Wbrew pozorom, na zapleczu portalu publicystycznego, dzieje się bardzo dużo. Jak wielokrotnie podkreślałem, to projekt, który obliczyłem na lata. Zarówno z celami, jak i środkami do ich osiągnięcia, oderwanymi od bieżącego ścieku, uchodzącego z pola partyjnej nawalanki. Och! Jakże ten “ściek” aktualny…

PRZECZYTAJAKTUALIAna portalu publicystycznym 👈🏻LINK: https://publicystyczny.pl/aktualia/

Opublikowany przez Łukasz Romańczuk Środa, 11 września 2019

 

(Tradycyjne) Czołem! Dzień dobry Drodzy Czytelnicy!

Znów przydarzył nam się mały ubytek komunikacyjny, za który na samym wstępie najserdeczniej Was przepraszam. W przyszłość spoglądam jednak bez obaw, gdyż to właśnie niniejsze Aktualia mają stanowić remedium (na panaceum wciąż czekamy) na dotychczasowe problemy z brakiem bieżących wieści redakcyjnych. Ale nie tylko. Potraktujcie proszę Aktualia jako swoiste “Słowo redaktora naczelnego”, “Raport Naczelnika” czy “Z pola bitwy” lub papierowy “Wstępniak”, pozbawione jednakowoż tego patetycznego charakteru i wojennych konotacji.

Liczę nie tylko na intensyfikację naszych kontaktów, ale również (choćby symbolicznie) na rozluźnienie ich formy. Przyznaję, że choć nie siedziałem ostatnimi czasy z założonymi rękoma, do pewnego paradoksu doprowadził naszą komunikację mój perfekcjonizm (a przynamniej ta jego mroczna strona). Ów paradoks polegał na tym, że choć zbudowałem portal publicystyczny, by w nieskrępowany sposób wyrażać swoje myśli (a przede wszystkim umożliwić to młodym dziennikarzom/publicystom), to sam narzuciłem sobie wymagania, które albo “wyjmowały mnie z życia” na zdecydowanie zbyt długo przy pisaniu pojedynczego felietonu albo wręcz nie pozwalały na podjęcie danego tematu. Działo się tak na przykład, gdy uznałem, że zanim przeczytam (w ramach przygotowania i uzupełnienia wiedzy) “wszystko” czego potrzebuję do napisania dobrego tekstu lub nagrania przyzwoitego materiału, to treści zdążą się już zdezaktualizować bądź wątek omówią piętnaście razy wszyscy dookoła a siłą ciągnąć Was do lektury nie zamierzam. Wciąż oczywiście uważam, że do swojej roboty należy się solidnie przykładać. Powiedzmy, że bardziej wytykam sobie przesadę i robię kolejny krok w celu rozluźnienia naszej komunikacji.

W efekcie powyższych dylematów, serie takie jak VLOG PUBLICYSTYCZNY nie miały prawa bytu w realiach, gdzie trzeba zadbać o finansowanie swoich publicystycznych fanaberii, nie mówiąc już o tym, by (od czasu do czasu) się zdrzemnąć czy coś przekąsić (bardzo uprościłem ten sens życia, ale wiecie na pewno o co mi chodzi). Mimo to, a może nawet “tym bardziej”, cieszę się, że kilka ponadczasowych w moim odczuciu odcinków udało mi się dla Was przygotować. A kiedy niektóre krzywe się wyprostują i pojawi się na horyzoncie wątek wart VLOGA, nie sądzę, abym był w stanie powstrzymać się od nagrania kolejnych materiałów.

Pozwólcie, że skoro mamy częściej komunikować się na samym portalu publicystycznym, przejdę już do konkretów i aktualności, niezmiennie odsyłając nowych czytelników do zakładek Idea (kliknij) lub Dołącz do nas (kliknij), gdzie znajdziecie nieco szerszy opis moich/naszych motywacji.

Postaram się ująć sprawy możliwie krótko, jak na moje gawędziarstwo, ale niczego nie obiecuję.

Po ok. 10 latach pracy w mediach mój organizm był wrakiem. Odbudowa, tego co da się odbudować, musi chwilę potrwać. Wierzę, że jestem na finiszu i proszę Was o jeszcze odrobinę cierpliwości. To informacja techniczna. Nie róbmy dramatu. Zdecydowanie wystarczy już rozmów o (nie)zdrowiu. Ciężko poczuć się lepiej, gdy temat nie musi nawet wracać jak bumerang, bo od kilku lat nigdzie się nie wybrał.

Żeby wrócić do dziennikarskich działań na pełnych obrotach potrzebuję nieco więcej niż oparów sił. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie inwestowania ciężko zarobionych pieniędzy w konstrukcje na piachu a następnie wypłakiwania się w mediach społecznościowych i żebrania o złotówkę, szantażując czytelników, że bez zwiększonego wsparcia ich ukochane medium zakończy działalność.

Produkowanie pseudonewsów o prześwitujących majtkach celebrytki, obok relacji z patriotycznych uroczystości z normą wyświetleń do nabicia w każdym miesiącu, też nie wchodzi w grę. Z tego “modelu” zrezygnowałem jeszcze przed wypracowaniem formuły portalu (stricte) publicystycznego. 

Dlatego, jedynie słuszna w mojej opinii, kolejność rzeczy jest taka:

praca  inwestycja w zdrowie → więcej sił na cięższą pracę  finansowanie z “nadwyżki” działań medialnych  nieskrępowane wyrażanie swoich myśli i rozwijanie portalu publicystycznego, który stworzyłem dla młodych dziennikarzy na gruncie dotychczasowych doświadczeń

Pragnę zaznaczyć, że powyższa strategia, to nie świeży pomysł na wybrnięcie z sytuacji, tylko realne działanie w fazie głębokiej realizacji.

 

Prawego wieczoru!
Do usłyszenia, do zobaczenia, do napisania.

(już teraz polecam lekturę, załączonych niżej, istotnych dopisków do Aktualiów)

 

PS 1

Zanim zdecydowałem się na Aktualia część zawartych wyżej informacji opublikowałem spontanicznie na facebooku (warto śledzić mnie w mediach społecznościowych – linki w karcie Autora pod tekstem). Miał być krótki post z wiadomością, że nikt tutaj z niczego nie zrezygnował (wręcz przeciwnie) a tymczasem wyszedł z tego mały benefis (jak na 10-lecie przystało). Kłaniam się w pas (także tutaj) za wszelkie życzliwości, które kierowaliście pod moim adresem w komentarzach. Nie tylko pod tym zdjęciem. Jesteście niesamowici! Ale to wiem nie od dziś i tak naprawdę, to jeden z nielicznych argumentów, by taplać się dalej w tym polityczno-medialnym błotku.

AKTUALNA SYTUACJA ℹ️(możliwie krótko i konkretnie jak na moje gawędziarstwo/30 sekund czytania):▪️Po ok. 10 latach…

Opublikowany przez Łukasz Romańczuk Sobota, 7 września 2019

 

PS 2

Mimo zastrzeżeń, że nie zamierzam uzależniać działalności portalu publicystycznego od wsparcia finansowego Czytelników (lub jego braku), zasypujecie mnie od dawna (wcześniej przy okazji indywidualnych poczynań) pytaniami o możliwość przelania mniejszej lub większej kwoty na rzecz dalszej aktywności. Zapewniam, że jestem bliski wypracowania optymalnej metody odbierania i rozliczania Waszych darowizn. Mam nadzieję, że już niedługo stanie się to możliwe. Same pytania odbieram natomiast jako wyraz szacunku dla naszej/mojej działalności, za który z całego serca Wam dziękuję.

PS 3

Jako ilustrację tekstu, dołączam zdjęcie z mojego rodzimego Lublina i Krakowskiego Przedmieścia, gdzie też niedawno, po długiej przerwie, w końcu się wybrałem. Oczywiście łącząc to z obowiązkami, żeby przypadkiem się w głowie nie poprzewracało.