Niewielu było w Polsce polityków, którzy zrobili tak szybką karierę, jak Paweł Kukiz kilka lat temu. Oto znany muzyk rzucił wyzwanie establishmentowi i wszedł przebojem między czołowych graczy. Minęło kilka lat, i ten sam polityk znalazł sie niemal zupełnie na marginesie. Dlaczego więc przegrał, jakie błędy popełnił?

2015 – czarny koń wyborów

Przełomowym rokiem w karierze Kukiza był niewątpliwie 2015 (gdy wypadły podwójne wybory – prezydenckie i parlamentarne). Muzyk od roku miał już polityczne stanowisko (od 2014 zasiadał w sejmiku Dolnego Śląska), a jako znany artysta był rozpoznawalny w całej Polsce. Znakiem firmowym Kukiza było poparcie JOW – jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu.

Kukiz wystartował w wyborach prezydenckich jako kandydat “inny niż wszyscy” – świeży, nowy, nie uwikłany w polityczne układy. Nie na darmo zdobył duże poparcie zwłaszcza wśród młodego elektoratu, w przedziale 20-30 lat.

Wynik Kukiza – 20% głosów i 3, miejsce w I turze – był prawdziwą rewelacją. Muzyk przegrał jedynie z B.Komorowskim (urzędujący prezydent, z poparciem rządzącej partii) oraz A.Dudą (kandydat największej partii opozycyjnej), bijąc na głowę całą resztę kandydatów. Kolejne 4. miejsce zajął bowiem … Janusz Korwin Mikke, z wynikiem 3.3%, więc 6 razy słabszym od Kukiza.

Nic więc dziwnego, że muzyka obwołano czarnym koniem wyborów, i to jego elektorat przesądził o końcowym zwycięstwie A.Dudy. Że zaś w wyborach prezydenckich zwycięzca jest tylko jeden, Kukiz ze swoim ruchem wystartował ze swoim ruchem do Sejmu, i tu odnosząc sukces. Z wynikiem 8% głosów wprowadził do parlamentu ok. 40 posłów.

2015-2019 Bezpartyjna partia ? To niemożliwe

Tak oto Kukiz z politycznego outsidera stał sie na krótko trzecią siłą w polskiej polityce (był bowiem 3. w wyborach prezydenckich, a później liderem 3. klubu w Sejmie). Niedoświadczony muzyk popełnił jednak kilka zasadniczych błędów. Bodaj największym była decyzja, by nie tworzyć własnej partii politycznej, i startować w sejmowych wyborach w formule ruchu. Oznaczało to, że ugrupowania Kukiza nie otrzyma subwencji, przeznaczonych dla partii – co z kolei stawiało jego ruch w trudnej sytuacji już na starcie – polityczni konkurenci byli bowiem o wiele zamożniejsi, i dysponowali środkami na działalność.

Wiele złego uczynił też upór na punkcie JOW. Taka formuła wyborów ma w Polsce pewną liczbę zwolenników, nie jest to jednak temat, który wyborcy uznają za priorytetowy. Przez długi czas Kukiz nie szukał też formuły kompromisowej (system mieszany, mniejsze okręgi) który pozwoliłby mu znaleźć sojuszników w reformie prawa wyborczego. Polska praktyka nie wykazała też, żeby wprowadzenie JOW wybitnie zawyżało jakość prac parlamentu (wszak od 2011 w tej formule jest wybierany Senat).

Ostatnim zasadniczym błędem Kukiza był dobór współpracowników. Należy tu wymienić zwłaszcza jedno nazwisko – niejakiego D.Pitasia. Tenże osobnik, z dawnymi wyrokami [zdążyły ulec zatarciu przed jego polityczną karierą – przypis autora] zasiadał w zarządzie ruchu Kukiza. Mówiąc bardzo delikatnie, taka postać nie przyniosła chluby formacji domagającej sie uczciwości w polityce.

Brak dyscypliny w szeregach klubu Kukiza też był wręcz legendarny. Nie na darmo sejmowa plotka głosiła, że ten klub ma trzy frakcje – za, przeciw, wstrzymuje się.

2019-2020 Związek z ludowcami (i szybki rozwód)

W wyborach 2019 tendencje zjednoczeniowe były powszechne – czy to na lewicy (SLD+Wiosna+Razem) czy to na prawicy (Konfederacja), nie ominęły też centrum. PSL i ruch Kukiza – zagrożone spadnięciem poniżej progu 5% – wykonały ten sam manewr, podjęły decyzję o wspólnym starcie w wyborach. Ironia losu polegała na tym, że właśnie ludowcy należeli do partii najczęściej krytykowanych dawnej przez P.Kukiza (inna sprawa, że były to czasy przed wyborem W.Kosiniaka na szefa partii).

Pod względem czysto wyborczym ruch był trafiony. PSL i Kukiz zdobyły ponad 8% głosów, wprowadzając 30 posłów do wspólnego klubu (z czego 20 członków PSL i 6 polityków z ruchu Kukiza). Owo “małżeństwo z rozsądku” nie potrwało jednak długo, a dokładnie rok. Jesień 2020 przyniosła bowiem rozpad klubu, a P.Kukiz został liderem 5-osobowego koła (opuściła go bowiem Agnieszka Ścigaj). Dawny czarny koń skończył więc na bocznym torze.

Łatwo przyszło, łatwo poszło

Czego uczy nas przygoda Kukiza z polityką ? Po pierwsze (parafrazując powiedzenie cesarza Napoleona o wojnie) do polityki potrzeba trzech rzeczy – pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Idealista z pustymi kieszeniami nie wygra z zamożnymi i doświadczonymi rywalami (jak to naiwnie przyjął muzyk, nie zakładając partii w 2015).

Po drugie, na jednym temacie nie zajedziesz daleko. Można być za JOW (piszący ten artykuł jest akurat sceptyczny do tego modelu), ale sam JOW nie jest lekiem na całe zło, i nie wystarczy na uniwersalny argument w politycznej debacie.

Po trzecie wreszcie, kto chce naprawiać kraj pod względem moralnym, winien zacząć od siebie. Nie jest wiarygodny ruch krzyczący o uczciwości i własności, a mający w zarządzie byłego przestępcę (casus D.Pitasia). Kłania sie rzymskie przysłowie – medice cura te ipsum (lekarzu, ulecz sie sam).

A samemu Kukizowi wypada życzyć udanego powrotu do muzykowania (autor artykułu bardzo go kiedyś lubił w tej roli).