Ponad sto lat minęło od publikacji “Myśli nowoczesnego Polaka” – najwybitniejszego zbioru rozważań Romana Dmowskiego na temat polityki, historii i narodu. U progu XX wieku niemal każdy czytelnik zgadzał się co do celności diagnoz postawionych w tekście przez autora, jednak nikt nie mógłby przypuszczać jak długotrwałymi owe diagnozy się okażą. Istnieje bowiem mentalna składowa towarzysząca naszemu narodowemu charakterowi od zarania jego dziejów, cząstka, która na przestrzeni lat stała się zbyt naturalną, a przez to – niedostrzegalną. Bierność, bo o niej mowa, jest gangreną przetaczającą się przez polski organizm i osłabiającą go od wielu pokoleń. Pora włożyć chirurgiczne rękawice i pozbyć się tej wady z naszych charakterów raz na zawsze. Nie można zwlekać!

Rozpoznanie

Zanim podejmiemy jakiekolwiek środki zapobiegawcze, należy wnikliwie zbadać przyczyny choroby. Żadnemu z nas zapewne nie uszło uwadze, iż Roman Dmowski żył w zupełnie innych realiach, w których sytuacja polityczna i społeczna Polski odbiegała od tej, w jakiej przyszło nam żyć obecnie. Twórca endecji słusznie zakładał, że brak mieszczaństwa w polskiej strukturze narodowej przyczynił się do zaniku cech warunkujących przetrwanie – zaradności, pracowitości, samodoskonalenia. Zarówno szlachta oraz jej pyszna spadkobierczyni, czyli arystokracja, a także chłopi i warstwy najniższe, nie potrafili wykrzesać z siebie iskierki pracy z własnej woli. Chłop polski, przyzwyczajony do uległości i służby robił to, co musiał. Szlachcic/arystokrata z kolei wymagał od innych, chełpiąc się przy tym własnym pochodzeniem. Jedyna alternatywa – mieszczaństwo, rzemieślnicy, kupcy, straganiarze, słowem: klasa średnia, zdominowana została przez “element żydowski” będący częścią polskiej mozaiki etnicznej. Nie powinno zatem dziwić, że naród mniej utożsamiający się z polską kulturą nie będzie o tę kulturę walczył i poświęcał swojego życia w obronie wartości, w których nie został wychowany. Powstania i działalność niepodległościowa spadały na barki najbardziej aktywnej młodzieży, która nie widząc wsparcia wśród starszyzny, sama traciła po czasie zapał. Dmowski wskazywał również na demoralizujące wychowanie młodzieży polskiej, która zamiast być uczona walki o swoje, dorasta w poczuciu oczekiwania na to, co jej się “naturalnie” należy. Wolność przyszła do nas praktycznie sama, gdy ziściło się niemożliwe tzn. wszyscy dawni zaborcy rzucili się sobie do gardeł w czasie I wojny światowej.

Rozkwit aktywizmu społecznego, szerzenie patriotycznych postaw i praca na rzecz Polski miały się lepiej w czasach II Rzeczypospolitej, jednak jak dobrze wiemy, historia owej trwała za krótko, by tamte wzorce przetrwały próbę czasu. Po uzyskaniu niepodległości w 1918 roku i jej obronie dwa lata później, zakładano pozytywny rozwój wydarzeń i rozpoczęto odbudowę kraju. Pomimo licznych niesnasek i politycznych konfliktów, Polacy zdążyli wychować pokolenie ludzi młodych, którzy byliby w stanie ponieść dalej sztandar odpowiedzialności za dobro Polski. Los mimo to okazał się okrutny i doświadczywszy piekła drugiej wojny światowej, młodzież nie mogła podtrzymywać jakichkolwiek wartości. Wraz z wkroczeniem czerwonego okupanta poddała się nowej propagandzie, chcąc żyć we względnym spokoju. Natomiast elita intelektualna i polityczna, która mogłaby stanowić drogowskaz dla młodych Polaków, leżała martwa w syberyjskich tajgach, katyńskich dołach, spalona w obozowych piecach lub rozstrzelana w niewiadomych nikomu zakątkach Generalnej Guberni. Nadeszła pora komunizmu.

Piętno okresu PRL-u tkwi nadal w postawie naszych rodziców lub dziadków, którzy dorastali w tych całkowicie odmiennych realiach. Były to czasy, gdzie każdy miał pracę, nawet gdy pracy nie miał i posiadał pieniądze, których w istocie nie mógł sensownie wydać. Nikomu nie brakowało dachu nad głową, a państwowe przydziały, mimo, że skromne, nie pozwalały umrzeć śmiercią głodową. W warunkach zapewnienia niezbędnego minimum, przy najmniejszym wysiłku i przy braku sprzeciwu wobec władz, można było dotrwać starości. “Osiem godzin, pięć dni w tygodniu – to twój jedyny obowiązek. Nie podnoś głowy, nie wychylaj się, nie dyskutuj, nawet jeśli coś ci się nie podoba. Najlepiej zajmij się prostym, robotniczym zawodem, bo nie potrzebujemy zbyt wielu intelektualistów, zwłaszcza tych humanistycznych” – tak w skrócie mógłbym określić postawę tamtych władz. Ciężko w takich czasach wymagać, by z szarej masy, w jaką chciano zamienić polskie społeczeństwo, poza pewnymi jednostkami, wybiło się pragnące zmian pokolenie. Oczywiście dochodziło do strajków i protestów w roku 56, 68, 70, 76, 79 itd. jednak nie były to wystąpienia masowe. Wystarczy natomiast zobaczyć, ile milionów Polaków należało do PZPR, czym chciało zapewnić sobie lepszą egzystencję. Zmiany polityczne przyszły same, gdy radziecki kolos zaczął się chwiać. Nie była to zasługa jakiegokolwiek czynnika wewnętrznego, bo wszystko działo się od zewnątrz.

Czym żyjemy współcześnie?

Przed pokoleniem wychowanym w wolnej Polsce (wbrew jakimkolwiek teoriom, będę ją tak nazywał) stoi olbrzymie wyzwanie. Żyjemy bowiem w czasach powszechnej komercjalizacji, cyfryzacji i materializacji. Wartości słabną, a w serca wkrada się wszędobylski egoizm. Nie posiadamy tradycji odpowiedzialności społecznej ani demokratycznej ciągłości, by móc, tak jak Szwajcarzy decydować wspólnie o dobru państwa. Nie jesteśmy zahartowani w pracy, nie oddajemy się obowiązkom w takim stopniu, w jakim robią to Japończycy. Doświadczenia pokoleń poprzednich nie wpłynęły na poprawę naszej sytuacji, a obecna polityka w wykonaniu jakiejkolwiek z partii nie zapowiada nadejścia zmian. Jałmużna pod postacią programu 500+ znakomicie pełni rolę marchewki dla każdego wyborcy, który uważa, że otrzyma “darmowe” pieniądze. O wiele lepiej jest rozłożyć ręce w oczekiwaniu na dar “z góry”, niż samemu chwycić za ster własnego losu i spróbować się rozwijać. Jednakże gdy przyjdzie do pomocy bliźniemu, zasłonimy się czymkolwiek, byle nie marnować czasu na kogoś, komu się nie powiodło. Zamiast pobudzać ludzkie serca, próbuje się obciążyć państwo polskie utrzymaniem najbiedniejszych, co nigdy nie ma szans kończyć się dobrze. Wystarczy przywołać znakomity pomysł znakomitego publicysty, pana chcącego “ustawą znieść ubóstwo”.

Polityka jest niczym, przy zjawisku, które określiłbym, idąc za słowem Daniela Friberga, metapolityką[1]. W myśl niej, istnieje w społeczeństwie mentalne przyzwolenie na dane zachowania władz. Owe przyzwolenie jest sumą historycznych i kulturowych przemian, jakie miały miejsce w danym narodzie. Innymi słowy: jeśli zostaniemy wychowani w duchu poszukiwania atencji, egoizmu, chciwości, neoliberalnej indywidualności, to będziemy popierać i głosować na ludzi, którzy powyższe postulaty uosabiają. To dzięki podobnemu niepisanemu konsensusowi społecznemu rewolucja komunistyczna powiodła się w Rosji, z kolei we Włoszech poniosła klęskę, co trafnie zauważył Antonio Gramsci w swoich więziennych pismach[2].

Co możesz zrobić dla innych?

Procesowi bierności sprzyja panujący w większej części świata konsumpcjonizm, który na pierwszym miejscu stawia potrzeby jednostki. Jesteśmy bierni wobec otoczenia, skupiając się na własnych łaknieniach i celach. Interes narodu znaczy coraz mniej w świecie codziennych promocji i wyprzedaży. A przecież tuż pod naszymi nosami walczą o swoje przetrwanie ludzie sprzedający na ulicy kwiaty, kanapki, używane książki, owoce i warzywa. Pomyśleliście o nich przed wejściem do galerii handlowej? Powoli zbliża się zima, zatem, śladem akcji Szturmowców[3], (do zapoznania się z którą serdecznie zapraszam) warto by było kupić takim osobom ciepłą kawę, gdyż sami nie mogą opuścić stanowiska ze swoim towarem. W niemal każdym mieście i miasteczku żyją ostatni kombatanci II wojny światowej. Być może potrzebują wsparcia? Wszelkie stowarzyszenia kombatanckie podziękują za pomoc, a ich odnalezienie w wyszukiwarce to kwestia sekund. Podałem tylko dwa przykłady, a istnieją jeszcze domy dziecka, domy seniora, schroniska dla zwierząt…

Zatem na co czekasz? Nie podoba ci się znieczulica społeczna? Pomóż bezdomnemu, dając mu coś do jedzenia lub okrycia, wskaż drogę zagubionemu turyście, zostań wolontariuszem na zbiórkach żywności, pomagaj w domach opieki, na ulicach, w przytułkach. Bądź najlepszą wersją siebie i otwórz oczy na to, co dzieje się tuż obok. Być może nie zmienisz świata, ale próbować warto. A co, jeśli będziesz pierwszą kostką domina?

Przez zwycięstwo w sobie…

Do zwycięstwa w narodzie! Nie możesz znieść głupoty “lewaków” w internecie? Nie pluj jadem w sieci, bo w większości przypadków zmarnujesz czas sobie i oponentowi. Chwyć za literaturę, przeanalizuj obcy tobie punkt widzenia; na miejsce emocji wstaw chłodną, bezlitosną logikę, zbierz argumenty i umiejętnie nimi rozporządzaj. Wzbudzaj respekt swoją wiedzą, głupotę innych przemilcz. Nabierz świadomości i odpowiedzialności za naród, którego częścią jesteś. Obywatel bierny to obywatel martwy. Akceptując los, na jaki skazuje cię władza wszelkiej maści, i z którą się nie utożsamiasz, stajesz się niewolnikiem.

Nosimy w sobie przykrą kulminację cech warunkujących od ponad wieku bierność polskiego narodu. Możemy przerwać to błędne koło i stać się aktywnym społeczeństwem.  Bo kto jak nie my – młodzi Polacy, jesteśmy w stanie sprzeciwić się panującemu układowi. Tylko żmudną i szlachetną pracą damy przykład pozostałym.

[1] Friberg, Daniel. 2017. Powrót prawdziwej prawicy. Warszawa: Wydawnictwo Capital

[2] Gramsci, Antonio. 2010. Prison Notebooks. Londyn: University Press Group

[3] https://www.facebook.com/SzturmowcyPolska/posts/1792894927675956