kiedy oba narody zgodnie współdziałały ze sobą w obliczu rosyjskiego zagrożenia jak np. w czasie układu Piłsudski-Petlura, który zaowocował wspólną walką z bolszewicką Rosją. 

Ponadto ważnym gestem strony ukraińskiej jest przyznanie Polakom na Ukrainie specjalnego statusu, podobnego, jaki posiadają obecnie Ukraińcy w Polsce. Zakłada on m.in. uzyskanie numeru PESEL i świadczeń socjalnych. Ponadto Polacy otrzymają również prawo do zatrudnienia, prowadzenia działalności gospodarczej, nauki w placówkach oświatowych, opieki medycznej na terenie Ukrainy oraz odrębnych świadczeń socjalnych zgodnie z 

Nie ulega wątpliwości, że postępujący proces polsko-ukraińskiego zbliżenia leży w interesie obydwu zainteresowanych stron. Co więcej, w obliczu rosyjskiego zagrożenia Polska i Ukraina są skazane na bliską współpracę.  Jednakże, aby stosunki polsko-ukraińskie osiągnęły historyczny wymiar i skutkowały trwałym zbliżeniem musi zostać spełniony jeden warunek sine qua non – strona ukraińska musi być zdolna do głębokiej refleksji historycznej i gotowa zmierzyć się z trudną przeszłością. Należy postawić sprawę jasno: Ukraina nie odrzuci całkowicie kultu Ukraińskiej Powstańczej Armii i Stepana Bandery na rzecz trwałego polsko-ukraińskiego sojuszu. Jednakże taki rozwój wypadków nie musi być równoznaczny z powrotem do chłodnych relacji z państwem ukraińskim doby prezydentury Petra Poroszenki. Tym niemniej potrzebne są jednak pewne gesty ze strony ukraińskiej takie jak m.in. wznowienie ekshumacji na Wołyniu i ograniczenie gloryfikacji zbrodniczej OUN-UPA. Na koniec warto pamiętać, nawiązując do przemówienia prezydenta RP Andrzeja Dudy z 11 lipca 2022 roku na Skwerze Wołyńskim, że jedynym beneficjentem wszelkich animozji w polsko-ukraińskich relacjach będzie tylko i wyłącznie Federacja Rosyjska.