Niemcy to nasz drugi, po Ameryce, najważniejszy sojusznik. Swoją drogą, to czy Berlin przejmie palmę pierwszeństwa zależeć będzie od polityki nowego lokatora Białego Domu – ale o tym nie dzisiaj. Gdy przyglądam się ruchom niemieckiej polityki zagranicznej, odnoszę wrażenie, że ścierają się tam trzy stronnictwa. Przyjrzyjmy im się i zastanówmy, jakie to może mieć dla nas znaczenie. 

Unia Europejska

Świat dzisiaj coraz bardziej pokazuje nam jak istotną rolę w tworzeniu potęgi mają wielkie liczby. USA zajmuje niemal całą kontynentalną Amerykę Północną, liczy 328 milionów mieszkańców, posiada ogromną gospodarkę i pierwszą armię świata. Podobnie jest z Chinami (obejmującymi obszar równy całej Europie z 1 400 000 mieszkańców), Indiami czy Brazylią.

Niektórzy politycy czy myśliciele europejscy w obawie przed tymi rzędami zer uważają, że Europa rozbita na małe państwa narodowe, nie jest w stanie odpowiedzieć symetrycznie na wyzwania rzucane przez wielkoliczbowe potęgi. Stąd idea jednolitej Unii Europejskiej opartej o jądro Paryż-Berlin. Ci dwaj główni gracze, z cichą dominacją drugiego z nich, dyktować będą kierunki wewnętrznej polityki UE oraz negocjować umowy międzynarodowe (co miało miejsce 31 grudnia, ale o tym później). Tak zwana unia dwóch prędkości. Centrum i peryferie. Niezależnie od stronnictwa u sterów w Warszawie, nie trzeba tłumaczyć gdzie będzie Polska.

Matrioszka

Właściwie od samego początku, kiedy Prusy zaczęły zyskiwać na potędze, ich interes pokrywał się w dużej mierze z rosyjskim. Berlin-Moskwa to tandem, naprawdę, skuteczny. Po rozbiorach I RP doszło między nimi do konfliktu dopiero 119 lat później!

Dziś, gdy oba ośrodki relatywnie osłabły względem innych graczy, tendencje sojusznicze odnawiają się. Ostatnie 30 lat zmian na świecie nieustannie dostarczały potencjalnych korzyści dla sojuszu Niemiec i Rosji. Opisywałem to już w wielu tekstach, dlatego przytoczę tylko ten najbardziej wyraźny tj. tworzenie bloku kontynentalnego, niezależnego od handlu drogą morską. Wraz ze wzrostem Chin, rośnie możliwość utworzenia lądowych szlaków wymiany towarów, które to szlaki odporne będą na działania US Navy. Dziś, gdyby USA bardzo się pogniewało na Niemcy, mogłoby zablokować germańskie porty swoją flotą, a Berlin nie mógłby w żaden sposób odpowiedzieć – musiałby ulec.

Dodatkowo Natasza i Henrich mogliby stworzyć skuteczny duet w polityce wobec Chin, wspólnie je balansując.

Symbolem tandemicznych tendencji niech będzie, przypominana przez mnie już kilka razy, wizyta Heiko Maasa w Moskwie w 70-tą rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow.

Transatlantyk

Jak pisałem w “ofercie sztamy”, niemiecka minister obrony, Annegret Kramp-Karrenbauer, 26 października złożyła ofertę resetu w relacjach z USA. Oznajmiła gotowość Berlina do wzięcia odpowiedzialności za pokój w Europie Wschodniej. Pani minister w tym przemówieniu sporadycznie zdarzało się przypominać o UE, a całość wypowiedzi miała wydźwięk stricte bilateralny, niemiecko-amerykański. Berlin miałby być głównym partnerem Waszyngtonu w Europie, ale ciągle uznawać jego wyższość np. poprzez zależność od parasola atomowego, którego przyciski byłyby po drugiej stronie Atlantyku.

Istotnym punktem jest odnowienie relacji handlowych, znoszenie ceł, aby równoważyć lub wypychać chiński przemysł zarówno z Europy jak i USA.

Najważniejsze dla nas, pani Kramp-Karrenbauer wyraziła się jednoznacznie o zerwaniu z  “romantyczną” polityką przyjaźni wobec Moskwy.

Co na to wszystko Wanda, która nie chciała Niemca?

Od samego początku pisałem o Gilotynie dwóch mechanizmów, tj.: Dualizmie na Łabie i Rapallo [Zob. Gilotyna dwóch mechanizmów, Ucieczka spod gilotyny 1 i 2]. Zerknijmy na opisane scenariusze z perspektywy nas, wchodzących na szafot.

Wariant z Unią Europejską nie pozwala na bliskie kontakty Niemiec i Rosji. Europa Wschodnia, wraz z Polska, będzie hinterlandem, zapleczem, półperyferią jądra UE. To do Paryża i Berlina mają emigrować stamtąd inżynierowie, doktoranci, ogólnie pracownicy; tam mają stać fabryki produkujące podzespoły do marek wyłącznie niemieckich i francuskich. Interwencja zewnętrznego gracza w zasoby Europy Wschodniej będzie niepożądana, dlatego UE roztoczy pewną polityczną egidę, która chronić będzie państwa pokroju Polski. Czy tarcza postawiona przez Brukselę będzie skuteczna? Nacisk ekonomiczny, czyli cła, embarga i sankcje mogą być skuteczne, ale jaką mają moc wobec czołgów, rakiet i myśliwców?

Scenariusz ten zdejmuje z nas twardy sojusz niemiecko-rosyjski, ale utwierdza nas w Dualizmie na Łabie.

Wariant z Matrioszką jest dla nas najgorszy. Rapallo w całym tego słowa znaczeniu. Nie ma miejsca na niezależną Warszawę, gdy Berlin i Moskwa witają się w braterskim uścisku. Myślę, że nie trzeba tłumaczyć, jak groźny jest dla nas ten sojusz. Historia mówi sama za siebie- Adolf Bocheński, publicysta sprzed II WŚ, analizował możliwe warianty nadciągającego konfliktu w perspektywie relacji Polsko-Niemieckich. Co kilka stron książki “Między Niemcami a Rosją” pokazywał i przypominał nam, że Rapallo to wariant samobójczy. Ja, co do tego, nie mam wątpliwości, a nieprzekonanych odsyłam do wymienionej książki.

Wreszcie Transatlantyk. Opisane wyżej zagrożenie (Rapallo) odchodzi w niepamięć. Niemcy sami deklarują zerwanie znajomości z Kremlem. Dodatkowo wyrażają ambicje opieki militarnej nad wschodnią flanką NATO, a tego nie da się dokonać bez Polski, jej terytorium i armii. Pacyfistyczne tendencje społeczeństwa niemieckiego dodatkowo przedłużają okres odbudowy Bundeswehry, która leży dziś na łopatkach.

Transatlantyk to wariant, w którym Niemiec w największym stopniu potrzebuje dobrych relacji z Wandą. Możliwe, że do tego stopnia, iż potomkowie kardynała Richelieu spadną na drugą pozycję europejskiego sojusznika. Myślę, że reakcja Macrona, który miał się mocno sfrustrować, stawiając na nogi całą dyplomację, najlepiej potwierdza moje przypuszczenia.

Ten scenariusz jest najlepszym dla Warszawy. Ściąga sam z siebie mechanizm Rapallo oraz daje szansę łamania Dualizmu przez negocjacje handlowe na rzecz wzmocnienia i użycia wojsk polskich w odpowiednim momencie.

Angela Merkel, jako kanclerz, czyli najważniejszy polityk w państwie, 31 grudnia wespół z Emanuelem Macronem podpisała dokument regulujący wymianę handlową z Chinami. Wyraźny krok w stronę wariantu UE, Kozakiewicz dla USA i kuksaniec dla Rosji.

Jednak nie oznacza to porzucenia pozostałych dwóch kierunków. Każdy ze scenariuszy jest oznaczony nazwiskiem jednego polityka. A tak się składa, że pani Merkel zasiada nad stołku kanclerza ostatnią kadencję.

Zastanawia mnie dlaczego, skoro Francja wywołała taki rejwach po ofercie resetu Niemiecy-USA,  my nie zrobiliśmy kampanii reklamowej scenariusza Transatlantyk?