W czasie kampanii parlamentarnej wszystkie ogólnopolskie komitety wyborcze zostały zmuszone do zajęcia stanowiska w sprawie systemu emerytalnego. Jak w wielu sprawach Platforma była dumna ze swoich osiągnięć i broniła obecnego status quo. Prawo i Sprawiedliwość nawiązało natomiast do obietnicy z kampanii prezydenckiej. Andrzej Duda wraz z Solidarnością obiecał powrotne obniżenie wieku emerytalnego. Podobne do siebie rozwiązania zaproponowali PSL, Kukiz ’15 oraz Nowoczesna. Sam system emerytalny miał się opierać na tzw. emeryturze obywatelskiej, czyli równym, niskim świadczeniu emerytalnym dla wszystkich. Każda z tych propozycji różniła się jednak, jeśli chodzi o szczegóły dodatkowych filarów. Oczywiście był jeszcze KORWiN, który proponował całkowitą likwidację systemu emerytalnego w myśl zasady “każdy jest kowalem własnego losu”. Dlaczego o tym wspominam?

W Parlamencie kilka dni temu uchwalona została ustawa obniżająca wiek emerytalny, wynikająca z realizacji obietnic wyborczych, zarówno Andrzeja Dudy jak i samego PiS-u. Koalicja rządząca z dumą ogłosiła sukces odwrócenia “szkodliwej” reformy Platformy Obywatelskiej. Niestety, politycy oraz wiodące media uważają, że dzięki tym zmianom temat systemu emerytalnego w tej kadencji można uznać za zakończony. Nic bardziej mylnego.

Wielu ekspertów jest przekonanych, że nasz system emerytalny chyli się ku upadkowi. Ugrupowania, które wiedziały o tym w czasie kampanii, w tym momencie schowały głowę w piasek. Tym samym oddały pole partiom, których jedynym celem jest to, żeby zniechęcić wyborców do swoich przeciwników. Doszliśmy do momentu, w którym szeroka i kompleksowa reforma systemu emerytalnego musi zostać wyłączona z bieżącej polityki. Wszyscy doskonale wiemy, że emerytury wypłacane są na bieżąco tylko dzięki transferowaniu środków bezpośrednio z budżetu państwa. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, który powołany jest do zbierania oraz wypłacania emerytur z roku na rok ma coraz większy deficyt. Dzięki kreatywnej księgowości dług ten jest ukrywany, a przez to wydaje się niższy. Wpływ na stabilność systemu emerytalnego w głównej mierze mają dwie dziedziny: demografia oraz finanse. Jak więc wygląda sytuacja?

Ocena perspektyw demograficznych Polski wskazuje na zmiany struktury i liczby ludności według danych prognozowanych zgodnie z ostatnią projekcją ludności Eurostatu (2013). Spadek liczby ludności jest nieuchronny – z ok. 38,2 mln obecnie do ok. 33,3 mln w roku 2060 (niższy o 13%). Zmniejszy się także potencjalny zasób osób w wieku produkcyjnym z 27,2 mln do 18,8 mln. Polska z udziałem osób w wieku 65 lat i więcej na poziomie 14,2% należy obecnie do jednych z najmłodszych demograficznie krajów Unii Europejskiej. W roku 2060 ten udział podwoi się do liczy 33%, co sprawi, że będziemy jednym z najstarszych społeczeństw Europy. Polska ma jeden z najniższych (wyższy tylko od Hiszpanii, Słowacji i Portugalii) współczynnik dzietności na poziomie 1,35; według ekspertów dopiero współczynnik wynoszący ok. 2,10-2,15 gwarantuje zastępowalność pokoleń. Również dane o oczekiwanej długości życia noworodka (dla kobiet od 80 lat obecnie do ponad 88 lat w 2060 roku; dla mężczyzn 73 lata obecnie, 83 lata w 2060 roku) świadczą, że z czasem więcej osób przez dłuższy czas będzie pobierało emerytury.

Drugim bardzo istotnym elementem jest stan finansów. Tak jak już wspomniałem kluczową rolę w systemie emerytalnym odgrywa Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. W 2007 roku deficyt funduszu wynosił ok. 5,5 mld zł. Mówiąc inaczej o tyle mniejsze były wpływy ze składek aktualnie pracujących Polaków od zobowiązań dla obecnych emerytów. Zadłużenie przez kolejne lata stopniowo wzrastało, by według szacunków w przyszłym roku osiągnąć poziom 60 mld zł. Przedstawiając stan finansów FUS-u w inny sposób ok. 1/4 środków wypłacanych obecnym emerytom w 2017 roku będzie pochodzić bezpośrednio z budżetu. Tu warto też wspomnieć o sztuczkach księgowych rządu, który część pieniędzy przekazywanych do FUS-u nazywa pożyczką, aby zmniejszyć oficjalne zadłużenie. Wiadomo jednak, że w tym wypadku pieniądze wędrują tylko w jedną stronę.

Mówiąc już o zadłużeniu państwa, Konstytucja zakłada pewien próg ostrożnościowy. W momencie kiedy dług przekroczy 60% PKB, żaden budżet centralny, ani JST nie może mieć deficytu. Państwo nie ma prawa zaciągać pożyczek, środki dla centralnych organów zostają obcięte, a Rada Ministrów musi przygotować plan naprawy finansów. Oprócz progu zawartego w Konstytucji istniały jeszcze dwa zawarte w ustawach, odpowiednio dla 50% i 55% zadłużenia. W czasach rządów PO najpierw zmieniony został sposób naliczania tego długu, nie uwzględniający długu sektora ubezpieczeń społecznych. Później natomiast, zawieszony został pierwszy z progów ostrożnościowych. Istotnym elementem reformy z 1998 roku było także powołanie do życia Funduszu Rezerwy Demograficznej. Fundusz miał być zasilany w dwojaki sposób, w części ze składek emerytalnych (docelowo do 1% składki emerytalnej) oraz z prywatyzacji (40 proc. środków z prywatyzowanych spółek).  Zgromadzone na Funduszu środki w wysokości 200 mld złotych miały być ostatecznie wypłacane po 2020 roku, by służyć uzupełnieniu luki pomiędzy wpływami ze składek osób pracujących, a należnościami wobec emerytów. Jak sytuacja wygląda w rzeczywistości? Rząd zaczął pobierać środki z FRD już w 2011 roku, co skutkuje tym, że na dzień 20 lutego 2015 roku na koncie Funduszu znajduje się tylko 17,9 mld zł.

Znając dane demograficzne i ekonomiczne może dziwić brak debaty o kwestii, która dotyczy nas wszystkich. Znakomici eksperci mówiący o tym w sposób ciekawy i interesujący, jak Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha, czy Robert Gwiazdowski z WEI rzadko kiedy przebijają się do szerokiej opinii publicznej. A to właśnie oni mają od dawna przygotowane kompleksowe rozwiązania, które mogą uzdrowić sytuację systemu emerytalnego. Niektórzy posłowie z ruchu Pawła Kukiza próbują jednak przebijać się ze swoim wolnościowym przekazem. Chlubnym przekazem jest tutaj choćby Jakub Kulesza. Jednak w dalszym ciągu jest to za mało, żeby uświadomić Polakom, jak istotna jest natychmiastowa debata i reforma systemu emerytalnego. W obecnych warunkach nie możemy zadowolić się kosmetycznymi zmianami, jak obniżenie wieku emerytalnego. Konieczna jest szeroka reforma na miarę tej z 1999 roku.