Kiedy Polska odzyskała niepodległość po długich latach zaborów? W 1918, to każdy Polak wie. Gdyby spytać natomiast o datę dzienną, większość wymieni 11 listopada, a niesłusznie. Tego bowiem dnia ustały działania wojenne (podpisano rozejm na froncie zachodnim), a J. Piłsudski został naczelnym wodzem polskiej armii – ale odrodzone państwo polskie istniało już od miesiąca.

Rada Regencyjna, czyli budowa podstaw państwa

Ogłoszenie niepodległości Polski miało miejsce już 7 października 1918 r. Tyle tylko, że proklamacji dokonał organ wybitnie “niepoprawny politycznie” (jak dla współczesnych, tak dla potomnych) a mianowicie Rada Regencyjna. Było to 3-osobowe gremium, działający od jesieni 1917, a odgrywający rolę zbiorowej głowy państwa. Od 1916 (akt 5 listopada) Królestwo Polskie było bowiem “królestwem bez króla” pod zwierzchnictwem mocarstw okupacyjnych – Niemiec i Austro-Węgier. W skład Rady wchodzili książę Lubomirski, ziemianin Ostrowski i biskup Kakowski.

W miarę trwającej wojny regenci byli coraz bardziej postrzegani  w społeczeństwie jako marionetki okupantów. Pamiętać należy, że rewolucja lutowa w 1917 obaliła cara (zszedł więc ze sceny jeden zaborca), a do wojny po stronie Ententy przystąpiły USA. Od 1918 amerykański prezydent W. Wilson żądał zaś otwarcie przywrócenia Polski na mapę, wymieniając to jako jeden z celów wojny.Tym niemniej Rada rządziła i budowała. W 1917-1918 udało się stworzyć podstawy polskiej administracji i sądownictwa, odtworzono też uniwersytet w Warszawie i krajową walutę (markę polską). Miało to ogromne znaczenie w nadchodzących latach – polskie państwo nie startowało od zera, a miało już jakieś struktury. Jesień 1918 – czas przełomu Październik 1918 przyniósł wojenną klęskę Niemiec i państw centralnych. Rzesza Niemiecka na żądanie Ententy utworzyła pierwszy w historii rząd parlamentarny. Moment ten wykorzystała i Rada Regencyjna, ogłaszając 7 października niepodległość Polski. Nie było to jeszcze pełne wyzwolenie, jako że brakowało dwóch istotnych elementów: ewakuacji wojsk okupacyjnych (przegranych państw centralnych) i uznania międzynarodowego (gł. zwycięskiej Ententy). Tym niemniej był to decydujący krok we właściwą stronę, za którym poszły kolejne. Już 12 października Rada Regencyjna przejęła władzę nad polskim wojskiem, a 25-go utworzyła pierwszy rząd bez pytania okupantów o zgodę. W październiku 1918 Polska już powstawała, dzięki Radzie właśnie.

Piłsudski przyszedł na gotowe

A jaką rolę odegrał w tym człowiek, któremu później jego wyznawcy przypisywali “przywrócenie Polsce niepodległości”? Otóż Józef Piłsudski, świeżo uwolniony z twierdzy Magdeburg (listopad 1918) przybył do Warszawy 10 listopada, a następnego dnia z nominacji Rady Regencyjnej objął dowództwo polskiego wojska (do 1917 dowodził tylko I Brygadą Legionów). 14 listopada Rada przekazała mu pełnię władzy (sama przy tym się rozwiązała), a tydzień później Piłsudski został (tymczasowo) Naczelnikiem Państwa.

Rada Regencyjna oddała władzę bezkrwawo i dobrowolnie, będąc świadoma niepopularności w społeczeństwie (państwa centralne przegrały właśnie wojnę, a monarchie dokoła upadały). Stworzyła przy tym podstawy polskiej administracji, szkolnictwa, sądownictwa czy nawet armii. dzięki czemu odrodzone państwo nie startowało “z niczego”, a z jakąś infrastrukturą.

Niech żyje 7 października 

Mało kto wie, że 11 listopada został ogłoszony Dniem Niepodległości poźno, bo w 1937. Był to czas odgórnego i wszechobecnego kultu (już wtedy nieżyjącego) J. Piłsudskiego, na którym chcieli się wypromować jego następcy (postacie dużo mniejszego formatu, mówiąc delikatnie). Święto owo, zakazane za Polski Ludowej, powróciło po 1990 jak bumerang, przez co dzisiaj Polacy świętują “wyzwolenie” 2 tygodnie później od Czechów (patrząc na kolejność wypadków z 1918, jest to zupełna anomalia). Na zmianę daty święta państwowego raczej nie mamy co liczyć (a byłoby to wskazane – jak przez fakty historyczne, tak na okoliczność, że październik to dużo ładniejszy czas na patriotyczne marsze). Oddajmy przynajmniej należne uznanie prawdziwym twórcom niepodległego państwa, zamiast powtarzać mity o “komendancie, co dał Polsce niepodległość”.