Do hipokryzji Platformy Obywatelskiej polska opinia publiczna zdążyła się przyzwyczaić. Obecnie mamy do czynienia z kolejną jej odsłoną. Przy okazji ogłoszenia składu gabinetu cieni przewodniczący PO obiecywał, że jego partia przestanie się tylko zajmować PiS-em. „Najwyższa pora!” – powiedzieli niektórzy. Problem w tym, że w tym postanowieniu PO nie wytrzymała nawet tygodnia.

Platforma broni swoich skompromitowanych samorządowców twierdząc, że „PiS wykorzystuje organy ścigania do celów politycznych”. Takie postawienie sprawy nie dość, że nie znajduje potwierdzenia w faktach (postępowanie ws. Prezydent Łodzi z PO Hanny Zdanowskiej rozpoczęło się za poprzedniego Prokuratora Generalnego), to jeszcze sugeruje, że łączenie kwestii związanych z organami ścigania i polityką to coś złego. Tymczasem jednym tchem ci sami politycy mówią, że gdy odzyskają władzę (co już jest do pewnego stopnia zabawne), będą szykanować prokuratorów prowadzących obecnie te dochodzenia! Czyli że zrobią to, o co oskarżają (zresztą kłamliwie) obecnie rządzącą ekipę! To nowy rozdział w grubej księdze pt. „Hipokryzja PO”.

Działania ruchów lewicowo-liberalnych na całym świecie opierają się na tych samych schematach. Po pierwsze: „my rządzić – dobrze, oni rządzić – źle”. Po drugie: „nam wolno więcej niż im”. Mariusz Max Kolonko mówi o czterech filarach ideologii liberalno-lewicowej. Są to jego zdaniem fałsz, obłuda, zakłamanie i hipokryzja. Ilustruje to na przykładzie wydarzeń ze Stanów Zjednoczonych, jednak widzimy to dobrze także w Polsce.

Opozycja totalna oprócz gróźb pod adresem prokuratorów, kieruje też groźby pod adresem polityków obecnie znajdujących się przy władzy. Mówią o postawieniu Premier Beaty Szydło i Prezydenta Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu. To zabawne z dwóch powodów. Po pierwsze, gdy koalicja PO-PSL-SLD chciała postawić Zbigniewa Ziobro przed TS we wrześniu 2015 r., zabrakło 4 głosów. Jak w przyszłości słaba Platforma miałaby osiągnąć wymaganą większość 3/5 doprawdy ciężko powiedzieć. Po drugie, można odnieść wrażenie, że dla niektórych TS jawi się jako swoisty pluton egzekucyjny. Otóż samo postawienie kogoś przed TS nie skutkuje żadnymi konsekwencjami. Sam TS działa bardzo powoli. Postawienie przed Trybunałem Emila Wąsacza przegłosowano w lipcu 2005 r. Pierwsze posiedzenie odbyło się w listopadzie 2006 r. Sprawa… ciągle się toczy. Kwestia Trybunału to tylko straszak w ustach ludzi, którzy nie potrafią o niczym innym merytorycznie porozmawiać.

Warto, by Platforma Obywatelska przyjęła do wiadomości tę straszną dla niej prawdę. Już nigdy nie wygra wyborów pod swoim szyldem. Podobnie jak skompromitował się w latach 90. szyld Unii Demokratycznej, podobnie jak na przełomie mileniów skompromitował się szyld Unii Wolności, tak teraz skompromitowany i toksyczny jest szyld PO. Osoby z tej partii, nie mam co do tego wątpliwości, będą jeszcze odgrywać znaczącą rolę w polityce w przyszłości. Natomiast na pewno nie jako członkowie PO. Za szalupę ratunkową na razie służy Nowoczesna. Jednakże ten szyld też jest już blisko osiągnięcia tego progu kompromitacji, co PO po 8 latach rządów (co jest sporym osiągnięciem). Być może zatem powstanie niebawem jeszcze inny polityczny byt.

Bajki o Trybunale Stanu jako o gromie z jasnego nieba mającym rozliczyć rząd PiS opozycja totalna może opowiadać na dobranoc tylko swoim najzagorzalszym wyznawcom. O ile jeszcze takich znajdzie.

 

1 KOMENTARZ