Polska opozycja pod płaszczykiem działań w interesie państwa prowadzi bardzo ryzykowną grę. Bezkrytycznie popierając przyjęcie ,,uchodźców”, wprowadzenie ewentualnych sankcji przez Komisję Europejską wobec Polski i dewaluując znaczenie wizyty Donalda Trumpa w praktyce skazuje się na marsz na margines polskiego życia politycznego. Patriotyzm ,,totalnej” opozycji, ochoczo wspieranej z Brukseli przez Donalda Tuska, zastygł w oportunizmie, a odzyskanie władzy za wszelką cenę przysłania Grzegorzowi Schetynie i jego kamaryli jakiekolwiek widoki na powodzenie.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości popełnia sporo wizerunkowych wpadek, jednak lotem błyskawicy z pomocą przychodzą mu politycy Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej ze swoimi programowymi nowinkami. Większość polskiego społeczeństwa sprzeciwia się relokacji 7 tysięcy uchodźców w naszym kraju. Nastroje społeczne nie stanowią jakiegokolwiek probierza i drogowskazu dla opozycji, ślepo podążającej za dyrektywami unijnych mędrców. Lider PO miota się od ściany do ściany, raz po raz zmieniając podejście do uchodźców, tonąc w zawiłościach interpretacji programu własnej partii. Swoją szansę w pozbawieniu PiS władzy, opozycja upatruje w rozpętaniu antyrządowej histerii i wytworzeniu absurdalnej atmosfery prześladowań przez okrutny reżim gabinetu Beaty Szydło, sterowanej przez Jarosława Kaczyńskiego. Próba ,,pospolitego ruszenia” jawi się jako kolejny krzyk rozpaczy odstawionych przez wyborców na boczny tor postkomunistycznych elit.

Najświeższym przykładem zdziczenia polskiej opozycji jest kontestowanie wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w naszym kraju. Donald Trump swoją efektowną przemową na placu Krasińskich z licznymi rozpalającymi wyobraźnię historycznymi paralelami zawładnął umysłami Polaków. Przyjazd prezydenta największego mocarstwa świata to niewątpliwie wizerunkowy sukces partii rządzącej, zapewne rzutujący na przyszłe sondaże. W parze z płomienną przemową powinny wkrótce przyjść także czyny. Zakup w korzystnej cenie rakiet Patriot i podkreślenie art. 5 NATO o wzajemnej obronie. Bardziej odległa wydaje się natomiast kwestia kupna amerykańskiego gazu, który pozwoliłby uniezależnić się od rosyjskich źródeł, lecz mocną zaporą jest jego wysoka cena. Bez cienia wątpliwości należy między bajki należy włożyć rojenia moralnych autorytetów opozycji o izolacji Polski na arenie międzynarodowej.

Polska opozycja, bezwładnie krocząc za głosem decydentów UE, dobitnie pokazuje, że nie rozumie własnego narodu. Rządzona przez Prawo i Sprawiedliwość Polska jest solą w oku liberalnych europejskich kręgów. Twardo stąpający po ziemi Polacy odrzucają wszelakie mrzonki liderów UE o zacieśnieniu kształtu europejskiego projektu. Odrzuca nas na samą myśl o powiększeniu władzy europejskich biurokratów. Z kolei UE oskarża nas o łamanie demokratycznych standardów i zmierzanie w stronę autorytaryzmu. Liderzy UE ośmielają się pouczać Polaków, podczas gdy nie potrafią się uporać z kryzysem imigracyjnym, a nawet z hordami skrajnej lewicy w Hamburgu w czasie szczytu G-20.

Platforma Obywatelska próbuje powielać grudniowe schematy blokowania Sejmu i mobilizacji wszystkich przeciwników Prawa i Sprawiedliwości, a partia Ryszarda Petru posunęła się jeszcze dalej prosząc w liście do zachodnich polityków o przybycie do naszego kraju i wsparcie w dziele ratowania polskiej demokracji. Cóż, jakkolwiek groteskowo brzmią apele Nowoczesnej są groźne dla Polski i świadczą o tym, że część naszych elit politycznych nie pozbyła się wasalnych postaw rodem z czasów rządów Donalda Tuska wobec zachodnich mocarstw. Można mieć wiele zastrzeżeń do zmian w sądownictwie proponowanych przez PiS, jednak jawne nawoływanie buntu przeciwko legalnie wybranej władzy i eskalowanie ulicznych konfliktów to destabilizowanie państwa i działanie na jego szkodę.