W październiku i w listopadzie nastąpiło duże poruszenie wśród wolnościowców na polskiej scenie politycznej. Jarosław Gowin założył nową partię, ruch Kukiz’15 stracił kolejnych posłów (ale akurat tych mało wolnościowych) a od Janusza Korwin-Mikkego odeszło wielu działaczy. 4 grudnia nowe ugrupowanie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego obchodziło swoją pierwszą miesięcznicę a 10 dni wcześniej czekał je pierwszy sprawdzian. 

Tego dnia Sejm głosami PiS poparł aż trzy ustawy, które tę, szeroko rozumianą, wolność ograniczają: zakaz handlu w niedziele, który w 2020 roku ma być już całkowity (i który w tej postaci nie wiadomo dlaczego nazywany jest „kompromisem”), zaostrzenie przepisów antyalkoholowych oraz zniesienie limitu składek na ZUS od wynagrodzeń przekraczających 30-krotność średniej krajowej.

Wśród wolnościowców zapanowało poruszenie. Z całego „hat-tricka” Prawa i Sprawiedliwości najszerzej komentowano zakaz handlu w niedziele. Zdania na temat tego rozwiązania były, są i będą podzielone. Jak głosowali posłowie-wolnościowcy? Nie do końca wolnorynkowo. Postanowiłem jednak, przyjrzeć się bliżej sytuacji po tej stronie sceny politycznej i dowiedzieć się więcej o wolnościowych przegrupowaniach.

Nowa partia Gowina

“Ponieważ Gowin tworzy jakąś farsę dla polujących na synekury w spółkach skarbu Państwa karierowiczów i nazywa to „partią republikańską”, postanowiliśmy (wspólnie z Jackiem i pozostałymi Wolnościowcami z Klubu Kukiz’15) podjąć działania zmierzające do KONSOLIDACJI Wolnościowców. Tych prawdziwych, wiernych Idei wolnego rynku.” – napisał na Facebooku Paweł Kukiz na początku listopada. “Wejście Jacka do partii Wolność to pierwszy krok w kierunku połączenia sił w walce z Systemem, z ustrojem zabijającym kreatywność, etos pracy, z ustrojem urzędniczo-partyjnym, żerującym na przyzwoitych i pracowitych ludziach” – dodał.

O politycznych relacjach Kukiza i Korwin-Mikkego mogłyby już powstać wielostronicowe księgi. Podczas kampanii prezydenckiej podkreślali, że „idą razem” (m.in. w programie „Świat się kręci”). Później była debata, w której JKM krytykował JOW-y, a Kukiz uznał to za zdradę. Następnie, ostatecznie niepowstałe, ugrupowanie obu panów miało startować w wyborach parlamentarnych. Rozmowy zakończyły się fiaskiem, ale już podczas debaty przed wyborami do Sejmu, Kukiz mówił: „zgadzam się z panem Januszem”, JKM zaś nie pozostawał dłużny: „zgadzam się z panem Pawłem”. Być może teraz, gdy powstała nowa partia Jarosława Gowina, Kukiz i JKM zakopią topory wojenne i razem staną przeciw ugrupowaniu obecnego Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Wiceprezesi Porozumienia

Karol Rabenda – Od 2015 roku prezes Stowarzyszenia „Republikanie”, w latach 2015-2017 w Wolności.

Arkadiusz Urban – W 2015 roku kandydował bez powodzenia do Sejmu z listy komitetu Kukiz’15.

Robert Anacki – Z wiceprezesowania w Wolności do wiceprezesowania w Porozumieniu. „Mam dość polityki pustych gestów. Dojrzałem do kompromisu” – mówił w wywiadzie dla zielonogórskiej „Gazety Wyborczej”.

Magdalena Błeńska – Do Sejmu dostała się z gdańskiej listy Kukiz’15.

Czy Porozumienie okaże się nową jakością na polskiej scenie politycznej? Czy będzie pozornie wolnościowe, a w rzeczywistości będzie głosowało za socjalistycznymi pomysłami Prawa i Sprawiedliwości? Czy możliwy jest sojusz Kukiza i JKM? Kto politycznie zyska, a kto straci? Postanowiłem porozmawiać z kilkoma osobami, dla których idee wolnościowe są bliskie.

Kamil Jastrzębski

Pięć lat temu został działaczem partii Janusza Korwin-Mikkego. “Brałem udział we wszystkich kampaniach wyborczych, począwszy od wyborów do Parlamentu Europejskiego, na parlamentarnych skończywszy. W końcu zostałem wiceprezesem okręgu tarnowskiego i członkiem zarządu sekcji młodzieżowej, więc mogę być zadowolony ze swoich osiągnięć wewnątrz partii, zwłaszcza biorąc pod uwagę znakomite wyniki, jakie zawsze osiągał nasz lokalny oddział” mówi Jastrzębski.

“Niestety, muszę z przykrością przyznać, że wyczerpała się formuła działań wokół Janusza Korwin-Mikkego. Ma na to wpływ wiele czynników, ale wymienię dwa zasadnicze. Po pierwsze, brak elementu „świeżości” w polityce, a to do pewnego czasu wyróżniało nie tyle samego Prezesa, co działaczy jego partii. Teraz to wygasło. Po drugie, ogromny kryzys wewnątrz ugrupowania. Brak konkretnych pomysłów na działanie oraz zignorowanie oddolnych inicjatyw w sprawie wyborów samorządowych, a także wiele pomniejszych kłopotów. Wbrew internetowym plotkom, ostatnie przejścia do Porozumienia nie były żadną celową, świadomie zakrojoną akcją obliczoną na rozbicie partii Wolność. To się po prostu zbiegło w czasie. Trzeba obrać drogę kompromisu i przekształcać Polskę w wolnościowym kierunku, zamiast próbować mieć rację zawsze i we wszystkich, ale w konsekwencji nie zrobić nic” – dodaje mój rozmówca.

“Nie zmieniam poglądów, zmieniam drogę ich realizacji. Cały czas byłem, jestem i będę konserwatywnym-liberałem.  Do innych ruchów wolnościowych mam jak najbardziej pozytywny stosunek. Bardzo cieszy mnie fakt, że całe nasze środowisko jest pewnego rodzaju wachlarzem- od stowarzyszeń, przez instytuty i fundacje, po partie polityczne. Stanowi to istotny element w walce o jak najszerszy odbiór idei przez nas głoszonych. Należy tu wyróżnić stowarzyszenie KoLiber, które ciągle rośnie w siłę, podobnie zresztą jak przeróżne think-tanki. Jest to ogromny potencjał, którego nie wolno zmarnować. Z każdym rokiem widzę coraz więcej zainteresowania tym środowiskiem. Sprzyja temu również przemiana pokoleniowa. Mam więc konkretne powody, by twierdzić, że przyszłość należy do wolnościowców” – optymistycznie stwierdza Jastrzębski.

Ostatnio dołączył do nowego ugrupowania Jarosława Gowina. W rozmowie podkreśla, że Porozumienie umożliwia budowę wolnościowego skrzydła wewnątrz obozu rządzącego. “Pozwala także na uprawianie realnej polityki, której celem ma być stopniowe wprowadzanie odpowiednich reform. Mamy dość jasną alternatywę: albo cierpliwość i kompromis, albo pośpiech i nieustępliwość. Wybieram pierwszą opcję” – zaznacza.

Mój rozmówca wierzy, że Porozumienie będzie realną siłą, a nie przystawką Prawa i Sprawiedliwości. “Nasza partia ma w swoich szeregach kilkunastu posłów oraz wielu samorządowców, mających wpływ na ważne decyzje. Głosowania leżą w gestii posłów. Nie jestem w stanie mówić o tym za nich, zwłaszcza, że wszystkie sprawy dopiero się konstytuują” – dodaje działacz Porozumienia.

Mateusz Machnicki

“Nie czuję się politykiem i nim nie jestem. Nigdy nie startowałem w wyborach. Jestem działaczem społecznym. Aktualnie angażuję się w działalność stowarzyszenia Skuteczni Piotra Liroya-Marca, stowarzyszenia Kieleccy Patrioci oraz jestem współzałożycielem Komitetu Społecznego „Patria” Kielce” – mówi Mateusz Machnicki, działacz z Kielc.

“Przyznam jednak, że gdy ja starałem się nie interesować polityką, to polityka zainteresowała się mną. Podczas spotkania na kieleckim uniwersytecie w czasie kampanii prezydenckiej przekonał mnie Paweł Kukiz jako osoba, która jest w stanie połączyć środowiska antysystemowe. Dlatego zaangażowałem się w budowę Ruchu. Szybko jednak Paweł Kukiz otoczył się ludźmi, którzy nie mogą budzić mojego zaufania, więc do stowarzyszenia na rzecz nowej konstytucji nie wstąpiłem. Podobnie było z Endecją. Ostatecznie postanowiłem robić swoje na gruncie lokalnym i pomagać posłowi Liroyowi” – dodaje Machnicki.

Podkreśla też, że osobiście przysiągł sobie nie głosować na polityków byłej Unii Wolności. “Nie była ani „unią”, ani „wolnością”. W moim województwie PSL zrobił dużo złych ruchów w oparciu o działaczy o komunistycznej przeszłości, na przykład starosty opatowskiego. Nowoczesna jest dla mnie gwiazdą jednej kadencji, bez zaplecza, o rachitycznych ruchach zmierzających do „podpięcia się” pod Platformę Obywatelską w wyborach samorządowych. Osobiście jestem za stworzeniem nowej siły od centrum do prawicy, która będzie działać dla polskiej gospodarki, tworzyć społeczeństwo obywatelskie i kierować się na działania patriotyczne zarówno w kraju, jak i dyplomacji. Opozycja „antysystemowa” nie jest zdolna do trwałych koalicji, więc nadzieję pokładam w nowych kadrach oraz ruchach, które nie pozyskują zdewaluowanych polityków.”

O Porozumieniu Machnicki mówi: “Myślę, że to inicjatywa, która ma zagarnąć ugrupowania od centrum do prawdziwej prawicy do Prawa i Sprawiedliwości oraz skłócić środowiska wolnościowe, patriotyczne i narodowe. Dla mnie jest to PSL-bis w wydaniu PiS. Jeśli to się uda, to ugrupowania mainstreamowego systemu znów będą świętować tryumf. W naszym okręgu wyborczym niektórzy działacze Platformy Obywatelskiej już zgłosili akces do nowego ugrupowania Jarosława Gowina. Obawiam się, że nie wystarczy dla nich „miejsc biorących” na listach PiS w okręgu i nastąpią tarcia w nowym ugrupowaniu. Wtedy cała, nawet wolnościowa opozycja straci wiarygodność, a wyborcy znów będą wybierać „mniejsze zło” w postaci dwóch wiodących partii. Jest to sytuacja niekorzystna dla proobywatelskich ruchów politycznych” – martwi się współpracownik Liroya.

“Uważam, że Porozumienie będzie raczej partią narzekającą na PiS, nie będzie się cieszyć ze swoich głosowań, ale podążać będzie linią polityczną wiodącej partii. W PRL Stronnictwo Demokratyczne i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe  tworzyły rodzaj koncesjonowanej opozycji. Wyznaję zasadę, że historia jest nauczycielką życia i Zjednoczenie może pełnić podobną rolę. Prawdziwa wolnościowa, patriotyczna lub narodowa opozycja nadal będzie skłócana, a ich działania wyrzucane poza nawias systemu. Porozumienie nie istnieje bez PiS – ich synekur i miejsc na listach, więc raczej nie ma szans stania się realną, samodzielną siłą polityczną. Mimo wszystko liczę na jakieś dobre zmiany dla przedsiębiorców, którzy są motorem napędowym gospodarki. Minister Streżyńska w mojej ocenie wykonuje dobrą pracę, za co zbiera złe opinie w partii Prawa i Sprawiedliwości. Minister Gowin jest bardzo dużym optymistą, jeśli chodzi o sprawę Ukrainy, która poprzez zły PR wobec Polski próbuje odkrywać swoją tożsamość narodową na błędnych bohaterach i wydarzeniach. Nigdy nie będzie mojej zgody na tego typu zachowania jako osoby popierającą wolność gospodarczą, do której dochodzić będziemy powolniejszą drogą (aby rodzime firmy otrzymały szanse dostosowania się), ale także człowieka o poglądach konserwatywnych. Z powyższych powodów wobec Zjednoczenia nie liczę na wiele” – kontynuuje.

Czy Skuteczni mają jakąkolwiek szansę by poważnie zaistnieć na polskiej scenie politycznej? “Gdyby nie mieli, nie angażowałbym się w to. Skuteczni to nie jest gwiazda jednego sezonu – to ruch budowany na dłuższy okres. Skuteczni działają na polskiej scenie politycznej „cicho i skutecznie”. Wszystko zależy zawsze od wyborców, jednak myślę, że zaufanie dane Skutecznym nie zostanie w przyszłości zmarnowane. Już dziś likwidujemy codzienne problemy Polaków – ostatnio na przykład kierowców. Nawet dziś otrzymałem propozycję współpracy z kolejną kadrą intelektualną. Od tego powinny zaczynać ruchy polityczne, a nie od „pompowania balonu”. Taktyki politycznej jednak nie zamierzam komentować w mediach” – kończy Machnicki.

Adam Grabski

Przygoda z polityką Adama Grabskiego zaczęła się w gimnazjum, gdzie jako przewodniczący szkoły, wbrew dyrekcji i większości nauczycieli organizował akcję przeciw wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. W liceum zaczął bywać na spotkaniach krakowskiej Unii Polityki Realnej. “Pomagałem Staszkowi Żółtkowi w kilku kampaniach, jednak nigdy nie byłem członkiem UPRu. Następnie intensywnie interesowałem się projektem Przemka Wiplera, który tak pięknie mówił o idei republikańskiej, stad też wiele kontaktów z fantastycznymi ludźmi, które utrzymuje do tej pory. Jestem “sierotą” ze Zmieleni.pl i FORPu, która działała z Pawłem Kukizem, jak jeszcze nawet on nie planował czynnej aktywności w polityce… Stąd też moje duże zaangażowanie w to, aby Ruch Kukiza w Krakowie skupił tych, którzy mogli być nową jakością w polskiej polityce. Niestety na skutek partyjniactwa toczącego krakowski okręg z tej wizji pozostały tylko strzępy” – uważa Grabski.

“Żeby nie było tylko narzekania i “niedasizmu”, muszę powiedzieć o Stowarzyszeniu, które współtworzę, którego powstania byłem jednym z 3 inicjatorów- KPR Razem. Stowarzyszenie powstałe w powiecie Proszowickim, na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi 2014. Dzięki ciężkiej pracy u podstaw udało nam się wygrać z “pewniakiem” lokalnego PSL-u i wywalczyć fotel burmistrza, wprowadziliśmy też pięciu radnych. Obecnie w 15 osobowej Radzie Miejskiej mamy siedem osób. j. To właśnie z tego Stowarzyszenia wywodzi się poseł Norbert Kaczmarczyk, któremu pomogłem wkroczyć do dużej polityki. Lubię wspominać o tych “moich” KPR-ach, bo to przykład na to, że jeśli się dobrze zorganizują ludzie mający podobne cele, to wszystko jest możliwe. KPR nadal istnieje i w tych wyborach nadal będziemy walczyć z partyjniactwem w naszej Małej Ojczyźnie” – podkreśla mój rozmówca.

O ruchach wolnościowych Grabski mówi: “Piękna i trudną pracę wykonuje KoLiber i jego prezes, Mikołaj Pisarski. Edukacja, to najlepszy sposób na powrót do normalności w przyszłości. Jeśli chodzi o ruchy stricte polityczne, moim zdaniem w środowisku wolnościowym brakuje dyscypliny, stąd ciągle wojenki personalne i wzajemne animozje. Nawet w tym środowisku, należy wyłonić liderów, powierzyć im pewne zadania a następnie sumiennie wesprzeć w ich realizacji i na końcu rozliczyć nie ze słów, tylko z efektów. Na tą chwilę ci, którzy chcieli rozbić środowisko prawicowo-wolnościowe mogą gratulować sobie wykonanie zadania w sposób nadzwyczaj skuteczny.”

“Nowa partia Gowina… To powrót do chyba najgorszych czasów PRLu i tworzenia partii “wydmuszek” przez jedyną słuszną partię. Osobiście lubię Gowina, jednak uważam że w ten sposób dokłada rękę do tego, aby narodowo- socjalistyczna zaraza nadal rozlewała się na Polskę. Moim zdaniem nie mają szans być realną siłą polityczną. Nie dlatego Jarosław Kaczyński pozwolił na stworzenie takiej opcji pod swoimi skrzydłami, aby była w pełni samodzielna. Moim zdaniem Porozumienie to szansa dla kilkunastu młodych i niecierpliwych polityków, aby zaistnieć na scenie politycznej, bez patrzenia długofalowego. Żeby była jasność- jeśli poprzez istnienie tej Partii, zostaną choć delikatnie ograniczone zapędy socjalistyczne PiS, to warto poświęcić tych kilku młodych, aby wspierali ten projekt. Wyborów nie wygrywa się poprzez tworzenie nowych bytów, jednak z ograniczonym potencjałem. Wybory można wygrać, jeśli ma się pomysł na zmobilizowane tych, którzy siedzą w domach, czyli niezdecydowanych, a wątpię, aby tacy dołączyli do Gowina, to nie jest typ lidera porywającego tłumy. Jednak skoro już o nim mowa, należy mu oddać jedno – jest bardzo ciekawie kalkulującym politykiem, mimo wszystko nadal czuję do niego sympatię” – mówi Adam Grabski.

Proszowicki działacz uważa, że JKM i Kukiz są świetnymi frontmenami, ale kiepskimi dowódcami. “Jak słusznie zauważył ostatnio red. Ziemkiewicz, Kukiz nie potrafił dobrać sobie odpowiedniej „kadry oficerskiej”, aby zapanować nad Ruchem, który stworzył. Faktycznie był moment, że ludzie uwierzyli i bardzo mocno z nim „szli”. To samo Korwin, z tą różnicą, że moim zdaniem JKM nie ma zamiaru przekraczać 5%, bo po co? Zdecydowanie łatwiej być antysystemowcem poza sejmem (jak widać na przykładzie Kukiza, antysystemowiec w sejmie nie do końca się sprawdza). Ciekawym mariażem mógłby być „romans” Gowina i Kukiza, jednak Paweł słabnie z dnia na dzień, jego doradcy są jak „dzieci we mgle”, bo dopiero się uczą robić politykę. Jednak z charyzmą i przebojowością Pawła oraz doświadczeniem i planowaniem strategii przez Gowina mogło by im wyjść coś ciekawego, ale to już moim zdaniem nie ma racji bytu” – twierdzi Grabski.

Co ze Skutecznymi? “Nie wiem jakie plany ma Piotr Marzec, jeśli faktycznie chce bić się w nadchodzącym interwale wyborczym pod własnym szyldem (plus oczywiście sprzymierzeńcy) to jest ostatni moment, aby zacząć pracę w okręgach. Inaczej sukces Skutecznych może polegać na jednostkowych wygranych, jednak może to właśnie jest pierwszy krok i cel krótkoterminowy Piotra- pomóc tym, których jest pewny a potem na tej “bazie” budować większy projekt, jednak to proces rozciągnięty na lata. Jeszcze dwa lata temu tego nie powiedziałbym, ale obecnie uważam, że Liroy ma potencjał intelektualny i przywódczy, aby w przyszłości być bardzo ważną osobą w rządzie, czego życzył bym Polsce i Polakom” – kończy Grabski.

Marcin Sobiczewski

“Nie byłem nigdy członkiem żadnej partii. Od początku angażuje się w organizację trzeciego sektora – Stowarzyszenie KoLiber, Fundację Odmalujmy Polskę, Patriotyczny Mielec, wcześniej również Klub Republikański w Krakowie. W przeszłości nieformalnie pomagałem również w działaniach młodzieżówki Polski Razem oraz ruchu Kukiz’15. Uważam, że w organizacjach pozarządowych można osiągnąć więcej niż w partiach, choćby dzięki prowadzeniu działalności edukacyjnej” – mówi Marcin Sobiczewski, prezes krakowskiego KoLibra.

“Spośród ruchów wolnościowych w Polsce najbardziej doceniam te, które nie wchodzą w politykę partyjną, tylko próbują coś osiągnąć jako organizacje pozarządowe. Poza Stowarzyszeniem KoLiber mogę tu wymienić choćby Instytut Misesa czy szereg fundacji. Co do wolnościowych organizacji politycznych, uważam że szanse na poważniejsze zaistnienie na scenie politycznej miałaby tylko formacja umiarkowanie liberalna, gdyż żadna inna nie znajdzie elektoratu. Doceniam działania wielu osób związanych z KNP czy Wolnością, doceniam wolnościowych posłów w Kukiz 15 czy nawet PIS, ale nie wydaje mi się, żeby mieli oni szansę na większe zaistnienie w rzeczywistości politycznej. Mam nadzieję, że Porozumieniu uda się wpłynąć choć trochę na kwestie gospodarcze w koalicji rządowej. A za kilka, może kilkanaście lat powstanie jakaś partia lub ruch konserwatywno-wolnościowy, o jednoznacznych, ale jednocześnie realnych i niezbyt radykalnych poglądach, która będzie w stanie osiągnąć około 20% poparcia” – dodaje Sobiczewski.

Podkreśla także potrzebę pracy u podstaw i przekonywanie Polaków, że realizowanie w praktyce idei konserwatywno-wolnościowej ma sens. “Dopóki takie ugrupowanie nie powstanie, trzeba wspierać wszystkie inicjatywy, które choć trochę mogą zmienić polską rzeczywistość w dobrą stronę. Pamiętajmy, że lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu” – twierdzi prezes krakowskiego KoLibra.

Jak ocenia powstanie nowej partii Jarosława Gowina? “Jako wydarzenie pozytywne, choć nie przełomowe. Uważam, że nowa formacja – jako silniejsza od Polski Razem – może mieć nieco większy wpływ na politykę rządu, a przez to wprowadzać rozwiązania choć minimalnie liberalizujące prawo w kwestiach gospodarczych oraz hamować najbardziej antywolnościowe rozwiązania. Większy wpływ i poszerzenie środowiska wokół Jarosława Gowina skutkuje przede wszystkim większym znaczeniem w ramach rządu i KP PiS-u formacji wolnościowej. To na ile działania te będą skuteczne, zależy również od innych przetasowań na scenie politycznej, tym nie mniej warto docenić podjęcie próby zwiększenia znaczenia formacji wolnościowej w ramach koalicji rządzącej i życzyć jej powodzenia” – mówi Marcin Sobiczewski.

“To zależy jak rozumiemy realną siłę polityczną. Moim zdaniem są na to szanse, ale musi się spełnić kilka warunków. Po pierwsze formacja musi być silna wewnętrznie. Gromadzi wiele różnych środowisk, które muszą się ze sobą właśnie porozumieć. Po drugie zagrożeniem mogą być przetasowania zewnętrzne, a w szczególności zwiększenie liczby posłów bezpośrednio związanych z PIS, co może spowodować ograniczenie znaczenia Porozumienia w ramach koalicji rządzącej. Mam jednak nadzieję, że te dwa zagrożenia nie zaistnieją i Porozumienie będzie realnie wpływać przynajmniej na politykę koalicji rządzącej” – dodaje Sobiczewski.

Zwraca też uwagę na to, że posłowie związani z Jarosławem Gowinem głosują czasami wbrew projektom PIS. “Na przykład projekt apteka dla aptekarza. Jeszcze ważniejsze jest jednak to, co dzieje się w fazie przed samymi głosowaniami – na posiedzeniach Rady Ministrów oraz Klubu Parlamentarnego. Tam są większe pola do ewentualnego wstrzymywania projektów socjalistycznych i promowania wolnościowych niż podczas samych głosowań. Jestem pewien, że premier Gowin i członkowie Porozumienia będą wykorzystywać również te pola do próby przekonywania do bardziej wolnościowych rozwiązań. Krytyka wypływa przeważnie ze środowisk, które nie mają praktycznie żadnego realnego wpływu na obecną politykę. Porozumienie, choć w ograniczonej skali, jednak ten wpływ ma” – podkreśla prezes krakowskiego KoLibra.

Karol Pęczek

Karol Pęczek w 2015 roku wstąpił do ówczesnej partii KORWiN (obecnie Wolność). Pełni funkcję skarbnika okręgu krakowskiego Wolności oraz jest wiceprezesem jej młodzieżówki – Młodych dla Wolności w Krakowie.

“Nie ufam Porozumieniu, choćby dlatego, że nie jest oddolnym tworem ideowym, ale utworzonym odgórnie wynikiem zbiegu interesów różnych osób. Po pierwsze: Jarosława Gowina, który chce wzmocnić swoją pozycję w obozie Zjednoczonej Prawicy, po drugie: Jarosława Kaczyńskiego, który chce w ten sposób zneutralizować środowisko wolnościowe i po trzecie: tych osób, które wstępują do niej upatrując tam szansę zrobienia politycznej kariery. Nie mają racji także ci, którzy twierdzą, że to dzięki partii Gowina polityka rządu przesuwa się w kierunku wolnościowym. Oczywiście widać, że partia ta ma pewien wpływ (choć i tak dalece niewystarczający) na politykę, ale nie wiadomo, co by było gdyby tej partii brakło na scenie politycznej. Wówczas najprawdopodobniej PiS nie miałby samodzielnej większości i musiałby wejść w koalicję, np. z Wolnością lub Kukiz’15, które mogłyby postawić dużo twardsze warunki” – twierdzi Pęczek.

“Partia, która powstaje, aby być przybudówką innej, sama pokazuje, że nie ma ambicji. Jednakże nigdy nie wiadomo jak w przyszłości zmieni się sytuacja na scenie politycznej. Dotychczas Polska Razem głosowała za ustawami takimi jak np.: 500+, podatek bankowy czy ozusowanie umów zleceń. Wątpię żeby pod nową nazwą i w lekko poszerzonym składzie osobowym nastąpiła zdecydowana zmiana w tym zakresie. To wciąż za słaba partia by być samodzielnym podmiotem na scenie politycznej,  w związku z czym jest uzależniona od Jarosława Kaczyńskiego” – dodaje członek Wolności.

Wygląda na to, że przegrupowania na dużą skalę na razie się skończyły, ale można przypuszczać, że w najbliższym czasie o wolnościowcach znowu będzie głośno. Kukiz’15 skupi się na obronie jednomandatowych okręgów wyborczych, dystansując się od Prawa i Sprawiedliwości i całej Zjednoczonej Prawicy. Być może Janusz Korwin-Mikke zbliży się do formacji „antysystemowego” muzyka. Lider Wolności nie ma nic do stracenia. Kolejne sondaże wyborcze są dla niego bezlitosne. Rola, jaką na scenie politycznej odegra formacja Jarosława Gowina, wciąż stoi pod znakiem zapytania, gdyż za wcześnie jeszcze na jej ocenę. Niewątpliwie jednak będzie ciekawie i wszyscy będą patrzeć sobie wzajemnie na ręce, by przy każdej okazji wypominać przeciwnikom politycznym antywolnościowość.