W 2012 roku ukazała się pierwsza książka Piotra Zychowicza “Pakt Ribbentrop – Beck”. Autor nie zostawił w niej suchej nitki na Józefie Becku i polityce sanacyjnej. Zawarł za to tezę o zaletach niedoszłego paktu Hitlera z rządem polskim. Stworzył alternatywną wizję wspólnej wyprawy na Moskwę. Oczywiście okrzyknięto go młodym wilkiem, sępem, bajkopisarzem, rewizjonistą, heretykiem. Po kilku latach do tematu wrócił Piotr Gursztyn. Choć w jego książce “Ribbentrop – Beck” (Wydawnictwo Dolnośląskie) nie ma nawet słowa o Zychowiczu, to bez wątpienia odpowiada właśnie jemu. Obrona Ministra Becka wydaje się jednak „mission impossible”.  

Oczywiście teorii o pakcie Drugiej Rzeczpospolitej z Hitlerem nie wymyślił Piotr Zychowicz. Miała ona swoich zwolenników już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Mowa szczególnie o braciach Mackiewicz, Studnickim czy Bocheńskim. Wśród historyków pisał o tym chociażby prof. Paweł Wieczorkiewicz. Dziś w Polsce powstał klarowny podział badaczy dziejów najnowszych, których umownie nazywa się rewizjonistami oraz członkami tzw. obozu patriotycznego. Choć obie nazwy są mylne i nieadekwatne. Tak czy inaczej Piotr Gursztyn należy do “obozu patriotycznego”.

Autor książki „Ribbentrop – Beck” przyjrzał się polityce sanacyjnej. Postanowił udowodnić, że rewizjoniści “uczą politycznej niedojrzałości” oraz “są miłośnikami pseudohistorycznych komiksów”. Starał się wykazać, że Józef Beck nie miał innego wyjścia, jak zawarcie sojuszy z Francją i Anglią oraz jak ważną decyzją dla nas – żyjących dzisiaj – była odmowa propozycji i roszczeń Hitlera. Pisze, że współpraca z nazistowskimi Niemcami okryłaby nas hańbą, a wojnę i tak byśmy przegrali.

Przede wszystkim Piotr Gursztyn wykonał kawał dobrej roboty. Spodziewałem się tego, znając jego poprzednią pracę “Rzeź Woli”. Książka “Ribbentrop – Beck” jest bardzo dobrze udokumentowana. Nie wiem dlaczego tego typu prace określane są mianem publicystycznych? W niejednej pracy “naukowej” widziałem znacznie uboższe bibliografie. Zastanawia mnie jednak brak odniesień do “Paktu…” Piotra Zychowicza. Przecież nawet tytuł wskazuje, że Gursztyn odpowiada właśnie jemu. Uważam, że zignorowanie książki “rewizjonisty” było celowym i brzydkim zachowaniem. Zresztą z tego co wiem, Zychowicz miał pretensje o podszywanie się pod jego pracę, poprzez wybór takiego tytułu. Niech panowie rozstrzygają to jednak między sobą. My skupmy się na treści.

Moim zdaniem “rewizjoniści” i “patrioci” nigdy nie udowodnią sobie, kto ma rację. Mogą korzystać w swoich pracach z tych samych dokumentów, a widzieć coś zgoła innego. Nie uważam siebie za rewizjonistę, a mimo to, czytając przytaczane przez Gursztyna cytaty, dochodziłem do zgoła innych wniosków. Autor, jako dowód na wojenne zakusy Hitlera, pisze o ciągłej rozbudowie umocnień na granicy z Polską. Jakby nie rozumiał, że dyplomacja jest skuteczna wyłącznie wtedy, gdy idzie w parze z innymi działaniami, gdy ma w ręku realne argumenty. Często w postaci armat. Lub właśnie schronów. Jak twierdził bowiem Liwiusz: “jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”.

W innym miejscu Gursztyn pisze: “Brytyjczykom Hitler mówił zupełnie co innego niż Polakom”. Nie wiem jednak, co to ma udowodnić? Dyplomacja to bowiem sztuka krętactwa, czego nie rozumieją “patrioci”. Przytoczę kilka ciekawych cytatów: “będą was oszukiwać, oszukujcie ich lepiej”, “dyplomaci mogą zdradzać wszystko. Z wyjątkiem swoich uczuć”, “dyplomata nie wierzy nigdy w to, co mówi. Toteż dziwi go bardzo, jeżeli ktoś mu uwierzy”, “ambasador to uczciwy człowiek, wysłany za granicę, by kłamać dla dobra swojego kraju”.

Niestety mentalność Piotra Gursztyna zupełnie różni się od mojej. Zachwyca się na przykład Karolem Ludwikiem Konińskim, który twierdził, że dla własnego dobra Polska nie może unikać wojny. Ładne mi dobro. Gursztyn pisze też, że spór o polską politykę międzywojenną to spór o jej podmiotowość. Moim zdaniem to właśnie błędna i oderwana od rzeczywistości polityka elit II Rzeczpospolitej sprawiła, że staliśmy się państwem zwasalizowanym i zdeptanym. Ładna mi podmiotowość.

Autor przytacza też kilkakrotnie włoskiego Ministra Spraw Zagranicznych – hrabiego Ciano. Uwielbiam jego pamiętniki. Był świetnym narratorem, jednak dyplomata z niego żaden. Świadczy o tym jego tragiczny koniec. Piotr Gursztyn przytacza też absurdalną wypowiedź, że “wojna, nawet przegrana, nie jest zupełnie przegrana, jeśli była prowadzona po bohatersku”. Oczywiście można dorabiać różne ideologie, że gdyby nie Powstanie Warszawskie to nie byłoby Solidarności, a gdyby nie Powstanie Styczniowe to nie byłoby 1918 roku. Moim zdaniem rok 1863 był katastrofą dla Polski, a podźwignęła go dopiero późniejsza mozolna praca u podstaw. Ale to temat na szerszą dyskusje o spojrzeniu na całą naszą historię.

Piotr Gursztyn pisze też, że warto zachować pokorę w ocenie, bo i nas będą kiedyś oceniać. Mijamy się po raz kolejny. Dogłębna i krytyczna ocena, nie samych postaci, a ich działalności i decyzji, jest wręcz niezbędna. Tylko w ten sposób się czegoś nauczymy i wyciągniemy wnioski, które pozwolą nam uniknąć podobnych, tragicznych w skutkach błędów w przyszłości. Historia jest nauczycielką życia.

Piotr Zychowicz w swojej książce sprzed 6 lat całą winę zrzuca na Józefa Becka. Według niego to on jest spiritus movens całej wrześniowej tragedii. Piotr Gursztyn oczywiście broni szefa MSZ. Muszę przyznać, że dość sprawnie. Po lekturze “Ribbentrop – Beck” zmieniłem o nim zdanie. Choćby słynne przemówienie o “nieoddawaniu guzika”. Okazuje się, że nie było to populistyczne “machanie szabelką”, a długi i rzeczowy wywód. Słowa o “guziku” były tylko puentą, która nie oddawała meritum przekazu Becka.

Tym bardziej dziwi mnie, że autor w swojej pracy nie korzystał z książki Grzegorza Górskiego “Wrzesień 1939. Nowe spojrzenie”. Czyżby ta rzetelna praca naukowa była dla Piotra Gursztyna niewygodna? Górski udowadnia bowiem, że pewne wpływowe kręgi związane szczególnie z marszałkiem Rydzem – Śmigłym, oderwały się od rzeczywistości i uwierzyły w swoją mocarstwowość. Niestety podejmowali fatalne decyzje, które do dziś przypisywane są tylko Beckowi.

Z pewności książka Piotra Gursztyna jest ważnym głosem w dyskusji na tematem przyczyn września 1939 i polskiej polityki drugiej połowy lat trzydziestych. Niestety, choćby wyciągnął on jeszcze tuzin podobnych dokumentów, choćby nie wiem jakich argumentów używał, nie obroni polityki rządu II RP. Z jednego prostego powodu – jej skutków, o których nie muszę chyba pisać. Wyszliśmy z II wojny światowej najbardziej poszkodowani. Mimo bohaterstwa i ofiary, jaką ponieśliśmy, to nas oskarża się dziś o udział w holokauście. To nas obwinia się o wybuch II wojny światowej. Obywatele wymagają od rządzących bezpieczeństwa. A tymczasem zostali skazani na piekło. I nikt mi nie wmówi, że tak musiało być. Nie twierdzę, jak Zychowicz, że powinniśmy zawrzeć układ z Hitlerem. Nie wiem tego. Zresztą nie ja od tego jestem, a osoby odpowiedzialne za naszą politykę i bezpieczeństwo. Powiedzmy sobie szczerze. W 1939 roku zawiedli na całego.