Co roku, 14 czerwca, obchodzony jest Światowy Dzień Krwiodawcy. Ludzie dobrowolnie oddający krew uratowali życie wielkiej liczbie żołnierzy i cywilów podczas obu wojen światowych i także dzisiaj ratują miliony ludzi na całym świecie. Niestety świadomość społeczeństwa o krwiodawstwie i krwiolecznictwie wciąż jest niewielka.

Pierwszym znanym zabiegiem wymiany krwi, jest nieudana próba uratowania życia papieża Innocentego VIII w 1492 roku.[1] Rezultat nie dziwi, gdyż ówczesna wiedza na temat ludzkiego układu krążenia była znikoma i aż do XVII wieku opierała się na nieprecyzyjnym modelu stworzonym przez rzymskiego lekarza Galena. Jego praca posłużyła polskiemu uczonemu Józefowi Strusiowi do przedstawienia w 1555 roku, pierwszego na świecie graficznego zapisu tętna. Już wtedy uznano, że badanie pulsu jest jedną z najważniejszych metod diagnostycznych.

W 1628 roku William Harvey udowodnił, że tętno jest wynikiem pracy serca. Dowiódł również, że ilość krwi w organizmie jest stała, zastawki żylne zapobiegają się jej cofaniu, a sam układ krążenia jest zamknięty. W 1651 roku wprowadził do żył człowieka substancje z zewnątrz. Dziesięć lat później, Marcello Malpighi odkrył naczynia włosowate, dając początek opracowywaniu metod leczenia za pomocą krwi (i leków) podawanej dożylnie.[2] Udane doświadczenia na zwierzętach przyśpieszyły możliwość przetaczania jej ludziom.

Pierwszą transfuzję krwi przeprowadził paryżanin prof. Jean Baptiste Denis, ratując życie piętnastoletniemu chłopcu. Niestety kolejne próby przyniosły różne rezultaty i politycy wielu krajów Europy prawnie zakazali stosowania zabiegu.[3] W rezultacie, w XVIII wieku badania nad transfuzją nie budziły większego zainteresowania (choć jej tajniki zgłębiał m.in. Darwin).

W kolejnym wieku niemiecki chirurg Karl Ferdinand von Graefe skonstruował pierwszy na świecie aparat do transfuzji bezpośredniej. Wówczas też John Laecock napisał pracę doktorską, w której zalecał wymianę krwi, jako metodę leczniczą przy krwotokach. Za sprawą lekarza Rafała Józefa Czerniakowskiego (ojca polskiej chirurgii), po raz pierwszy wspomniano o niej w naszym kraju. Anglik James Blundell opisał m.in. rezultaty doświadczeń nad krzepnięciem krwi. Uznał, że krew ludzka jest najlepsza do przelewania ludziom.[4]

Jako pierwszy w XIX wieku krew przetoczył uczeń von Graefego, Polak Ludwik Bierkowski. Jego artykuły w tym zakresie były skarbnicą wiedzy (opisał m.in. konstrukcję najnowocześniejszego aparatu jego autorstwa). Postępy w transfuzji krwi i infuzji płynów skutecznie zwalczały wówczas panujące pandemie cholery i przywracały zdrowie ludziom w wielu innych przypadkach.

Prawdziwy przełom nastąpił w 1900 roku, gdy Karl Landsteiner odkrył grupy krwi (40 lat później wraz z Alexandrem Wienerem z kolei czynnik Rh). W 1910 Niemiec Emil von Dungern i Polak Ludwik Hirszfeld wyróżnili cztery odmiany: A, B, 0, AB. Podział wkrótce przyjęto na całym  świecie. Niestety, jeszcze w trakcie I wojny światowej, badanie grupy krwi pacjentów było dobrem luksusowym. Zmieniło się to w 1917 roku, gdy major armii USA Roger Lee ogłosił minimalną procedurę zgodności – badanie sprawdzające, czy krew biorcy i dawcy po zmieszaniu nie ulega tzw. aglutynacji.[5]

Po odzyskaniu niepodległości, powstały w Polsce organizacje humanitarne, takie jak Polski Czerwony Krzyż. PCK wspomagało m.in. chirurga Tadeusza Sokołowskiego, propagującego honorowe krwiodawstwo. W 1935 roku powstał pierwszy w Polsce Instytut Przetaczania Krwi.[6]

Przed wybuchem II wojny światowej kapitan Levittoux przedstawił plan stworzenia m.in. czołówek hematologicznych, umieszczanych w pasie przyfrontowym. Podkreślał duże znaczenie krwi konserwowanej w wojennych działaniach, licząc głównie na ofiarność kobiet.

Istotnie, podczas kampanii wrześniowej nawoływano przede wszystkim zdrowe kobiety w wieku 20-40 lat do donacji. Konserwowaną krew szybko zużyto i zapotrzebowanie uzyskiwano wyłącznie od zgłaszających się dawców. Dzięki skutecznemu uświadomieniu społeczeństwa w zakresie krwiodawstwa nie brakowało jej do leczenia. Odczuwano natomiast niedostatek sprzętu i personelu medycznego. Podczas całej wojny, we wszystkich armiach, przetoczono łącznie 10 000 000 litrów krwi i przeprowadzono dwukrotnie więcej transfuzji, ratując tym samym życie niezliczonej liczbie ludzi.[7]

W czasie PRL-u krwiodawstwo wykorzystano w celach politycznej propagandy. Niszczono dorobek polskich naukowców i promowano „nowy wizerunek krwiodawcy”: człowieka klasowo i moralnie odpowiedniego. Po skrytykowaniu dotychczasowej organizacji przedsięwzięcia, w 1951 roku powołano do życia Instytut Hematologii i Krwiodawstwa w Warszawie, który uregulował działania w tym zakresie.[8]

Współcześnie stosuje się wysokie standardy gwarantujące bezpieczne i dogodne warunki donacji. Poprzez program zarządzania krwią pacjenta, dąży się do racjonalizacji i optymalizacji przetaczania i zastosowania krwi. Założeniem programu jest uznanie, że „krew jest najcenniejszym zasobem” pacjenta – to jemu umożliwia powrót do życia, ale wyłącznie dzięki ofiarności innych ludzi.

W Polsce większość płynu pochodzi od honorowych dawców i trafia do 80% polskich szpitali, w których rocznie przetacza się ok. 1,5 mln jednostek krwi i jej składników. Niestety ze względu na zmiany demograficzne, emigrację młodych ludzi, współczesne tempo życia i czynniki wpływające na ludzkie zdrowie, przy jednoczesnym rozwoju medycyny oraz metod leczenia i terapii, coraz dotkliwsze są braki w magazynach. Centra wciąż odczuwają okresowe i regionalne niedobory poszczególnych grup krwi i ok. 70% z nich nie jest w stanie w pełni realizować zamówień. Biorąc pod uwagę, że krew i jej składniki są jednymi z najczęściej stosowanych środków leczniczych m.in. do zwalczania infekcji, dochodzenia rannych do zdrowia, leczenia ciężkich poparzeń, anemii, raka, urazów oraz operacji na otwartym sercu, sytuacja w niektórych przypadkach bywa tragiczna. Nie ma substytutu tej mieszaniny, dlatego tak ważną rolę pełni jej dobrowolne oddawanie.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) postuluje, aby każdy kraj dążył do osiągnięcia pełnego 100% nieodpłatnego, honorowego krwiodawstwa. Jest ono daleko bezpieczniejsze niż krwiodawstwo płatne, ponieważ honorowi dawcy są pozytywnie motywowani do donacji i wykazują mniejsze ryzyko przeniesienia zakaźnych czynników chorobotwórczych w pobranej od nich krwi na biorców.[9]

W tym celu od 2004 roku corocznie 14 czerwca (w dzień urodzin Karla Landsteinera) obchodzimy Światowy Dzień Krwiodawcy. Wydarzenie ma na celu zarówno podziękowanie zaangażowanym uczestnikom, jak i zwiększenie świadomości społecznej w zakresie regularnego oddawania krwi. Kampanii towarzyszy przywoływanie historii konkretnych osób, którym uratowano życie dzięki ofiarności ludzi.

Muzyk Paweł Ciesielski, zaraził się żółtaczką typu C i niezbędny okazał się przeszczep wątroby. Rok po operacji, podczas biopsji krew dostała się do układu pokarmowego i mężczyzna znalazł się w stanie krytycznym. Wielokrotne transfuzje unormowały stan i uratowały mu życie.[10]

Przypadek 81-letniego Australijczyka Jamesa Harrisona jest jeszcze ciekawszy. Harrison jest posiadaczem unikatowej krwi z rzadkimi przeciwciałami. Według szacunków Australijskiego Czerwonego Krzyża, oddając przez 60 lat krew, uratował życie 2,4 miliona dzieci. Jego zaangażowanie zaczęło się wieku 14 lat, tuż po operacji usunięcia płuca, podczas której to jemu przetoczono krew i uratowano życie.[11]

W Polsce w promowanie krwiodawstwa angażują się różne organizacje, m.in. PCK, Caritas, Stowarzyszenie Honorowych Dawców Krwi, a także środowiska katolickie, samorządowe, pozarządowe, firmy, media, szkoły i uczelnie. Prowadzone są liczne akcje o zasięgu ogólnokrajowym m.in. Motoserce, Wampiriada oraz podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sam także angażuję się w co trzymiesięczną Ogólnopolską Akcję Oddawania Krwi, organizowaną przez Ligę Zwyczajnych Gentlemanów.

Procedura donacji jest dość prosta, choć wymaga pewnej dawki wiedzy. Krwiodawcom przysługuje ulga podatkowa i zwolnienie lekarskie na dzień wizyty. Krew można oddawać 6 razy w roku w przypadku mężczyzn i 4 razy w roku w przypadku kobiet. Udając się do Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa należy być wypoczętym i w pełni zdrowym. Istotna jest nasza dieta dzień przed donacją: zbyt tłuste lub też zbyt małe posiłki odzwierciedlają się na zawartości pewnych elementów odżywczych, lub ich braku we krwi, a więc jej jakości. Alkohol jest wówczas całkowicie zakazany. Przed wizytą powinniśmy zjeść lekki posiłek (np. pieczywo, chuda wędlina, ser biały, dżem), wypić 0,5l wody, soku lub herbaty oraz ograniczyć co najmniej na 2 godziny palenie papierosów. W centrum personel odpowiednio się nami zaopiekuje. Po całej procedurze, oprócz satysfakcji zostaniemy obdarowani czekoladami.

Wystarczy jedna godzina, którą poświęcisz na oddanie krwi, a możesz uratować komuś życie.

[1] R. Paliga, Krwiolecznictwo i krwiodawstwo w medycynie polskiej XIX i XX wieku (1830-1951). Od powstania listopadowego do utworzenia Instytutu Hematologii, Zielona Góra: Uniwersytet Zielonogórski, 2014, s. 14.

[2] Tamże, s. 15-17.

[3] Tamże, s. 19.

[4] Tamże, s. 24-27.

[5] Tamże, s. 139.

[6] Tamże, s.154-156.

[7] Tamże, s. 208-231.

[8] Tamże, s. 237-241.

[9] Funkcjonowanie systemu krwiodawstwa i krwiolecznictwa, s.21, https://www.nik.gov.pl/plik/id,7750,vp,9713.pdf 

[10] Świat Dawcy, s.14-15, http://www.krwiodawstwo.pl/files/kwartalnik/wiosna_25_2016.pdf_94017.pdf

[11] Przez 60 lat co tydzień oddawał krew. Ocalił życie milionów dzieci. https://dzienniknaukowy.pl/czlowiek/przez-60-lat-co-tydzien-oddawal-krew-ocalil-zycie-milionow-dzieci