Kiedy odliczamy ostatnie godziny przed dwudniową przerwą w całorocznej kampanii wyborczej i lada moment poznamy laureatów Europejskiego Festiwalu Tyrad Unijnych, uzasadnionymi zdają się oczekiwania czytelników, by nie tylko podsumować koncert finałowy, w postaci tzw. debaty telewizyjnej, ale również złożyć stosowną deklarację poparcia dla wybranej opcji politycznej.
Jedynie „zdają się uzasadnionymi”, ponieważ do takich schematów zdążyli przez lata przyzwyczaić Państwa aktorzy polskiej sceny medialnej, której (nie)ład od lat kontestuję a ów sprzeciw wobec niechlubnych praktyk dziennikarskich wmurowałem w nasze serwery, tworząc portal publicystyczny.
Tak zatem, zalewające nas „kolejne, szokujące sondaże”, stronniczo dystrybuowane „informacje” (de facto propagandę) i inscenizacje, odgrywane w mediach na chwilę przed wyborami, postrzegam jako okoliczności niesprzyjające pogłębionej refleksji. W mojej opinii, rzetelne podsumowanie w zwięzłej formie najważniejszych tematów kampanii, wraz z prezentacją stanowisk poszczególnych komitetów i odpowiednim wypunktowaniem michałków, nie jest możliwe. Dlatego też, zarówno na samym portalu publicystycznym jak i w licznych mediach społecznościowych, staramy się każdego dnia te najistotniejsze (naszym zdaniem) kwestie omawiać. Gorąco zachęcam Państwa do prześledzenia naszych, z pozoru archiwalnych, artykułów i materiałów wideo. Piszemy o sprawach fundamentalnych dla przyszłości naszej Ojczyzny, jej obecności na świecie i w Europie a co za tym idzie – także w Unii Europejskiej. Począwszy od bezpieczeństwa militarnego i energetycznego, przez politykę zagraniczną i wewnętrzną, po aspekty społeczne i (anty)kulturowe. Dopiero ta wiedza, a właściwie – świadomość, może dać nam jako taki ogląd rzeczywistości. Oczywiście nie wszystkie tematy jesteśmy w stanie (jeszcze na ten moment) rozwinąć. Chodzi o to, by raczej zasiać ziarno podejrzliwości wobec serwowanej Państwu niejednokrotnie przez tzw. media alternatywnej wizji otaczającego nas świata.
Paradoksalnie, mimo iż akcentowałem wielokrotnie symboliczną rolę Parlamentu Europejskiego w całej unioukładance, a i ciężko oczekiwać, by 52 polskich europosłów, także bardziej niż symbolicznie, wpłynęło na politykę Unii Europejskiej, to na niedzielne wybory pójść warto. Chociażby dlatego, że w tegorocznym kalendarzu wyborczym są to jedynie przedbiegi dla jesiennej batalii o mandaty w polskim parlamencie. O ile zazwyczaj jesteśmy tylko narzędziem dla zapewnienia sobie przez polityków „świętego” spokoju na 4 czy 5 lat, o tyle tym razem nasze decyzje wyborcze realnie ukształtują całą scenę polityczną na najbliższe miesiące a może i dłużej. Słaby wynik danej formacji wykluczy ją z głównej debaty (przy założeniu, że nie zrobią tego tzw. media) lub zmusi do zmiany polityki, strategii czy nawet doprowadzi do jej upadku. Zwycięstwo (nawet nieznaczne), lub poparcie przewyższające wcześniejsze przewidywania, stanie się natomiast podwaliną dla propagandy sukcesu bądź pozwoli na jej kontynuację. Nie trzeba nam świecy, by znaleźć odpowiednie przykłady nawet z ostatniego cyklu wyborczego. Gdyby nie dobry wynik Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich w maju 2015 roku, wprowadzenie na jesieni posłów do Sejmu nie byłoby takie oczywiste. Ba, czy Zjednoczona Prawica (PiS+) przełamałaby niemoc wyborczą i doszła do władzy, gdyby nie zrzucenie z prezydenckiego fotela (krzesła) Bronisława Komorowskiego przez Andrzeja Dudę? Czy przypadkiem szefową jego sztabu wyborczego („matką sukcesu”) nie była późniejsza Premier Beata Szydło?
Rangę niedzielnych wyborów już Państwo znają. Czas zatem na ostatni element przedciszowego orędzia redaktora naczelnego, czyli pytania: Na kogo głosować? Którą partię popieram? Wspominałem już wyżej o swoistej ponadczasowości przygotowywanych przez nas materiałów. Tak się składa, że przed dwoma laty postanowiłem udokumentować swoją odpowiedź na powyższe pytania w formie nagrania wideo, w którym krok po kroku wyjaśniam (tak to ja) kogo popieram i dlaczego. Do przypomnienia tego odcinka vloga publicystycznego skłoniła mnie jeszcze jedna okoliczność. Jakiś czas temu, na moją skrzynkę mailową dotarła wiadomość od stałego czytelnika portalu publicystycznego – Piotra, który bezinteresownie (co odbieram jako wyraz sympatii i uznania dla mojej skromnej działalności) przygotował tłumaczenia i napisy do dwóch archiwalnych odcinków vloga („Którą partię popieram?” i „Wojujący pragmatyzm”) a niniejszy felieton to dobra sposobność i godne miejsce, by raz jeszcze powiedzieć: DZIĘKUJĘ!