2015 rok. Wybitny polski ekonomista (choć nie z wykształcenia) dzierży w dłoni młot (bez sierpa) i uderza w beton w okolicach Sejmu. Na betonie skrócone nazwy największych partii kraju znad Wisły. Antysystemowy początkujący lider młodziutkiej partii ma dość układów i rusza na Wiejską, by zmienić polską politykę na lepsze. Łza się w oku kręci na te wspomnienia. Ze śmiechu.

Informacja o odejściu z Nowoczesnej Ryszarda Petru mnie nie zaskoczyła. Odkąd gwardia Kasieński zdobyła partyjny tron, Ryś został kopnięty na aut. Trochę szkoda, bo z kapitanem Richardem u steru Nowoczesna wprowadziła powiew śmieszności do polityki. Petru pokazał, że zna się na wszystkim niczym bohaterowie programu „Matura to bzdura”. Co więcej, jego partnerka z Madery Joasia Schmidt też opuściła nowoczesny pokład. Na nim nie została również Aśka Scheuring-Wielgus. Ta ostatnia pewnie miała dość dyktatury kobiet.

„Petru jest geniuszem”

Główny założyciel Nowoczesnej już nie płynie donikąd z Kaśką, Kamilką i resztą gwardii. Nie rozwiązuje to problemów partii z długami. Petru w programie „Polityczne Graffiti” w Polsat News zdążył przyznać, że kłopoty finansowe nie są już jego problemem. Stwierdził, że dług Nowoczesnej będą musieli spłacić ci, co zostali w partii.

Niegdysiejszego samozwańczego „lidera opozycji” docenił jego polityczny rywal, Paweł Kukiz. Muzyk na antenie RMF FM nazwał Petru geniuszem, który wyszedł z partii z potężnymi długami i zostawił problemy finansowe Nowoczesnej Katarzynie Lubnauer.

Liberalni, społeczni, niebezpieczni

Rysiek i Aśki mają stworzyć nowy projekt. Schmidt podała już potencjalne nazwiska kandydatów na członków przyszłego ugrupowania. Przyznała, że chciałaby stworzyć nową siłę polityczną z takimi osobami, jak: Robert Biedroń, Barbara Nowacka, Joanna Scheuring-Wielgus, Ryszard Petru czy Krzysztof Mieszkowski.

Założyciel Nowoczesnej przygotowuje partię o profilu społeczno-liberalnym mającą promować przedsiębiorczość i niskie podatki. Bogaci mieliby nie dostawać 500+, a ci bardziej potrzebujący nadal otrzymywaliby finansową pomoc.

Majowe sondaże

9 maja. Sondaż IBRIS dla „Fakt.pl”. PiS wygrałoby wybory z poparciem rzędu 36,9 procent. Koalicja Obywatelska (sojusz Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej) mogłaby liczyć na 33,4 procent poparcia.

Dwa dni później Instytut Badań Rynkowych i Społecznych publikuje wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”. Tradycyjnie największym poparciem cieszy się partia Jarosława Kaczyńskiego (37,6%). PO notuje wynik 27,3%, a chęć głosowania na Nowoczesną wykazuje tylko 2,9% ankietowanych.

Tego samego dnia został opublikowany wynik sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Wiadomości” TVP 1. Ogłoszono, że PiS nadal odjeżdża konkurencji. 43% respondentów wskazało partię władzy, 20% Platformę Obywatelską, a Nowoczesną – 6%.

16 maja pojawia się sondaż przeprowadzony przez pracownię Estymator dla portalu DoRzeczy.pl. I jest on katastrofalny dla partii Lubnauer. Nowoczesna zajęła w nim dopiero szóste miejsce. Wyprzedziły ją: PiS (40,8%) i PO (28,3%), ale również: Kukiz’15 (9,8%), Sojusz Lewicy Demokratycznej (9,7%) oraz Polskie Stronnictwo Ludowe (5,7%). Czwarta siła obecnej kadencji Sejmu nie otrzymałaby nawet subwencji, osiągając wynik 2,3%.

Na lewo od Platformy

Pewne jest , że postnowocześni coś knują. Kiedy grunt pali się pod nogami, nie można stać bezczynnie. Ryś Osłem nie jest i zdążył już odrzucić wyciągniętą dłoń Shreka z Platformy. Tylko czy ktoś jeszcze traktuje Petru poważnie? Jeśli projekt okaże się nie tylko domysłami medialnymi, wówczas być może partyjny beton będzie kruszył już najsłynniejszy polski gej-prezydent. Albo Basia Nowacka. To jednak ewentualna przyszłość, przyszłość ani ciemna, ani jasna. Co najwyżej tęczowa. I w niej ekonomista Ryszard niekoniecznie będzie grał pierwsze skrzypce. Kto by nie stanął na czele takiego ugrupowania, będzie próbował przekonać między innymi lewicowy elektorat. Elektorat, o który już walczy Adrian Zandberg Razem ze swoją partią, a także niezatapialne (i ostatnio rosnące w siłę) SLD.

A Nowoczesna? Bez Ryszarda i Joann Dwóch partia się nadal sypie i kruszy. Nawet sojusz gwardii Kaśki Lubnauer z Platformą może okazać się jedynie gwoździem do trumny. Tak jak dziś Jarosław Gowin czy Zbigniew Ziobro są przez przeciętnych zjadaczy chleba kojarzeni jako członkowie PiS, tak Lubnauer, Kamila Gasiuk-Pihowicz czy Piotr Misiło mogą być z czasem postrzegani jako posłowie Platformy Obywatelskiej. A wtedy Nowoczesnej (PO)sypanie stanie się faktem.