28 lat Polacy musieli czekać na odtajnienie pierwszej części tzw. zbioru zastrzeżonego IPN. Zdecydowanie o dwie dekady za długo. Światło dzienne ujrzało 6,5 tysiąca pozycji udostępnionych przez IPN. Jednak to tylko kropla w nieprzebranym oceanie dokumentów posiadanych przez IPN, wśród, których mogą znajdować się prawdziwe perełki. Już sama lektura kilku dokumentów obrazuje ogromną skalę ingerencji byłych służb PRL w budowę III RP i patologii okrągłostołowej Polski.

Ubiegłoroczny casus domowego archiwum wszechwładnego komunistycznego aparatczyka Czesława Kiszczaka wyostrzył apetyty polskiej opinii publicznej na kolejne materiały ze świata służb PRL i solidarnościowej opozycji. Tym razem jak do tej pory nie natrafiono na dokumenty pokroju tych związanych z Lechem Wałęsą i jego agenturalną przeszłością. 15 czerwca 2017 roku nastąpi pełne ujawnienie zasobów zbioru zastrzeżonego. Dotychczas opublikowane dokumenty rzucają nowe spojrzenie na błyskawiczne ,,kariery” rozmaitych parweniuszy, którzy pod egidą oficerów tajnych służb wojskowych w pierwszych latach III RP dorobili się ogromnych fortun. Najdobitniejszym przykładem powiązania biznesu ze światem służb wojskowych, której materiały ujawniono jest postać Bogusława Bagsika, bohatera jednej z pierwszych afer finansowych III RP. Być może dokładna analiza dokumentów zbioru zastrzeżonego pozwoli na precyzyjniejsze zbadanie nazywanej ,,matką wszystkich afer”: afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego i udziału w niej ludzi Wojskowych Służb Informacyjnych.

Opozycja skupiona wokół Platformy Obywatelskiej w swoim stylu głosi, że Prawo i Sprawiedliwość niesprawdzone materiały, ze zbioru zastrzeżonego IPN chce wykorzystać do celów politycznych i zbiera ,,haki” na swoich oponentów. Owszem dokumenty ZZ wymagają jeszcze benedyktyńskiej pracy i dokładnego sprawdzenia ich wiarygodności, jednak pół żartem, pół serio wydaję się, że i tak nastąpi to szybciej niż ciągle odkładana ekspertyza grafologiczna teczki personalnej TW ,,Bolka”. ZZ IPN był w gruncie rzeczy rezerwuarem niewygodnych dokumentów, których wypłynięcie mogło mieć poważne konsekwencję dla postkomunistycznej władzy. Najtrafniej kwestię ZZ IPN skomentował prof. Sławomir Cenckiewicz ,,Chodziło o bezpieczeństwo okrągłostołowej Polski, proszę tego nie mylić z bezpieczeństwem państwa polskiego. Od 1998 roku do 2016, czyli do tej nowelizacji ustawy o IPN, w której zapisano likwidację zbioru zastrzeżonego, służby nie musiały w ogóle tłumaczyć, dlaczego kierują jakieś materiały do zbioru zastrzeżonego. Ten zbiór pozostawał pod kontrolą władz IPN”.

Jak zwykle w takich przypadkach diabeł tkwi w szczegółach i jedną z ewentualności jest możliwość selekcji części niezręcznych dokumentów. W szczególnych przypadkach materiały otrzymają klauzulę tajności w trybie ochrony informacji niejawnych. Decyzja o utajnieniu części dokumentów leży w gestii prezesa IPN. Biorąc pod uwagę wartość zasobów ZZ IPN dla kształtowania się III RP, nakazem dziejowym powinna stać się sprawa pełnego ujawnienia dokumentacji umieszczonej w IPN.

III Rzeczpospolita, w której rozległe wpływy posiedli ludzie dawnego systemu zmarnowała szansę na dekomunizację i osądzenie komunistycznych oprawców. Pamiętajmy, że najbardziej donośne dokumenty, idąc przykładem Kiszczaka, komunistyczna wierchuszka przechowywała na własną rękę, wykorzystując posiadane materiały jako swoistą polisę na życie, biorąc pod uwagę możliwość wykorzystania kiedyś owych zdobyczy. Materiały ZZ IPN to teraz wyłącznie doskonałe pole popisu dla historyków i im należy pozostawić ocenę i wiarygodność archiwaliów zgromadzonych w ZZ IPN. Bez wątpienia jednak Polacy odnieśli moralne zwycięstwo nad pogrobowcami PZPR i jej służbami.