Tegoroczny Marsz Niepodległości po raz kolejny okazał się znakomitą wizytówką polskiego patriotyzmu. Umiłowanie ojczyzny, przywiązania do wiary katolickiej i naszej narodowej tradycji demonstrowane przez Polaków 11 listopada stały się solą w oku dla środowisk liberalno-lewicowych. ,,Gazeta Wyborcza” et consortes, od lat bezskutecznie tropiące w Polsce antysemityzm i faszyzm, podjęły gargantuiczną nagonkę na Marsz Niepodległości. Frekwencyjny sukces Marszu Niepodległości jednak nie powinien przysłonić śmiertelnej choroby trawiącej polskich narodowców.

Liczba 60 tysięcy uczestników Marszu Niepodległości może robić wrażenie i budzić powszechny respekt. Pojedyncze incydenty i naganną wypowiedz rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej o ,,separatyzmie rasowym” , mimo, że natychmiastowo potępione przez całą prawicę, ochoczo podchwyciły liberalne media. Lotem błyskawicy narracja o marszu polskich faszystów i rasistów zagościła także w zachodniej prasie. Co gorsza sprawa rzekomego ,,marszu faszystów” padła w Parlamencie Europejskim podczas debaty o stanie demokracji w Polsce. Ku naszemu przerażeniu niektórzy członkowie Parlamentu Europejskiego liberalnej proweniencji, ewidentnie cierpiący na polonofobie wierzą w brednie rozsyłane w świat przez Platformę Obywatelską i sprzyjające jej media. Posłowie opozycji przekroczyli rubikon. Mamy do czynienia już nie tylko z opętaną nienawiścią do PiS opozycją, lecz z jawną zdradą narodowych interesów. Taktyka ,,spalonej ziemi” na długo odbije się czkawką opozycji. Polacy nie przywykli przebaczać jurgieltnikom i narodowym apostatom. Kłamstwa produkowane przez organ Adama Michnika, a powielane przez zachodnie media rzucają się cieniem na wizerunku Polski. Jak mamy walczyć z permanentnie używanymi określeniami ,,polskie obozy koncentracyjne” itp. jeśli nawet nasi rodacy sami szkalują własne państwo i umacniają stereotypowy odbiór Polaków przez zachodnie społeczeństwa. Nie będzie chyba również przesadnym stwierdzenie, że w otoczeniu Michnika przesiąkniętym do cna obsesją tropienia w Polsce antysemityzmu i faszyzmu trzeźwe oceny prawdziwego obrazu sytuacji są już praktycznie niemożliwe.

Oczywiście polscy Narodowcy dalecy są od ideału. Pośród nich zdarzają się jednostki nieodpowiedzialne, luźno z nimi powiązane, szermujące skandalicznymi hasłami. Przykre, że epigoni Dmowskiego w pocie czoła pracują, by odczepić od siebie łatki ksenofobów, antysemitów i faszystów, a jeden baner niweczy ich wielomiesięczny wysiłek. Współczesny polski obóz narodowy podzielony jest jak nigdy. Prawdziwą ekwilibrystyką jest wymienienie wszystkich odłamów i frakcji. Na marginesie dodajmy tylko, że w rocznicę odzyskania niepodległości pod auspicjami Mariana Kowalskiego i pastora Chojeckiego pojawiła się kolejna grupa: Ruch 11 listopada. Natomiast swoją przygodę z klubem Kukiz15 zakończyła już większość posłów wywodzących się z ruchu narodowego.

Hasła propagowane przez sterników Obozu Narodowego wydają się nośne społeczne. Ostry sprzeciw przeciwko imigrantom, nacjonalizacja gospodarki i obrona konserwatywnych wartości na pierwszy rzut oka może kusić potencjalnych wyborców. Jednak narosłe latami uprzedzenia, straszenie narodowcami w kominiarkach przez liberalne media oraz przejęciem części haseł przez Prawo i Sprawiedliwość skazuje nieuchronnie Narodowców na długie dryfowanie na obrzeżach sondaży. Choć daleko również jest do spełnienia snów ,,Gazety Wyborczej” i wyrugowaniu Narodowców z przestrzeni publicznej poprzez delegalizację Marszu Niepodległości, Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Szeroko pojętemu ruchowi narodowego brakuje kogoś kto wzorem Jarosława Kaczyńskiego u progu XXI wieku potrafiłby zjednoczyć rozparcelowaną centro-prawicę i narzucić lewicy swoje zasady gry.