23 stycznia w Izraelu miało miejsce V Światowe Forum Holokaustu. Andrzej Duda prezydent narodu, który posiada najwięcej przyznanych odznaczeń “Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”, został zaproszony, acz głosu mu nie udzielono. W ramach protestu postanowił tam nie jechać. Pojechało za to wielu ważnych. Jednak najbardziej szumnie ze wszystkich przywitany został, nie przedstawiciel głównego sojusznika strategicznego żydów – USA, a Władimir Władimirowicz Putin.
Większość państw co jakiś czas aktualizuje swoją tzw. Białą Księgę. Jest to swojego rodzaju referat przedstawiający analizę zagrożeń militarno-strategicznych danego państwa. W grudniu 2017 roku amerykańska Biała Księga punktuje dwóch największych aktorów sceny międzynarodowej kontestujących Pax Americana: Chiny i Rosję.
Jak to jest w takim razie, że Izrael, wydawałoby się zależny od USA, pokazuje w ich stronę wyraźny Gest Kozakiewicza? Cały świat przyglądał się temu, jak Benjamin Netanyahu odsłaniał wraz z Putinem pomnik w Jerozolimie na cześć Czerwonej Armii. Trzy państwa na świecie powinny śledzić te wydarzenie ze szczególną uwagą: Turcja, Iran i… Polska.
Jak pisałem już w wcześniejszych artykułach, mamy na świecie trzy główne uskoki geopolityczne, tak zwane “shatterbelts”: Morze Południowochińskie, Bliski Wschód – Zatoka Perska, Przesmyk Bałtycko-Czarnomorski. Na każdym z tych trzech miejsc na ziemi sojusznicy USA codziennie kalkulują czy Waszyngton może mieć jeszcze wpływ na politykę w tym miejscu, czy nie. Jeżeli dojdą do wniosku, że nie ma, to konsekwencją będzie reorientacja sojuszu. Gdy w jednym z tych obszarów dojdzie do obrotu relacji oficjalnie, to pozycja USA zachwieje się w posadach. Innymi słowy, kiedy Ameryka straci markę rzetelnego sojusznika, z realnym (fizycznym) wpływem na politykę w danym obszarze, to straci wiarygodność globalnie. Odpadać będą zewnętrzne prowincje – tak rozpadają się imperia, tak rozpadł się ZSRS. Dlaczego Korea Płd. ma spodziewać się pomocy w relacji z Chinami, jeśli Waszyngton nie pomógł Państwom Bałtyckim czy Polsce w konflikcie z Rosją? Natomiast czemu Polska ma spodziewać się pomocy znad Potomaku, jeśli Kurdowie zostali wydutkani. Do tego co mają sobie myśleć wszyscy w.w. interesanci, kiedy główny gracz proamerykański w Lewancie przyjmuje cara Rosji z taką pompą. Czy Izrael dokonał kalkulacji i zdał sobie sprawę, że USA nie jest mu w stanie pomóc w konflikcie z Iranem?
Iran i Rosja do tej pory byli sprzymierzeńcami rozdającymi karty np. w Syrii. Odwracając Moskwę Izrael zyskuje sojusznika z realnym wpływem i wojskową projekcją siły na Bliskim Wschodzie oraz otwiera Iran na kolejny front.
Cały świat widzi: Ameryka traci wpływy na Bliskim Wschodzie, więc my, Izrael, zmieniamy sojuszników, dokonujemy pivotu i zacieśniamy relację z drugim największym wrogiem USA, Rosją.
Dlaczego to jest tak ważne dla Iranu – pobieżnie wytłumaczyłem chwilę temu. Dlaczego jest to takie ważne dla Turcji? Amerykanie będą się starali utrzymać maksimum wpływów w Lewancie, toteż znaczenie Turcji jako sojusznika będzie rosło, cena za sojusz z nią – również. Relacje Ankara-Moskwa wyglądają dziś na bardzo dobre, jednak ich interesy (pamiętajmy) szybko stają sobie w poprzek.
Dlaczego dla Polski jest to takie ważne?
W moim przekonaniu, opisana wyżej sytuacja jest wyłuszczeniem dla nas w 100% jasnym: Izrael i Polska to nie sojusznicy. Państwo, które notorycznie obraża i kłamie na pohybel Polakom, w którym rzuca się jajkiem w ambasadora bez żadnych konsekwencji, dodatkowo w taki sposób traktuje Rosję (nasze największe zagrożenie militarne), nie może być uważane za sojusznika. Wydarzenie to jest ostatecznym wskazaniem, ba, przyzwoleniem na szerokie otwarcie na Iran.
Rok temu dowiedzieliśmy się, z telewizji egipskiej, że w Polsce będzie organizowana konferencja bliskowschodnia, nieoficjalnie, acz jawnie antyirańska. Jest to najlepszy moment na to, aby premier Polski ogłosił drugą edycję owej konferencji, ale tym razem w telewizji irańskiej.
Byłby to znak dla Turcji i Szwecji, których należałoby zaprosić w pierwszej kolejności, iż najwyższa pora na otwarcie szlaku północ-południe. Mrugnąć do Niemiec i Francji, którym nie w smak są sankcje nałożone na Iran przez USA, że tego Waszyngtonu to jednak bezgranicznie nie kochamy. Może w tym roku przysłaliby kogoś ważniejszego, niż sekretarkę z ambasady. Czyli mógłby to być krok w stronę suwerennej polityki zagranicznej.
A teraz zejdźmy na ziemię.
W 2014 roku polscy “analitycy” rządowi publikują Białą Księgę. Według zawartych w niej tez Polsce nie zagraża żadna siła militarna. Trzy miesiące później wybucha wojna u naszego wschodniego sąsiada, Ukrainy. Dużo to mówi o bystrości, dociekliwości i rozumieniu świata przez naszych polityków i pracujących dla nich ludzi.
Ameryka słabnie z dnia na dzień. Wiarygodność ich gwarancji spada, a wraz z nimi wartość sojuszu. Brak siły Waszyngtonu będzie najbardziej odczuwalny na geograficznych granicach ich wpływów. Między innymi właśnie na wschodniej flance NATO. Koniec końców, to nie pomniki i uściski dłoni są decydujące, a kontrakty na czołgi, rakiety, samoloty i temu podobne. Dlatego analizując relacje Tel Awiw – Waszyngton liczmy i porównujmy zera na umowach handlowych.
My zamiast rachować to wszystko, zastanawiamy się nad tym, czy to że Andrzej Duda nie lecąc do Izraela postąpił słusznie czy nie. Ostatnim razem kiedy kierowaliśmy się walutą “słuszności”, straciliśmy 6 mln obywateli, kraj był zrujnowany, inteligencja wybita oraz straciliśmy suwerenność najpierw na rzecz III Rzeszy, aby potem poczuć but ZSRS.