Minęło kilka dni zanim opadły emocje po najbardziej elektryzującym starciu piłkarskim na poziomie klubowym na świecie – El Clasico. Spotkanie to sprawiło, że oczy całego świata zwróciły się w kierunku Półwyspu Iberyjskiego, który na niecałe dwie godziny stał się mityczną areną walk gladiatorów. W artykule spróbuję odpowiedzieć Wam i sobie na pytanie: Skąd wziął się fenomen piłki nożnej? Przy okazji obalę kilka mitów, kilka potwierdzę i wysnuję przy tym kilka hipotez. Pamiętajcie, że będą to przemyślenia subiektywne, nie musicie się z nimi zgadzać, a jeśli artykuł sprawi, że sami się nad tym zastanowicie, to już będę miał poczucie spełnienia dziennikarskiej misji.

Dlaczego zdecydowana większość populacji oglądającej ten sport to mężczyźni? Odpowiedź wydaje się prosta i szablonowa. Gremium powiedziałoby, że to kwestia rywalizacji, utożsamiania się z konkretnym klubem, jego filozofią, stylem bycia, potrzebą przynależności. To chęć dostrzegania piękna w kontakcie z piłką, przewidywania ruchów przeciwnika, nietuzinkowych zagrań i rozstrzygnięć rodem z niedzielnych filmów familijnych. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Weźmy jednak pod uwagę dodatkowy czynnik. Pustą szufladkę w głowie mężczyzny, do której co jakiś czas lubi się schować. To tajemnicze miejsce nie jest kojarzone z analizą codzienności, przemyśleniami, chyba, że bierzemy pod uwagę rozważania związane stricte z wydarzeniami na boisku. Rozkład na czynniki pierwsze w stylu Jacka Gmocha. Faceci lubią czasem się w tej szufladce zamknąć. Co prawda ich głowy są pełne różnych szufladek, ale ta dedykowana jest nicości. Oglądanie piłki nożnej bardzo w tym pomaga. Można się na chwilę wyłączyć i nie przejmować niczym. Kobiety nie są tak skonstruowane. Zamiast szufladek, w ich głowach znajduje się sieć połączeń, które oddziałują na siebie w trybie ciągłej analizy. Oczywiście część płci pięknej interesuje się tym sportem biorąc pod uwagę aspekt piłkarski, stanowią jednak mały procent ogółu.

Dlaczego panie tak bardzo lubią piłkarzy? Oprócz walorów fizycznych, popularności i aspektów finansowych fakt, że są szanowani przez mężczyzn. Facetowi nie tak łatwo wprost powiedzieć, że szanuje ponad wszystko innego przedstawiciela swojego gatunku. Jeśli już to robi, kobieta dostrzega w jego idolu superbohatera. Umówmy się, nie wszyscy piłkarze na solidnym poziomie wyglądają jak Brad Pitt, za to większość  ich wybranek ma w sobie coś z Angeliny Jolie.

Dlaczego polska piłka klubowa wygląda jakby nie mogła dojść do siebie po ciężkiej kontuzji? Nie możemy nawet powiedzieć , że zostaliśmy w tyle za zachodem, w końcu wschodnie ligi jak chociażby rosyjska radzą sobie lepiej. Większość z nas jako pierwszy argument wymieni słabą kondycję finansową klubów. Następnie niski poziom szkolenia oraz brak warunków dla rozwoju młodzieży, kumoterstwo i korupcję. Wszystko się zgadza, ale co z mentalnością piłkarzy? Talent nie jest już jedynym czynnikiem który sprawia, że piłkarz będzie grał na najwyższym poziomie. Równie ważny jest profesjonalizm jednostki. Aby wznieść się na futbolowe wyżyny, młody adept piłkarski powinien mieć świadomość ogromu pracy, jaką ma do wykonania. To nie tylko litry potu wylewane na treningach, ale też ciągła walka poza nim. Walka z samym sobą. Okres dojrzewania, to przecież trudny moment. Młodemu chłopakowi uznawanemu za nadzieję futbolu ukazują się nowe możliwości, a głaskanie po głowie potęguje uczucie wyjątkowości. W otoczeniu piłkarza pojawiają się nowe, „interesujące” osoby, pieniądze i używki. Jeśli zabraknie w tym momencie mentora, „sodówka” uderza do głowy niczym samogon. Myśl, że aby stać się klasowym piłkarzem, trzeba wieść wręcz pustelniczy tryb życia, jest dla większości młokosów barierą nie do przeskoczenia. Ścisła dieta, prawidłowo ustawiony zegar biologiczny, wyeliminowanie używek, to tylko jedne z wyrzeczeń. Dodatkowo bycie „świeżakiem” w szatni nie pomaga. Wielu jest tam ogranych, doświadczonych wiekiem piłkarzy, którzy żyją w myśl zasady „nie pijesz, donosisz”. Mentalność iście z czasów, gdy powiedzenie to było najbardziej popularne. Spożywanie alkoholu i pochłaniane śmieciowego jedzenia w ilościach przekraczających pojęcie „raz na jakiś czas” przez piłkarzy to standard.

Jeśli myślicie, że sztab Adama Nawałki nie wiedział, co robią piłkarze w czasie wolnym od zajęć na zgrupowaniach reprezentacji, to już tłumaczę jak było. Afera z womitującym Łukaszem Teodorczykiem wyszła na jaw po słabym meczu Polaków z Kazachstanem. Przypadek? Nie, po prostu nie wyłącza się z kontaktu szafy grającej dopóki gra piękne piosenki. Nie twierdzę, że dzieję się tak tylko w Polsce. Pamiętacie tzw. „basen narodowy”? Konieczne było przełożenie meczu z Anglią ze względu na fatalne warunki pogodowe. Synowie Albionu na tym skorzystali i całą noc imprezowali w jednym z warszawskich hoteli, nie żałując przy tym wysokoprocentowych alkoholi i towarzystwa dam lekkich obyczajów. Wiele jest historii nie świadczących do końca o profesjonalizmie piłkarzy. Odsyłam do takich lektur jak „Szamo. Wszystko co wiedziałbyś o piłce nożnej gdyby  Cię nie oszukiwano”, „Kowal. Prawdziwa Historia”, czy „Stan Futbolu” (wszystkie pozycje pióra Krzysztofa Stanowskiego). Czyta się pięknie.

Biorąc pod uwagę korupcje, pewnie niejeden z Was obejrzał (i jeszcze obejrzy) mecz, którego wynik będzie komuś znany jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Jestem pewien, że proceder ten nie zakończył się na „Fryzjerze”. Kumoterstwo z kolei obecne jest już na najniższych piłkarskich szczeblach. Brałem niegdyś udział w turnieju o nazwie „Piłkarska Kadra Czeka”, na szczeblu wojewódzkim. Powołanie do reprezentacji otrzymał jeden piłkarz, który ani nie został wybrany zawodnikiem turnieju, ani nie zdobył tytułu króla strzelców. Szczerze mówiąc wyróżniał się jedynie tym, że jego trener znał kogo trzeba. Wniosek? Nawet profesjonalizm poparty talentem nie gwarantuje sukcesu.

Czy świat piłki nożnej jest takim, jakim go odbieramy? Niestety nie. Bardzo często idealizujemy graczy i ich postawy, kluby którym kibicujemy oraz ludzi powiązanych ze światem futbolu. Wynosimy na piedestał idoli których tak naprawdę nie znamy i kochamy kluby które bardziej niż piękno futbolu cenią grubość portfela. Ba, jesteśmy nawet skłonni płacić za ich oglądanie, albo tracić uzębienie gdy trafi się ku temu okazja. Myślimy, że jeśli piłkarz jest związany przez lata z konkretną drużyną, świadczy to o jego całkowitym oddaniu. Okazuje się jednak, że gracz na przykład boi się przenieść do innej ligi czy miasta, ale nie neguje przypisywanych mu cech, woli bowiem budować fałszywą legendę.

Najbardziej rozczarowała mnie postać Jana Tomaszewskiego, który zdawał się być antysystemowym białym krukiem. W swojej książce Szamotulski opowiada Stanowskiemu jak to Tomaszewski ostro krytykował Amicę Wronki, w której Szamotulski wówczas grał. Aby „ugłaskać” legendarnego polskiego golkipera, prezes Amici zaprosił go do Wronek, by poprowadził pokazowy trening bramkarski, co w oczach Szamo wyglądało iście groteskowo. Pokopali wspólnie piłkę, Tomaszewski otrzymał kilkadziesiąt tysięcy złotych i już nie mówił brzydko o klubie występującym wówczas w Ekstraklasie. Z resztą przejście z PiS-u do Platformy dobrze o nim nie świadczy. Mam na myśli oczywiście nagłą zmianę poglądów.

Zatrważający jest również sposób wypowiedzi piłkarzy i trenerów podczas wywiadów i konferencji prasowych. Nie macie wrażenia, że jest kilka wyuczonych formułek, którymi bardzo często posługują się ww. ludzie? I tak o to na konferencji możemy usłyszeć, że „zrobimy wszystko żeby zagrać dobry mecz”, „daliśmy z siebie maksimum”, „rywal postawił ciężkie warunki”, „postaramy się o trzy punkty”, „możemy być zadowoleni” i „kontrolowaliśmy sytuację na boisku”. Brak w tym wszystkim naturalności i improwizacji, której tak bardzo pragnie kibic. Z drugiej strony dziennikarze zapominają o swojej rzetelności, wypisując bzdury i podsycając notabene sprokurowane przez nich samych konflikty. Wyjątkowo silny wpływ dziennikarzy na futbol możemy zaobserwować w lidze hiszpańskiej, w której mają oni realny wpływ na decyzję na boisku i poza nim.

Reasumując, piłka nożna jak każda dyscyplina sportowa ma swoją ciemniejszą i jaśniejszą stronę. My, kibice, lubimy ją idealizować i nie możemy mieć do siebie z tego powodu pretensji. Z perspektywy czysto piłkarskiej, to sport piękny, oparty na rywalizacji, geniuszu poruszania się z futbolówką przy nodze, poświęcenia, walki oraz skrajnych emocji. Nie zaszkodzi jednak spojrzeć na nią nieco trzeźwiejszym okiem. „Nie wszystko złoto, co się świeci”.