Albert Einstein mawiał: „Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota. Co do tej pierwszej są jednak pewne wątpliwości.” Nie do końca zgadzam się z twórcą teorii względności. Nawet ludzka głupota kiedyś się skończy: wraz ze śmiercią pozbawionego rozumu człowieka, w wyniku buntu jednostek, doprowadzonych przez ową głupotę do krańca wytrzymałości lub pod wpływem obu tych czynników. 

„Geniusz” Karpat

W bożonarodzeniowej kolędzie „Pójdźmy wszyscy do stajenki” śpiewamy: „coś się narodził tej nocy, byś nas wyrwał z czarta mocy”. 25 grudnia 1989 r., pozostając przy tematyce kolędowej, „słowo ciałem się stało”. Tegoż dnia w Rumunii świętowano nie tylko narodziny, ale również śmierć. Radość z powodu przyjścia na świat Jezusa Chrystusa dopełniała szczęście związane z wysłaniem do zaświatów Nicolae Ceaușescu. Jeden z najbardziej znienawidzonych dyktatorów został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny. „Geniusz Karpat” prowadził tak nieudolną politykę, że nawet wojskowi obrócili się przeciw niemu.

Ceaușescu zmarnował tkwiący w nim potencjał polityka myślącego samodzielnie, zdolnego równoważyć relacje między Wschodem a Zachodem. Prowadził niezależną, jak na przywódcę kraju Bloku Wschodniego politykę względem Związku Sowieckiego. Rumuńskie wojska nie wsparły sił Układu Warszawskiego w pacyfikacji antykomunistycznych wystąpień na terenie Czechosłowacji w 1968 r. Ponadto przywódca kraju Drakuli podczas państwowej wizyty w Finlandii demonstracyjnie złożył kwiaty na grobie Karola Mannerheima, bohatera wojny fińsko-radzieckiej. Przywódcy krajów zachodnich widzieli Bukareszt jako partnera, który przyczyni się do upadku Układu Warszawskiego. W tym celu udzielali mu w postaci kredytu finansowego wsparcia na kwotę 13 miliardów dolarów amerykańskich.

Czy w takim razie Ceaușescu można nazwać „rumuńskim Gierkiem”? W żadnym wypadku. O ile polski Pierwszy Sekretarz również prowadził politykę otwartości względem Zachodu i poprzez zaciągnięcie długów zagranicznych przyczynił się do kryzysu gospodarczego, to nad Wisłą skutki nie przybrały tak dramatycznego obrotu, jak po drugiej stronie Karpat. Celem uregulowania zobowiązań prowadzono szeroko zakrojony eksport produktów rolnych i przemysłowych, co skutkowało drastycznym pogorszeniem poziomu życia przeciętnego mieszkańca. Lawinowo rosły ceny, na sklepowych półkach brakowało żywności, w mieszkaniach wyłączano elektryczność i gaz. Nie zwracając uwagi na stopień ubóstwa obywateli, przywódca szykował dla części z nich kolejne obciążenia. Celem upaństwowienia rolnictwa kraju planował wyburzenie 8 tys. wsi oraz miasteczek, i przesiedlenie ich mieszkańców do osad rolniczo-przemysłowych.

Edwarda Gierka nie można nazwać wybitnym ekonomistą, jednak nie zasługiwał na miano psychopaty z cechami narcystycznymi, w przeciwieństwie do swojego rumuńskiego odpowiednika. Nicolae Ceaușescu, który sam chciał być niezależny względem „Wielkiego Brata” ze Wschodu, wewnątrz kraju prowadził politykę uzależniania obywateli od swojej osoby.

Propagował szeroko zakrojony kult jednostki. Kazał mianować się „Wodzem”(Conducător) i „Geniuszem Karpat” (Geniul din Carpați). W gazetach poeci tytułowali przywódcę „uniwersalnym geniuszem” „synem słońca”, czy „słodkim pocałunkiem ojczystej ziemi”. Niestety, w tamtych czasach wielu Rumunów całowało ojczystą ziemię, ale od spodu. W kraju działała tajna służba Securitate, której przedstawiciele zabijali i torturowali przeciwników politycznych, a wszystkich obywateli, niezależnie od stopnia politycznego zaangażowania zachęcali  do donoszenia na członków rodziny, a także informowania o każdym zetknięciu z cudzoziemcem.

Krytykować „Wodza” nie mógł nikt, niezależnie od wieku, płci, czy… gatunku. Jedną z ofiar służb specjalnych była papuga służącego dyktatora. Nierozważny ptak nie zdawał sobie sprawy ze stopnia inwigilacji swego miejsca zamieszkania, i beztrosko wykrzykiwał hasło „Głupi Nicu”.  Zwierzę wykazało się albo wyjątkową odwagą, lub wielką bezmyślnością, ponieważ odmówiło współpracy z Securitate. Funkcjonariusze udusili zwierzę.

Bohaterska papuga może być uznana męczennikiem za słuszną sprawę, jednak dopiero człowiek, węgierski pastor Laszlo Tokes stał się symbolem rewolucji, mającej obalić tyrana. Protesty w obronie duchownego, który miał zostać eksmitowany za „szerzenie nienawiści etnicznej”, szybko przeobraziły się w antyrządową rewolucję. Oprócz zwykłych obywateli przyłączyli się do niej  również mundurowi funkcjonariusze, którzy aresztowali Ceaușescu wraz z żoną. 25 grudnia 1989 r. Małżeństwo zostało skazane przez sąd wojskowy na karę śmierci, i tego samego dnia rozstrzelane.

Szlachetny i zaszlachtowany

O ile Nicolae Ceaușescu prowadził niezależną politykę, Mohammad Nadżibullah (Szlachetny-Boski) gorliwie wykonywał polecenia mocodawców z Moskwy. Ten absolwent wydziału medycznego Uniwersytetu w Kabulu, wbrew wyuczonemu zawodowi, przyszłości nie związał z ratowaniem ludzkiego życia, lecz jego pozbawianiem, nierzadko w brutalny sposób. Niecały miesiąc po radzieckiej inwazji na Afganistan, w styczniu 1980 r. został szefem tajnej policji KHAD. Swój urząd sprawował do 1986 r. W tym okresie zamordowano ok. 80 tys. rzeczywistych i domniemanych przeciwników komunistycznego reżimu. Ofiary zagazowywano, tłuczono na śmierć, lub zamurowywano żywcem.

Nadżibullaha słusznie nazywano „Rzeźnikiem” i analogicznie niesłusznie został w 1987 r. prezydentem Afganistanu, jednak najwyższe stanowisko w państwie, o czym przekonał się m.in wyżej wymieniony Nicolae Ceaușescu, nie gwarantuje poważania wśród obywateli.

Sowieci opuścili kraj nad Hindukuszem w 1989 r. Wojna jednak wcale się nie skończyła, lecz przeobraziła w bratobójczą walkę. Wciąż trwały starcia pomiędzy mudżahedinami, dotychczas walczącymi z wojskami radzieckimi, a siłami rządowymi, które w krótkim czasie odniosły znaczne straty terytorialne. W 1992 r. kontrolowały tylko dwa większe miasta: Kabul i Dżalalabad. W tym samym roku Nadżibullah podał się do dymisji.

Wkrótce miało sprawdzić się przysłowie: „Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy”. Boskim narzędziem wymierzającym karę za bezmyślne okrucieństwo mieli zostać gorliwi słudzy Allaha. W 1994 r. do walki o władzę w Afganistanie dołączyli Talibowie – islamistyczny ruch, którego przywódcą był mułła Omar. „Rzeźnik” wówczas od dwóch lat ukrywał się w siedzibie ONZ.

27 września 1996r. fanatycy religijni zdobyli Kabul. Pozostając głusi na błagania Nadżibullaha, dokonali zemsty za zbrodnie dokonane w poprzedniej dekadzie. Były prezydent został wykastrowany, przywiązany do ciężarówki i ciągnięty po ulicach Kabulu (według niektórych źródeł zatłuczony kolbami karabinów). Zwłoki powieszono na latarni przed pałacem prezydenckim.

Trzynasty apostoł

Bezmyślne okrucieństwo, kult własnej osoby, oraz nieudolne zarządzanie państwem to domena nie tylko komunistów, ale również znienawidzonej przez nich grupy – monarchów, a raczej osób, którym się wydaje, iż zasługują na miano koronowanych głów. Tak było w przypadku Jeana Bedela Bokassy, rządzącego Republiką Środkowoafrykańską w latach 1966 – 1979.

W 1976r. proklamował monarchię, Cesarstwo Środkowoafrykańskie a sam ogłosił się cesarzem Bokassą I. Aby pokryć koszty koronacji, wydał  22 miliony dolarów, które stanowiły jedną trzecią budżetu kraju. Na wydatki składały się m.in korona wysadzana diamentami, trzy i półmetrowy złoty tron w kształcie orła z rozłożonymi skrzydłami. Wśród zaproszonych na uroczystość gości znaleźli się m.in cesarz Japoni Hirohito, prezydent Francji d’Estaing, oraz szach Iranu Pahlawi.

W szachu miał się wkrótce znaleźć sam „cesarz” Republiki Środkowoafrykańskiej. Dekret nakazujący noszenie zaprojektowanych przez Bokassę mundurków szkolnych, kosztujących 165 dolarów, spotkał się z protestem licealistów, którzy w styczniu 1979 r. wyszli na ulice. W odpowiedzi wojsko otworzyło ogień, zabijając 150 uczniów. Masakra dokonana na grupie bezbronnych nastolatków spotkała się ze zdecydowaną reakcją dawnej metropolii. We wrześniu 1979 r. pod nieobecność Bokassy, dawny prezydent Republiki Środkowoafrykańskiej, David Dacko, przy wsparciu francuskich spadochroniarzy dokonał zamachu stanu.

Obalony „monarcha” wrócił do ojczyzny w 1987 r. W tym samym roku stanął przed sądem, który skazał go na karę śmierci, wyrok zamieniono na dożywocie, a następnie na 20 lat. Bokassa ostatecznie został wypuszczony w 1993r. Więzienie nie nauczyło go pokory, wręcz przeciwnie, na wolności afrykański „cesarz” uważał się za trzynastego apostoła, i szczycił tajnymi spotkaniami z papieżem.

Jedyny Cud(ak)

Papieży z pewnością można uważać za intelektualistów. Z tego jednego powodu Francisco Macias Nguema nie przypominał Jeana Bedela Bokassy. Przywódca Gwinei Równikowej w latach 1968-1979 zakazał używania słowa „intelektualista”.

Niestety, na tym lista absurdalnych zarządzeń się nie kończy. Władca wyspiarskiego kraju nakazał niszczenie łodzi rybackich, co tłumaczył zbyt dużym odsetkiem ludzi uciekających z Gwinei Równikowej. Cios w nielegalną imigrację okazał się też ciosem dla miejscowego rybołówstwa. Nguema doprowadził do ruiny pozostałe gałęzie gospodarki.

Za jego rządów produkcja kakao spadła z 38 000 ton w 1968 r. do 2340 t w 1975 r. W 1976 r. zamknął Bank Centralny Gwinei Równikowej, co skutkowało zatrzymaniem większości form działalności ekonomicznej i finansowej. Aktywność głównej instytucji finansowej ograniczała się jedynie do powiększania prywatnego majątku „Jedynego Cudu” jak kazał się tytułować Nguema.

Dyktator prowadził tak absurdalną politykę, że jedynie cud mógłby mu zapewnić dożywotnią władzę. Dzieci w szkole musiały uczyć się modlitwy „W imię ojca Maciasa”. Władca domagał się, by w kościołach jego portrety wisiały przy głównych ołtarzach. W odpowiedzi na odmowę duchownych świątynie przemieniono na magazyny, a księży poddano brutalnym represjom. Zakazano również nabożeństw religijnych, chrztów i pogrzebów.

Pan Bóg wymierzył Maciasowi karę zanim ten dokonał bluźnierczych aktów przeciw Kościołowi. Jak mówi ludowe porzekadło: „Bóg jeśli chce kogoś pokarać, najpierw odbiera mu rozum”, a Gwinejczyk stracił zdolność myślenia jeszcze przed antyreligijną krucjatą. Niestety, efekty braku rozumu ciągnęły się przez cały okres jego prezydentury. Chęć kontrolowania wszelkich aspektów życia sprawiła, że Nguema nakazał zamknąć biblioteki i media publiczne.

Pozbawiony książkowej i telewizyjnej wiedzy jak rozwiązywać problemy gospodarcze, Macias korzystał  z własnych sposobów. W ramach łatania deficytu budżetowego nakazał porywanie dla okupu obcokrajowców. Cudzoziemcy mieli dla niego wartość, miejscowa ludność już nie. Z jego rozkazów zamordowano dwie trzecie parlamentarzystów i wyższych urzędników.

Szeroko zakrojony terror i nędza sprawiły, że w 1979 r. 1/3 mieszkańców Gwinei Równikowej przebywała na emigracji. Pozostałe dwie trzecie bynajmniej nie stanowiły wiernych wyznawców „Jedynego Cudu”, wręcz przeciwnie.  Macias przed zamknięciem placówek kulturalnych prawdopodobnie zapomniał zapoznać się z historią Juliusza Cezara, który bezgranicznie ufał otaczającym go osobom, co przypłacił życiem. Może to wydawać się znacznym nadużyciem, ale Nguema przypominał Cezara, przynajmniej pod koniec życia.

3 sierpnia 1979 r. Teodoro Obiang Macias Mbasogo, siostrzeniec prezydenta, przeprowadził udany zamach stanu. Sam dyktator stanął przed Specjalnym Sądem Wojskowym, który uznał go winnym ludobójstwa, morderstw oraz defraudacji. Wyrok śmierci przez rozstrzelanie został wykonany 29 września 1979 r.

W powyższym zestawieniu opisałem historię władców, których oprócz szeroko rozumianej bezmyślności, charakteryzującej się pozbawionym racjonalnego uzasadnienia okrucieństwem, nieudolnym zarządzeniem państwa, czy doprowadzonym do absurdu kultem jednostki, w wielu przypadkach cechowało niewielkie zainteresowanie ich osobą ze strony mediów. Szkoda, ponieważ powinni stanowić przestrogę na przyszłość.

A może przydałby się też powrót do masek wstydu?