Frustracja i bezsilność opozycji pchają ją z każdym dniem w coraz większe odmęty szaleństwa. Najjaskrawszym tego przykładem jest ostatni list otwarty, w którym adwersarze rządów Prawa i Sprawiedliwości wzywają do wypowiedzenia posłuszeństwa władzy i zorganizowania wielkiej ulicznej demonstracji w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego – 13 grudnia. Wszystko wskazuje, na to, że rzekomi ,,obrońcy demokracji” zaczynają rozważać możliwość odzyskania władzy drogą pozaparlamentarną.

Doczekaliśmy czasów, kiedy publiczne głoszenie o nieuchronności zmierzenia się z władzą w ulicznym kryterium nie spotyka się z powszechnym potępieniem. Dziś propagandowe tuby opozycji pokroju Tomasza Lisa, Jacka Żakowskiego et consortes kładą na szali cały swój autorytet i bez cienia wątpliwości sugerują, że PiS można odsunąć od władzy poprzez wielkie uliczne wystąpienia, będące wyrazem sprzeciwu społeczeństwa przeciw dewastującym Polskę rządom marionetek Jarosława Kaczyńskiego. Zaślepieni nienawiścią do PiS i Kaczyńskiego domagają się zdecydowanych kroków wobec bezczeszczenia konstytucji przez PiS. Wśród sygnatariuszy odezwy do społeczeństwa znaleźli się m.in. Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru, Mateusz Kijowski, Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk oraz budzący największe emocje płk dypl. rez. Adam Mazguła. Mimo, że większość sygnatariuszy zdecydowanie potępiła i odcięła się od byłego działacza PZPR i oficera czasu stanu wojennego płk. Mazguły niesmak pozostał. Tym bardziej, że podczas protestu przeciwko obniżeniu esbeckich emerytur Mazguła nazwał stan wojenny ,,kulturalnym wydarzeniem”, wywołując falę powszechnego oburzenia.

Nieprzypadkowo opozycja na demonstrację wybrała datę rozpoczęcia stanu wojennego. Jej głównym celem jest doszukiwanie się analogii obecnej sytuacji z czasami PRL, propagowanie atmosfery powszechnego zastraszania i terroru jakiego ma się dopuszczać PiS. Niestety argumentów do takiej retoryki zsyła opozycji sam PiS promując Stanisława Piotrowicza – prokuratora z komunistyczną przeszłością, jako twarz walki o Trybunał Konstytucyjny i co dziwniejsze i ustawy deubekizacyjnej. Piotrowicz broni się przed oskarżeniami opozycji twierdząc, że odmówił prowadzenia śledztw przeciwko opozycjonistom po wprowadzeniu stanu wojennego, a wręcz wielokrotnie niósł im pomoc. Abstrahując od ,,wallenrodyzmu” Piotrowicza, który choć wywołuje mieszane uczucia nawet w samym obozie władzy, cieszy się on niesłabnącym poparciem Jarosława Kaczyńskiego.

Sam fakt, że opozycja wzywa do wypowiedzenia posłuszeństwa wybranemu w demokratycznych wyborach rządowi powinien wszystkim doskonale zobrazować skalę rozemocjonowania i oderwania od rzeczywistości polityków opozycji. Dla niektórych jak M. Kijowski to ostatnia chwila, by reanimować umierający śmiercią naturalną ruch, jakim jest Komitet Obrony Demokracji. Prym w rzucaniu wezwań do buntu przeciwko władzy wiodą ostatnio działacze i sympatycy KOD: Mirosław Mrozewski i Walter Chełstowski. W sukurs przychodzi im znany z chorobliwej wrogości do braci Kaczyńskich Stefan Niesiołowski marzący o zmierzeniu się z PiS w ulicznym kryterium. Oczywiście mamy do czynienia z grupką marginalnych działaczy pragnących zaistnieć w sferze publicznej lub odsuniętych od głównej sceny politycznej. Jednak wezwań do zorganizowania w Warszawie Majdanu przeciwko władzy nie należy lekceważyć. W zarodku należy przeciąć wszelakie próby podżegania do nieposłuszeństwa i wywołania anarchii w wojsku i policji. Gwarancją stabilności państwa jest jego wewnętrzny porządek. Rząd musi być przygotowany na wszelakie prowokacje opozycji. Pamiętajmy jednak, że jakakolwiek ostra reakcja policji wobec demonstrującej opozycji jest jej na rękę i może dać jej asumpt do głoszenia wyssanych z palca tez o okrutnym reżimie PiS.

Przedsmak tego co może się wydarzyć 13 grudnia mieliśmy podczas obchodów 80 miesięcznicy katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Nieliczna grupka stowarzyszenia ,,Obywatele RP” pod wodzą szerzej nieznanego Pawła Kasprzaka próbowała zablokować przebieg uroczystości. Oprócz kilku przepychanek z policją i tłocznej atmosfery obyło się bez większych incydentów. Wydarzenia przed Pałacem Prezydenckim pokazują, że wykreowani przez opozycję grupy pokroju KOD i ,,Obywateli RP” są gotowi do daleko idących prowokacji przeciwko władzy.  W ostatnich latach przywykliśmy do radykalizacji języka i zaostrzenia sytuacji politycznej w naszym kraju. Jednak próby przeniesienia politycznego sporu pomiędzy PiS a Platformą Obywatelską i jej ideowymi sojusznikami na ulicę, świadczą, że niebezpiecznie zmierzamy w stronę ulicznych konfrontacji i apogeum politycznej nienawiści. Już raz nachalnie propagowany klimat nienawiści do PiS zebrał krwawe owoce. W październiku 2010 roku w łódzkiej siedzibie PiS były członek PO Ryszard Cyba zabił działacza PiS Marka Rosiaka i ranił jednego z pracowników biura poselskiego. W polskiej historii mordy polityczne zdarzały się niezwykle rzadko. Najsłynniejszy z nich czyli zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza, również poprzedziła zmasowana nagonka jego przeciwników i pchnęła fanatycznie zaślepionego Eligiusza Niewiadomskiego w objęcia zbrodni. Obecnie opozycja i sprzyjające im media wzywając do buntu przeciwko władzy balansują na krawędzi narodowej apostazji i działalności na szkodę państwa polskiego.

W interesie opozycji leży podgrzewanie politycznego konfliktu w Polsce i dążenie do wytworzenia wrażenia jakoby PiS utracił społeczny mandat do rządzenia. W dłuższej perspektywie celem opozycji są przyśpieszone wybory parlamentarne i obrona stanu posiadania w samorządach. ,,Modus operandi” opozycji sprowadza się do destabilizacji państwa, która musi niechybnie zaprowadzić ją politycznego grobu. Pozostaje wierzyć, że w Polakach górę weźmie zdrowy rozsądek i pozostaną odporni na szkodliwe nawoływania opozycji.