Obchodzone dziś Narodowe Święto Niepodległości, upamiętniające jej odzyskanie przez naszą Ojczyznę po 123 latach niewoli, to jeszcze (co najmniej) jedna, ważna dla mnie osobiście rocznica. 

Mam nadzieję, że dla czytelników portalu publicystycznego także. Na wstępie, przyjmij proszę jednak Droga Rodaczko/Drogi Rodaku najserdeczniejsze życzenia z okazji naszego wspólnego święta. Naszego, ale przede wszystkim naszych przodków, którym przyszło przez lata bronić Polski i jej tradycji, w wielu przypadkach płacąc za to najwyższą cenę. Pamiętajmy o nich nie tylko w dniach narodowych świąt i uroczystości, dbając o to, by słowo Polak kojarzyło się na całym świecie jak najlepiej. By stały za nim wartości takie jak honor, męstwo, oddanie Bogu i Ojczyźnie.

Poległym przez te wszystkie lata niełatwej, a często wręcz tragicznej, historii Rzeczypospolitej życia jednak nie wrócimy. To, co prócz pamięci i modlitwy możemy zrobić, to należycie zatroszczyć się o los przyszłych pokoleń Polaków. Mam, uzasadnione w moim mniemaniu, wrażenie, że wspomnianej troski coraz częściej nam brakuje. Poczynając od polskich rodzin (bądź ich braku), przez sprawy wewnętrzne państwa, po postawę wyrażaną poprzez naszych reprezentantów, w imieniu Rzeczpospolitej, na arenie międzynarodowej.

Pozwól, że tę część Aktualiów spuentuję cytatem, na który natrafiłem na pierwszych stronach jednej z książek Jacka Bartosiaka, i który to wywarł na mnie ogromne wrażenie swoją trafnością.

„Podstawową cechą charakteru polskiego jest hamletyzm (brak decyzji, pokryty kwietyzmem – słowa… słowa… słowa… – tchórzostwo cywilne, przesadna skłonność do analizy, a unikanie syntezy i wniosków), wytworzony w narodzie polskim przez nałóg ciągłego szukania oparcia poza sobą.”

Słowa Jerzego Niezbrzyckiego (ps. Ryszard Wraga), kierownika referatu “Wschód” Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (wywiadu wojskowego II RP) niechaj będą dla nas przestrogą i drogowskazem ze wskazówką, którędy nie podążać.

W nagłówku wspomniałem o jeszcze jednej rocznicy, przypadającej nieprzypadkowo na dzień 11 listopada. Dokładnie 3 lata temu zadebiutował w sieci portal publicystyczny. Gdy wracam wspomnieniami do tamtych, przecież nie tak odległych, dni, niejednokrotnie łapię się za głowę. To, że portal zbudowany przez silnego duchem, ale zielonego wówczas w tej materii, romantyka działa i rozwija się do dziś, to przede wszystkim dzieło Bożej Opatrzności.

O motywach naszej działalności i wyzwaniach stojących przed portalem publicystycznym pisałem m.in. we wrześniowych Aktualiach (kliknij). Nowym czytelnikom serdecznie polecam ich lekturę. Stali goście w naszych skromnych, publicystycznych progach wiedzą natomiast, że nie chodzi nam o lajki pod postami czy złapanie ich w clickbaitową pułapkę celem pozyskania kolejnego kliknięcia pseudoartykułu. Przy tym narodowym święcie, chciałbym jednak podzielić się z Wami pewną refleksją.

Datę dla inauguracji działalności portalu wybrałem z uwagi na jej głęboką symbolikę. Zarówno tę “faktyczną” jak i, oderwane od historycznych tomisk, skojarzenia Polaków dnia 11 listopada z hasłem “Niepodległość”. Dla mnie osobiście (i mam nadzieję, że dla dla mojej wspaniałej Redakcji również) budowa portalu publicystycznego była, posługując się świąteczną metaforyką, prawdziwym niepodległościowym zrywem. Oznaczała też potężne zmiany w życiu. Z modelu, w ramach którego poświęcałem większość swojego czasu na działalność dziennikarską (za co otrzymywałem mniejszość potrzebnych mi środków finansowych), musiałem przestawić się na model całościowego zaangażowania w działalność portalu z potrzebą stworzenia źródeł finansowania dla tej publicystycznej fanaberii.

Piszę o tym po pierwsze dlatego, że budowany przeze mnie mechanizm powoli zaczyna funkcjonować zgodnie z pierwotnymi założeniami, choć do szwajcarskich dzieł zegarmistrzowskich jeszcze mu daleko. Secundo, proszę o wybaczenie mi nieco mniejszej aktywności publicystycznej w ostatnich miesiącach. Rozwijanie start-up’u w Polsce A.D. 2019 to nie lada wyzwanie a przecież wciąż serwisuję jeszcze własny mechanizm (organizm). Wierzę, że w myśl mojej życiowej dewizy “Per aspera ad astra” jestem jednak na właściwej drodze.

To właśnie te różnorakie doświadczenia z ostatnich lat: romantyczny bój o niezależność i mozolna praca u podstaw, pozwalają mi dziś zrozumieć lepiej zawiłości polskiej drogi do niepodległości. Niezależnie od krytycznych ocen historyków (które często podzielam) ciężko mi wyobrazić sobie naszą irredentę bez rozpalającego ducha niepodległościowego czynu zbrojnego, pracy intelektualnej czy dyplomatycznych wysiłków podczas międzynarodowych konferencji.

W dniu Narodowego Święta Niepodległości, i każdego innego dnia w roku, niech Bóg błogosławi Polsce i Polakom. Cześć i chwała Bohaterom!