Aborcja jest jednym z najbardziej emocjonujących i kontrowersyjnych tematów ostatnich dekad. Świat podzielił się na zwolenników obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz na zwolenników opowiadających się za bezgranicznym prawem do decydowania o życiu nienarodzonym. I choć obydwie strony konfliktu mają argumenty, to od dawna stosują je nie w obronie ludzkiego życia, lecz w obronie ideologii.

Z punktu widzenia biologii, nasze zdolności prokreacyjne znacznie przewyższają nasze „zapotrzebowanie” na potomstwo oraz możliwości psychiczne i ekonomiczne do jego wychowania. Stąd też pojawia się w nas potrzeba zabezpieczania przed nadmiernym płodzeniem dzieci – praktykę przerywania ciąży stosowano już 4600 lat temu1. Niestety, ideologie, wykolejone normy etyczne, religijne nakazy i zakazy oraz ignorancja doprowadzają miliony ludzi do nieodpowiedzialnego rodzicielstwa i błędnych decyzji. Lubimy bowiem – jak pisał John Dewey – „myśleć skrajnościami”. Formułujemy swe przekonania w kategoriach „albo-albo”, pomiędzy którymi nie rozróżniamy pośrednich możliwości.2

W przypadku aborcji ową pośrednią możliwością jest tzw. kompromis aborcyjny, obowiązujący m.in. w Polsce3, Brazylii, Chile, Indonezji i kilku państwach Afryki. Polega on na legalności aborcji w wyjątkowych sytuacjach tj. w przypadku zagrożenia życia, zdrowia fizycznego lub psychicznego matki, gwałtu lub wad płodu. W niektórych państwach m.in. Wielkiej Brytanii, Finlandii i Indiach, dopuszcza się także przerwanie ciąży z powodu trudności socjoekonomicznych. Kilkanaście krajów podchodzi do sprawy bardziej restrykcyjnie i nie dopuszcza usunięcia płodu w przypadku wad i przestępstwa. Całkowity zakaz aborcji istnieje zaledwie w kilku miejscach na Ziemi. Połowa świata m.in. Stany Zjednoczone, Kanada, niemal cała Europa i połowa Azji (Rosja, Chiny, Mongolia, Kazachstan) oraz Australia (z wyjątkiem dwóch stanów) dopuszcza tzw. aborcję na życzenie, czyli usuwanie płodu bez względu na okoliczności.

Analiza powyższego zestawienia nasuwa wniosek, że wojują zwolennicy całkowitej legalizacji aborcji ze zwolennikami kompromisu. Jest to jednak mylne przeświadczenie, gdyż obowiązujące prawo aborcyjne w danych państwach nie odzwierciedla panujących w nich nastrojów społecznych.

Wolność albo życie?

Przed 1900 rokiem w USA zakazano przeprowadzania aborcji ze względu na spadek populacji. Zakaz nie objął tylko przypadków, w których zagrożone było życie matki, a o aborcji decydowali wyłącznie wykwalifikowani lekarze (kobieta nie miała nic do powiedzenia). Dochodziło więc do aborcji w warunkach domowych, np. za pomocą wieszaka.

Gdy w styczniu 1973 roku Sąd Najwyższy wydał wyrok w głośnej sprawie Roe versus Wade4, legalizujący przerywanie ciąży przez cały okres jej trwania (z niewielkimi ograniczeniami w ostatnich trzech miesiącach), opinia publiczna zawrzała. Zaktywizowały się ruchy „Pro-choice” i „Pro-life”. „Rozpoczęły się […] masowe ataki, zamachy bombowe i zastraszanie, mordowanie pracowników klinik, w których dokonuje się aborcji, aresztowania, intensywne działania grup nacisku, ustawodawcze dramaty, przesłuchania w Kongresie, sprawy w Sądzie Najwyższym.[…] Problem ten dzieli rodziny, mężowie i żony umawiają się, że nie będą o nim dyskutować, starzy przyjaciele zrywają kontakty.”5 Postępująca polaryzacja podzieliła obydwa środowiska, aż w końcu zamknęły się na argumenty drugiej strony. Pierwsi skandują „moje ciało, moja sprawa”, drudzy nazywają każdy zabieg „zabójstwem nienarodzonych dzieci”. Słowo „kompromis” w ich słowniku nie istnieje. Powstał konflikt pomiędzy zwolennikami wolności a życia, sugerując, że nie da się pogodzić tych dwóch fundamentalnych dla człowieka wartości.

Kiedy człowiek jest człowiekiem?

Byśmy jednak jakkolwiek mogli dyskutować o aborcji, rozważmy wpierw, czym jest płód. W tej kwestii bowiem jest tyle opinii, co ludzi.

Według definicji PWN płód to „zarodek głównie ssaków i człowieka, u którego rozwinęły się już najważniejsze układy narządów i który przybrał wygląd zewnętrzny zbliżony do wyglądu noworodka danego gatunku; u człowieka okres płodowy trwa od 6. tygodnia rozwoju (tj. od 8. tygodnia ciąży) do narodzin.”6

Wszystko jednakże zaczyna się od kopulacji mężczyzny i kobiety (przypominanie o tym jest śmieszne, ale jak się jeszcze przekonamy, istotne) – plemnik po wyczerpującej podróży przebija się do błony przezroczystej i wnika do jądra komórki jajowej. Zapłodnione jajo jest wielkości mniej więcej kropki. W trzecim tygodniu zarodek ma zaledwie 2 milimetry długości, pod koniec piątego tygodnia już 5 milimetrów. To w tym momencie zaczyna bić serce, powstają główne podziały mózgu i kształtują się oczy, choć embrion przypomina jeszcze kijankę. W siódmym tygodniu da się dostrzec pierwsze zawiązki narządów płciowych. Ósmy tydzień to już istota przypominająca naczelne – całkiem dobrze rozwinięty jest mózg, jak i większość pozostałych części ciała. W dziesiątym tygodniu nie ma już wątpliwości co do płci płodu, choć rozróżnienie twarzy możliwe jest dopiero w trzecim-czwartym miesiącu.7 Piąty miesiąc objawić może już ruchy w łonie matki. Szósty i kolejne to rozwój kolejnych narządów: budowa połączeń neuronowych, komórek nerwowych, kubków smakowych, siatkówki oczu itd. Każdy z etapów rozwija zarodek w postać przypominającą człowieka, ale w którym momencie faktycznie człowiekiem się staje?

Zwolennicy aborcji, etapy płodu do trzeciego miesiąca, nazywają „zlepkiem komórek”. I choć nie mijają się tym stwierdzeniem z prawdą, zapominają, że dorosły osobnik także jest takim zlepkiem. Łatwo wywnioskować więc, że określenia tego używają wyłącznie w celu pozbawienia płodu fundamentalnej wartości i tym samym nie jest ono odpowiedzią na postawione pytanie.

Popłyńmy myślą więc dalej. Skoro nowa istota powstaje w wyniku kopulacji dwóch innych ludzi – kobiety i mężczyzny – to logicznie rzecz ujmując, jest człowiekiem od początku swego zaistnienia. Cóż bowiem z punktu widzenia logiki miałoby zaważać wpierw o „niebyciu”, a później „byciu” żywym człowiekiem? Jakie argumenty z punktu widzenia biologii miałyby o tym świadczyć? Jeśli zarodek od początku swego istnienia nie jest żywym człowiekiem, to czym w takim razie jest? Martwym Marsjaninem, czy może bezrozumnym kamieniem? Carl Sagan, amerykański astronom, dosadnie stwierdził niezaprzeczalny fakt: „Życie nie zaczyna się [nawet – przyp. red.] od momentu poczęcia, choć tak twierdzi wiele osób – to nieprzerwany łańcuch, który pojawił się niemal w początkach Ziemi, czyli 4,6 miliarda lat temu. Ludzkie życie również nie rozpoczyna się w chwili poczęcia. Jest ono łańcuchem istniejącym nieprzerwanie od powstania naszego gatunku, od setek tysięcy lat. Każdy ludzki plemnik, każda komórka jajowa, bez cienia wątpliwości żyje. Nie określa się ich jednak mianem istot ludzkich.”8

Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy ludźmi od chwili zapłodnienia, bo i od innych ludzi pochodzimy. Próby określenia, na którym etapie byliśmy „zlepkiem komórek”, a na którym już istotą ludzką, są gwałtem na logice ewolucji biologicznej i prawach człowieka.9

Prawa człowieka

Prawo naturalne bowiem stanowi, że wszyscy jesteśmy równi pod względem prawa do życia, wolności i własności: prawo jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo drugiego człowieka. Innymi słowy, jako istoty obdarzone rozumem, mamy wyłączną władzę dysponowania własnym ciałem, a jakakolwiek ingerencja innej osoby w tę władzę, jest wkroczeniem w sferę naszych praw10. Czy zatem wrodzone prawo do samostanowienia obejmuje również decydowanie przez człowieka o poczętym życiu wewnątrz ciała kobiety? Czy głośny krzyk neomarksistowskich feministek „moje ciało, moja sprawa” znajduje uzasadnienie?

Skoro uznajemy siebie za indywidualne i niepowtarzalne jednostki, za takie również winniśmy uznawać jednostki nienarodzone. W końcu prawa do życia nie nabywa się na pewnym jego etapie, lecz obowiązuje ono od pierwszej chwili zaistnienia. Cechą różnicującą dorosłe od nierozwiniętych w pełni osobników są jedynie możliwości zapewnienia własnego bezpieczeństwa. Ci drudzy przez długi okres życia są bezbronni (także po urodzeniu) i z tego powodu wymagają szczególnej ochrony ze strony tych pierwszych. Hipokryzją jest zatem twierdzenie, że kobieta w ciąży ma wciąż takie samo prawo do dysponowania swym ciałem, co kobieta niebędąca w ciąży. Sytuacja przecież zmienia się diametralnie: kobieta zaczyna nosić w sobie żywą istotę o osobnym DNA, posiadającą ciało, które w przyszłości ukształtuje się na samoświadomą jednostkę. Wykorzystywanie biologicznej przewagi jest przejawem zaburzonego a nawet braku sumienia.

Czyje bowiem życie ma większe znaczenie – matki czy dziecka? Życie ludzkie w końcu ma najwyższą wartość – jesteśmy gatunkiem obdarzonym szczególną inteligencją a to sprawia, że jesteśmy najrzadszym znanym nam zjawiskiem we Wszechświecie. Nasza obecność nie podlega ocenie ze względu na pochodzenie, rasę, płeć, wiek czy rolę społeczną, tylko sam fakt istnienia gatunku ludzkiego czy w ogóle życia. To właśnie brak zrozumienia tej kluczowej kwestii sprawia, że powstają pomiędzy nami konflikty, nie chronimy się wzajemnie i brniemy w skrajności, także wokół aborcji. Jedni bowiem uznają, że życie kobiety jest najważniejsze, a życie dziecka się nie liczy, drudzy, że to życie dziecka jest najważniejsze i nie liczy się życie matki. Tymczasem życie powinniśmy chronić bezwzględnie! Górnolotne stwierdzenie, ale czy da się je obronić?

Konflikt aborcyjny

Każda idea musi odpowiadać rzeczywistości, w odwrotnym przypadku zawsze dochodzi do kłamstw, wojny i cierpienia. Nie inaczej jest w tym przypadku: jedni pragną narzucić całą odpowiedzialność na matkę, która w wielu przypadkach jest ofiarą, np. przestępstwa, drudzy chcą zrzucić całą odpowiedzialność z kobiet, które w wielu przypadkach zaszły w ciążę z własnej głupoty.11

Pro-life’owcy chętnie eksponują zdjęcia usuniętych płodów, nie zdając sobie sprawy, że wiele z nich nie dało się uratować z powodu wad biologicznych i nieodwracalnych uszkodzeń. Pro-choice’owcy z kolei stawiają na nieograniczoną możliwość usuwania płodu, często zarazem będąc zagorzałymi obrońcami życia zwierząt. Żadna z tych grup nie stoi po dobrej stronie i już dawno ich działania stały się wyłącznie ideologiczną bronią w rękach polityków, dla których życie ludzkie nie ma znaczenia.

Postulaty obydwu grup są nie tylko niesprawiedliwe, ale i niebezpieczne. Obrońcy życia dążą do odebrania wolności kobietom, czyli de facto pod wieloma względami do rujnowania ich życia, natomiast obrońcy aborcji dążą do obyczajowej anarchii, w której kobiety miałyby nie ponosić odpowiedzialności za swoje czyny w sferze seksualnej. Tymczasem wyrok Trybunału Konstytucyjnego jasno stwierdza, że ograniczenia praw i wolności konstytucyjnych muszą spełniać trójstopniowy test proporcjonalności12. „Należy ocenić, czy dane rozwiązanie prawne spełnia postulaty przydatności (czy jest właściwe do osiągnięcia zamierzonego celu?), niezbędności (czy jest konieczne dla realizacji i ochrony celu, z którym jest związana?) i proporcjonalności sensu stricto (czy jego efekty pozostają w odpowiedniej proporcji do zakresu ciężarów nakładanych na obywatela?)”13. Ujmując rzecz głębiej, każdy nasz wybór niesie ze sobą konsekwencje i w każdym przypadku powinniśmy minimalizować ich negatywne skutki. Innymi słowy, każdy przypadek należy rozważać indywidualnie.

Rodzice powinni mieć możliwość wyboru w sytuacji zagrożenia życia matki lub dziecka, które z nich ratować. Nie ukrywajmy, aborcja niesie ze sobą poważne psychologiczne następstwa, ale często uratowanie matki daje szansę urodzenia dziecka w przyszłości, a więc minimalizuje stratę. W odwrotnym przypadku może być ona podwójna: skutkować śmiercią kobiety oraz życiem dziecka bez matki z wszelkimi tego konsekwencjami. Zakaz aborcji sprzyja także turystyce aborcyjnej, a co jeszcze gorsze, usuwaniem płodu „domowymi” sposobami, nierzadko prowadzącymi do śmierci kobiet.

Inaczej należy oceniać aborcję ze względów ekonomicznych – nie powinny być usprawiedliwieniem dla spędzenia płodu. Każdy posiada rozum i jeśli źle ocenił możliwości finansowe względem reprodukcyjnych, powinien ponosić za to pełną odpowiedzialność. Podobnie jak w przypadku współżycia rekreacyjnego – żyjemy w czasach, w których antykoncepcja jest powszechnie dostępna. Pełna swoboda obyczajowa bowiem – co historia niejednokrotnie udowodniła – przyczynia się do moralnego upadku, a ten z kolei do upadku cywilizacyjnego14 Zdaniem amerykańskiego politologa Samuela Huntingtona, jeśli cywilizacja zachodnia pragnie uniknąć marginalizacji, musi postawić między innymi właśnie na odnowę „rusztowania moralnego”.15 Definitywnie, rozstrzygnięcie aborcyjnego konfliktu jest jednym z kluczowych elementów, które o tym zadecydują.

Namiastka prawdy

Nie ukrywajmy, przerywanie ciąży co do zasady jest złe moralnie, ale nie zawsze można tego uniknąć. W niektórych przypadkach znacznie bardziej niemoralne jest zmuszanie do narodzin człowieka, który miałby w cierpieniu umierać kilka godzin, dni czy miesięcy, a nawet przez całe życie być uzależnionym od technologii i innych ludzi. Niekiedy też decyzja o narodzinach niepełnosprawnego dziecka determinuje całe życie rodziców.

Oczywiście, idealnie byłoby, gdyby usuwanie ciąży nie byłoby kiedykolwiek potrzebne. W dobie inżynierii genetycznej być może nie jest to bardzo odległa wizja. Na razie jednak musimy korzystać z realnych możliwości, jakie posiadamy. Zamiast skupiać się na wojowaniu o „słuszność” skrajnych poglądów, lepszym pomysłem jest działanie w kierunku wykształcania podstaw świadomego rodzicielstwa, stanowczości w walce z przestępczością, zapewniania dostępu do taniej antykoncepcji, doskonalenia opieki zdrowotnej oraz krzewienia stanowiska umiarkowanego w kwestii aborcji. Zdaje się bowiem ono być najrozsądniejsze: chroni życie nienarodzonych dzieci, ale też dopuszcza wyjątki w celu ochrony życia matki.

W istocie, z punktu widzenia etyki, prawo to nie jest nawet kompromisem, lecz logiczną konkluzją. „Kompromis aborcyjny” powinno się traktować jak rachunek matematyczny, w którym dwa plus dwa zawsze daje cztery, choć wynik nie musi być dla nikogo zadowalający. Udowadnia on też, że w pewnym stopniu da się pogodzić życie z wolnością. Choć życie ma dla nas najwyższą wartość, a wolność ma swoje granice, to granice, w których się mieści, powinniśmy bronić równie mocno, jak mocno bronimy życie. Trudno jednak oczekiwać takiego zrozumienia sprawy, gdy przestał się liczyć człowiek, a zaczęła liczyć ideologia.

Przypisy

  1. T. Ślipko, M. Starowieyski, A. Muszala, Aborcja, Kraków 2010, s. 28‒29.
  2. John Dewey, Doświadczenie i edukacja, 1938.
  3. Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, Dz.U. 1993 nr 17 poz. 78
  4. Roe vs Wade, https://pl.wikipedia.org/wiki/Roe_v._Wade, [dostęp: 25.11.2018]
  5. Carl Sagan, Miliardy, miliardy. Rozmyślania o życiu i śmierci u schyłku tysiąclecia, Prószyński i s-ka, Warszawa: 2001, s.161
  6. Płód,  https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/plod;3958461.html [dostęp 12-12-2018]
  7. Carl Sagan, Miliardy…, s.161-175.
  8. Tamże, s. 165.
  9. Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 28 maja 1997 r. (K 26/96)20 wyraził pogląd, że wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego – życia – nie może być różnicowana i odnosi się to również do życia rozwijającego się w fazie prenatalnej
  10. Wyrok TK z 20 marca 2006 r., K 17/05, OTK ZU nr 3A/2006, poz. 30 oraz wyrok TK z 25 lipca 2013, P 56/11, OTK ZU nr 6A/2013, poz. 85
  11. A. Bankole, S. Singh, T. Haas, Reasons Why Women Have Induced Abortions: Evidence from 27 Countries,  1998, https://www.researchgate.net/publication/271799871_Reasons_Why_Women_Have_Induced_Abortions_Evidence_from_27_Countries
  12. Wyrok TK z 27 kwietnia 1999 r., P 7/98, OTK ZU nr 4/1999, poz. 72
  13. A. Ciżyńska, Życie dziecka kontra prawo do samostanowienia, czyli kilka uwag o relacji aborcji i prawa konstytucyjnego, Internetowy Przegląd Prawniczy, UJ 2017/2, s.24, [dostęp: 12 grudnia 2018]
  14. T. Knapik, Geneza kryzysu cywilizacji w myśli wybranych przedstawicieli polskiej filozofii okresu międzywojennego, Białystok, 2014, s. 119-139.
  15. S. Hungtington, Zderzenie cywilizacji, Warszawa 2007