Najpierw była rodzina, potem ród, następnie plemię, a na końcu naród. Państwo to machina, której zadaniem jest realizacja interesu tego ostatniego, czyli narodu. Przynajmniej w teorii.

Każda z grup społecznych, nie tylko te wymienione powyżej, posiada tzw. elitę. Zadaniem owej warstwy jest prezentowanie dobra ludzi, od których ona się wywodzi. Noblesse oblige, czyli szlachectwo zobowiązuje, było etosem, czy postawą szlachty i polityków I RP. Państwo dla narodu. Przynajmniej do pewnego momentu.

Przyszedł wiek XX i ta perspektywa uległa zmianie. Zaczął funkcjonować, przynajmniej w Europie, model odwrotny, to jest: naród dla państwa. O przemianach, trendach i decyzjach Niemców zaczął decydować Hitler, Rosjan – Lenin, Polaków – Piłsudski.

Podstaw działania Hitlera i Lenina (później Stalina) mogę się tylko domyślać. Natomiast to, co leżało u podstaw sanacji i, co bardzo ważne, kieruje dzisiejszą polską “elytą”, to zdanie, które w pewnym momencie swojej kariery powiedział Piłsudski: “naród wspaniały, tylko ludzie kurwy”. Nasza dzisiejsza socjeta (tak nazywam tą upadłą, szorującą dno elytę) patrzy na swój naród, jak na podległych im ludzi, mających żyć według schematów narzuconych im przez polityków czyli państwo. Odwrotność trybu jaki opisałem wcześniej: to nie państwo działa w interesie narodu, a naród działa w interesie państwa. Według tej podłej śmietanki towarzyskiej jesteśmy zbyt głupi i za mało okrzesani, aby móc działać swobodnie. Tylko owa socjeta zdolna jest narzuć nam kierunek kulturalny i gospodarczy, który jest słuszny i skuteczny. Dystans pomiędzy politykami, a szarymi ludźmi się powiększa. Rozumienie rzeczywistości przez warstwy rządzące (nie tylko w Polsce) jest z roku na rok coraz słabsze. Proponowane rozwiązania narastających problemów (nota bene, w znacznej części spowodowane przez socjetę) są coraz bardziej absurdalne i nie akceptowane przez społeczeństwo.

Na to wszystko nakłada się w Polsce wyścig o władzę i palmę pierwszeństwa w wydawaniu pieniędzy z budżetu państwa na socjalne kupowanie kolejnych grup elektoratu. Oraz, nie zapominajmy, na przewidziane dla siebie i swojej rodziny synekury. Ta walka PiSu z antyPiSem przynosi Polakom fatalne rezultaty, za które będą płaciły kolejne pokolenia. Hasła, które podejmują strony konfliktu, nie mają nic wspólnego z działaniem czy funkcjonowaniem państwa. Wiadomości, gazety, fakty i audycje mają wzbudzać emocje. Ich zadaniem nie jest budowanie wiedzy i świadomości społeczeństwa, a dzielenie go tak, aby liczby własnego elektoratu były jak największe. Dokładny przykład, jeden do jednego, rzymskiej maksymy: divide et impera – dziel i rządź.

Przedmiotem walki o przychylność opinii społecznej jest słuszność. Nieistotna jest prawda. Logika umiera.

Aby wydać opinie o jakiejś sytuacji, konieczna jest wiedza. Warunki, przyczyny powstania konkretnego casusu. Jego przebieg i możliwe konsekwencje. Następnie analiza logiczna, racjonalna. Na końcu osąd, który według nas, jest najbliższy obiektywnej(!) prawdy. Wymaga to czasu, pracy i pokory. Tej ostatniej brakuje nam dziś szczególnie.

Aby wydać opinię słuszną, wystarczy krótki kadr, który wzbudzi w nas emocje. W złości, oburzeniu czy zadowoleniu podejmujemy ocenę w ułamku sekundy. Powtarzamy słowa wypowiedziane przez dziennikarzy, którym ufamy. Prymat słuszności zrzuca z nas walkę i trud dojścia do prawdy, a prawda przeważnie nie sprawia przyjemności. Innymi słowy, nie bierzemy na klatę odpowiedzialności za podejmowane decyzje, wypowiedziane zdanie, wyznawane poglądy, ponieważ wiąże się to z bólem i dyskomfortem! Przecież może się nagle okazać, że to przeze mnie moje dzieci dziś muszą płaszczyć się przed bankami w prośbie o kredyt na mieszkanie. Albo to moja wina, że ja i moi rówieśnicy będą mieli biedowe emerytury, które ledwo będą starczały na wyżywienie, a co dopiero na potrzebne leki. Przykre, prawda? A słuszność tego nie wymaga.

Budujemy opinię na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów jakichś wydarzeń. Wieczorne wiadomości, są zlepkiem 5-cio minutowych klipów o sprawach, których omówienie każdej z osobna powinno trwać godzinę.

Przez to wymagania wobec naszych polityków są minimalne. Erystyka, ot co. Sposób wypowiedzi, to jedyne czego potrzebują. Ci celebryci pozbawieni są zdolności rozumienia czym jest ekonomia, gospodarka, polityka międzynarodowa i strategia rozwoju państwa. Co najgorsze, to my jesteśmy twórcami tych pozbawionych wyobraźni ludzi. Nasza potrzebna słuszności to woda na ich młyn.

Ład światowy ulega zmianie. Ostatnie wydarzenia z Afganistanu to przykład próżni bezpieczeństwa, o której mówię i piszę już od kilku lat. Zewnętrzny hegemon (USA) wycofał się z regionu, a pałeczkę po nim przejęła najmocniejsza siła lokalna. Co się stanie u nas, gdy waszyngtoński parasol się zwinie? Kto jest najsilniejszy regionalnie? Jest jeszcze wiele innych pytań, których nie zadajemy i nie chcemy zadać. To chyba są zbyt skomplikowane sprawy, żeby móc wydać opinię o tym, czy jest to słuszne czy nie.

Mentalny obskurantyzm naszej socjety jest dziś naszym największym przekleństwem. Bez zmiany owych szkodników i pasożytów nasze państwo będzie umierało, a wraz z nim my. Coraz częściej staje mi przed oczami obraz jak Polska, a wraz z nią Polacy, po raz kolejny zostają starci z kart historii przez polityczny huragan. Bez jakiejś ewolucji czy metamorfozy, gdzie doszukiwać będziemy się prawdy, nie ma szans uciec spod gilotyny.

Ale na novum w polityce nie ma miejsca, ponieważ decyzje podejmujemy słuszne, a nie prawidłowe. Zmiana myślenia wymaga prawdy i “znoszenia rzeczy naprawdę przykrych” – odsyłam do poniższego cytatu.

“-Urocze, ale w krajach cywilizowanych[..] można mieć dziewczę bez okopywania ogródków, nie ma też much, ani komarów.

-Tak, to do was podobne. Wytępić wszystko, co niemiłe, zamiast nauczyć się z tym współżyć. Czy jest szlachetnej w duchu znosić ciosy i zatrute strzały złej fortuny, czy raczej trzeba broni dobyć przeciw morzu troski i walką kres im położyć… Ale wy nie robicie ani tego, ani tego. Ani cierpienie, ani walka. Po prostu usuwać ciosy i zatrute strzały. To zbyt łatwe[…]

-Człowiek cywilizowany nie ma potrzeby znoszenia rzeczy naprawdę przykrych.”

Aldous Huxley, Nowy Wspaniały Świat